Potrójnie dyskryminowane - jak żyją lesbijki muzułmanki?
Niektóre z nich są potrójnie dyskryminowane - są mniejszością mniejszości mniejszości. To kobiety, muzułmanki i lesbijki jednocześnie.
13.04.2012 | aktual.: 07.11.2012 13:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Podziwiam tych, którzy mają odwagę i ujawniają się. Moja rodzina nie ma pojęcia, kim tak naprawdę jestem. Moi znajomi też nie. Nie planuję im o tym powiedzieć. Nigdy się na to nie zdecyduję. Nie potrafiłabym zranić mojej mamy. Ona myślałaby, że to jej wina. To, że jestem lesbijką - twierdzi Asmaa. Nie wie tylko jednego: jak któregoś dnia wytłumaczy się ze staropanieństwa. Bo za mąż „nigdy nie wyjdzie”.
Niektóre z nich są potrójnie dyskryminowane - są mniejszością mniejszości mniejszości. To kobiety, muzułmanki i lesbijki jednocześnie.
„Jestem muzułmanką, żoną, matką. Kręcą mnie dziewczyny. Gdybym wspomniała o tym komuś w mojej społeczności, zabiliby mnie”.
„Mieszkam w Anglii. Jak tylko zaczynam temat homoseksualizmu, wszyscy wokół mnie są zniesmaczeni albo zaczynają krzyczeć, więc trzymam gębę na kłódkę. Te dziewczyny, które się ujawniły, straciły wszystko. Rodziny odebrały im nawet dzieci. Trudno być muzułmanką”.
„Jestem muzułmanką i lesbijką, to największy koszmar, jaki można sobie wyobrazić. Nigdy nie powiem o tym nikomu, bo nie chcę umrzeć!’
To tylko trzy z setek wpisów na forach dla homoseksualistów. Muzułmańskie lesbijki boją się o swoje życie, nie tylko w Północnym Sudanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie, Jemenie czy niektórych regionach Nigerii, gdzie za sodomię mogą być m.in. ukamienowane. Znacznie bardziej przeraża je inna śmierć: w oczach rodziny, przyjaciół, społeczeństwa.
Muzułmańscy liderzy różnie radzą sobie z „problemem” homoseksualistów. Jedni ciskają w nich gromami, nazywają zarazą i nawołują do zabijania ich. Inni przymykają na nich oko, póki nie urządzają parad i nie krzyczą, że chcą ślubów. A Mahmud Ahmadineżad, prezydent Iranu, gdzie się ich kamienuje, stwierdził nawet: u nas czegoś takiego w ogóle nie ma.
Jak więc żyją lesbijki w hidżabach?
Dziewczyna
Asmaa mogłaby się zakochać. Później mogłaby ożenić się ze swoją ukochaną. Potem mogłaby razem z nią adoptować dziecko. Mogłaby wreszcie pozwać każdego, kto ośmieliłby się ją dyskryminować, prześladować czy obrażać.
Mogłaby, bo mieszka w Kanadzie, gdzie prawo nie tylko nie zagląda nikomu do łóżka, ale i zezwala na małżeństwa jednopłciowe. Mogłaby, ale nie może, bo jest muzułmanką. I mimo iż w jej obronie pewnie stanąłby Kanadyjski Kongres Muzułmanów, jej rzeczywistość nijak ma się do tej ogólnej.
- Moi rodzice są bardzo religijni i całkowicie przeciwni homoseksualizmowi. Nie wyobrażam sobie nawet, że kiedyś mogłabym im przedstawić moją dziewczynę. O ile będę ją miała. Boję się zakochać. Boję się odrzucenia - wyznaje. Ma 20 lat, urodziła się w Somalii, ale dorastała już w Kanadzie. Nie miała jeszcze dziewczyny, lecz nieraz broniła tych, które mają. Nieźle jej się za to obrywa. Od tych, którzy krzyczą, że jak miłość, to tylko mężczyzny i kobiety. Lub kobiety i mężczyzny. I nigdy inaczej.
- Nie wiem, czy miłość do kobiety jest grzechem, czy nie. Modliłam się wiele razy o mądrość, by to rozstrzygnąć, ale chyba tylko Allah to wie - uważa Carmen. Ma 25 lat, mieszka w Egipcie i nie chce podawać prawdziwego imienia. Żyje podwójnie: trochę w świecie realnym, gdzie prowadzi się dobrze, słucha rodziców i modli, jak Bóg przykazał, a trochę wirtualnie, gdzie trochę przeklina i dużo flirtuje, bo wreszcie może być sobą. Dlatego woli używać pseudonimu. Bo to Carmen jest prawdziwa.
- W styczniu poznałam dziewczynę. Zakochałam się pierwszy raz w życiu. Ona jest wspaniała, rozmawiamy godzinami, ale ja tego nie odczuwam, czas staje wtedy w miejscu. Gdy patrzę na jej zdjęcia, czuję się niesamowicie. Na żywo jej nigdy nie spotkałam. Znamy się tylko z internetu - ujawnia.
Mogłyby jej przyklasnąć tysiące innych kobiet, które pierwszą (a nieraz pewnie i ostatnią) miłość przeżywają w internecie. Ale kolejne tysiące mogłyby powiedzieć: stop! ja mam dziewczynę, spotykamy się, całujemy, kochamy.
„Miałam dwa poważne związki i kilka niepoważnych. Po tych niepoważnych nie płakałam, ale po poważnych tak. Bardzo. Obie dziewczyny straciłam, bo bałam się być sobą, być szczęśliwą. Ciągle się boję, ale idę do przodu. Zbyt wiele straciłam przez moje smutki i lęki. Teraz chcę być szczęśliwa sama ze sobą. Dopiero wtedy będę mogła znów się zakochać. Chociaż ciężko jest mi patrzeć na zakochane pary. Wszyscy kochamy i chcemy być kochani”- napisała kilka lat temu pewna Syryjka w wątku dla arabskich lesbijek.
Swoje kochanki mogła poznawać nie tylko przez internet, ale i przez organizacje, na specjalnych spotkaniach czy w dyskotekach. I tych zwykłych, i niezwykłych, o których szepce się pokątnie, że są "gejowskie". Powstawały w Syrii, bo rząd przez lata koncentrował się na prześladowaniu opozycji, nie homoseksualistów. Powstają w Egipcie, Libanie, Tunezji czy Indonezji, nie mówiąc już o krajach Zachodu, więc życie lesbijki-muzułmanki może nie wydawać się trudne.
Ale gdy gasną światła stroboskopów i cichnie muzyka, to znak, że znów trzeba założyć maskę.
Rodzina
Dla niemal każdej muzułmanki rodzina jest, tuż za Allahem, najważniejsza. To o nią się dba, z jej zdaniem się liczy, ją się chroni. Tym, co jej zagraża są cztery „moralne zarazy islamu”: zdrada, alkohol, narkotyki i homoseksualizm.
O ile niektóre bardziej postępowe rodziny muzułmańskie są skłonne przymknąć oko na pierwsze trzy plagi (zwłaszcza, jeśli żyją w krajach zachodnich czy muzułmańskich, ale względnie liberalnych, jak Tunezja czy Indonezja), o tyle "wyjście z szafy" córki lub siostry wywołuje szok i zgorszenie.
- Podziwiam tych, którzy mają odwagę i ujawniają się. Moja rodzina nie ma pojęcia, kim tak naprawdę jestem. Moi znajomi też nie. Nie planuję im o tym powiedzieć. Nigdy się na to nie zdecyduję. Nie potrafiłabym zranić mojej mamy. Ona myślałaby, że to jej wina. To, że jestem lesbijką - twierdzi Asmaa. Nie wie tylko jednego: jak któregoś dnia wytłumaczy się ze staropanieństwa. Bo za mąż „nigdy nie wyjdzie”.
- Cztery lata temu zwierzyłam się starszej siostrze. Mieszka za granicą i odwiedza nas co kilka lat. Napisałam o tym w liście. Ona go podarła i zapytała, czy wiem, że to przeciw naszej religii i kulturze. Powiedziała też, że dalej mnie kocha, ale to nie jest dobre. Przysięgłam wtedy, że nigdy już nie będziemy o tym rozmawiać. Czuję między nami napięcie. Myślę, że ona też to czuje. Ale udajemy, że tej rozmowy nie było. I już nigdy nie będzie. Ani z nią, ani z nikim - wyjaśnia Carmen.
Carmen, Asmaa i tysiące muzułmanek, od Stanów Zjednoczonych po Indonezję, pozostają „w szafie”, czyli nie przyznają się do swojej orientacji seksualnej. Nie wierzą nawet, że kiedykolwiek mogłyby to zrobić.
Wspiera je Daayiee Abdullah, jeden z dwóch na świecie imamów-gejów (dwóch, którzy przyznają się do homoseksualności). „Nie musisz mówić o tym ludziom, ale nie musisz też robić tego, czego od ciebie oczekują” - to jego dewiza.
Odmiennego zdania jest Nabila Asfaniuli, feministka i dyrektor Asawat („Głosy”), organizacji założonej 10 lat temu przez trzy lesbijki-muzułmanki, by „zwiększać świadomość społeczeństwa i wolność ekspresji homoseksualistów”. - Odmawiamy pozostania w ciemności szaf, szuflad i koszy. Nadszedł czas, byśmy podniosły głos i zastukały w ściany tych koszy - wzywała Asfaniuli w marcu 2007 roku, gdy z okazji konferencji dla homoseksualnych muzułmanek w izraelskiej Hajfie zebrało się ponad 300 lesbijek.
Odpowiedź radykalnego Ruchu Muzułmańskiego w Izraelu była natychmiastowa. Grupa około 30 ekstremistów urządziła demonstrację, a przywódcy organizacji wydali oświadczenie. „Nie możemy pozwolić, by ten śmiertelny nowotwór rozprzestrzeniał się w naszej społeczności” - napisali.
Społeczność
„Szkodzą społeczeństwu” - tak o gejach i lesbijkach mówi sir Iqbal Sacranie, Oficer Orderu Imperium Brytyjskiego i były przewodniczący Brytyjskiej Rady Muzułmanów. Uchodzi za jednego z bardziej umiarkowanych przywódców islamskich na Wyspach Brytyjskich. - To nie rokuje dobrze dla budowy fundamentów społeczeństwa: stabilności i relacji rodzinnych - ocenił w rozmowie z BBC. Dorzucił wtedy, że homoseksualizm jest „nie do zaakceptowania” zarówno ze względów zdrowotnych, jak i moralnych.
Sacarnie jest rzeczywiście delikatny w słowach i umiarkowany w poglądach, jeśli postawić go obok, na przykład, szejka Szarhawiego, innego powszechnie szanowanego uczonego islamu. Dla szejka homoseksualizm jest czymś na kształt nowotworu, który "musi zostać wycięty", bo tylko tak można "zachować zdrowie społeczeństwa". A geje i lesbijki, czyli "pedofile i nosiciele AIDS", którzy nie mają "żadnego życia duchowego", zasługują na śmierć (geje) albo dożywotnie więzienie (lesbijki).
O tym, że współwyznawcy naprawdę potrafią okrutnie ranić swoich bliźnich, doskonale wie Asmaa. Za udzielanie się na forach internetowych płaci wysoką cenę, gdy otwiera skrzynkę mailową. - Chciałabym, żeby ludzie przestali mi wysyłać wiadomości pełne nienawiści, żeby przestali nazywać mnie diabłem - wyznaje.
Po drugiej stronie barykady, na czele zastępów homoseksualnych wyznawców Proroka, stał nieżyjący już dr Zaki Badawi, dyrektor Muslim’s College w Londynie. W 2000 roku udzielił bezprecedensowego wywiadu „Gay Timesowi”. Przyznał wtedy: „Homoseksualizm istniał i dalej istnieje we wszystkich krajach islamskich. Wielu liderów świata muzułmańskiego to geje”.
Mógł mieć na myśli chociażby wspomnianego już imama Daayiee Abdullaha. Wychowany w rodzinie Baptystów, w wieku 15 lat odkrył, że kobiety go nie pociągają, a mężczyźni tak, o czym nie omieszkał powiedzieć rodzicom. „Jesteś naszym synem. Nie ma w tobie niczego złego” - usłyszał w odpowiedzi. Później przeszedł na islam, został imamem, zaczął udzielać ślubów homoseksualnym muzułmanom w Stanach Zjednoczonych. Głosi: „Jeśli działasz wbrew sobie, po latach zrozumiesz, że zmarnowałeś swoje życie”.
Do jego rad raczej nie zastosuje się Carmen. - W świecie arabskim wszystko sprowadza się do robienia dobrego wrażenia. Rodzice ciągle chcieliby chwalić się moimi osiągnięciami. No i na razie jest dobrze, bo nie naciskają, żebym spotykała się z chłopcami. Jakbym z nimi wychodziła, to psułabym sobie reputację. I trudniej byłoby mi znaleźć później porządnego męża. Bo wyjdę za mąż, to wiem - zapewnia. I dodaje: Bycie gejem czy lesbijką jest po prostu haram (zakazane). I nie ma na ten temat żadnej dyskusji. A jeśli już, ludzie mówią: zastanów się, co by na to powiedział Allah.
Bóg
Czego nie jeść? Jak się ubierać? Jak się myć? Jaką być żoną? Jak wychować dzieci? Koran i hadisy (w uproszczeniu: opisy tego, co powiedział lub zrobił Mahomet) odpowiadają na te i dziesiątki innych pytań. Według niektórych - na wszystkie. Dla muzułmanów Koran jest jednocześnie świętą księgą, kodeksem karnym, poradnikiem małżeńskim i kompendium wiedzy o świecie. Powinien więc wyjaśniać, co zrobić, gdy kobiece serce mocniej bije nie dla mężczyzny, lecz innej kobiety.
Faktycznie, święta księga islamu wspomina o homoseksualizmie - przy okazji opisu tego, co działo się w Sodomie.
„Czy będziecie obcować z mężczyznami ze wszystkich światów, a pozostawiać wasze żony, które stworzył wasz Pan dla was? Tak, jesteście ludem występnym!” - grzmi Lot na mieszkańców Sodomy. I właściwie na tej historii wątek homoseksualny w Koranie zaczyna się i kończy, chociaż odwołania do niej pojawiają się jeszcze kilka razy w świętej księdze.
Co na to hadisy? „Zabij tego, który to czyni, a także tego, któremu to czynią” - to już zalecenie Mahometa i odnosi się i do stosunków seksualnych między mężczyznami (liwat lub luti) i między kobietami (sihak). Pomni jego słów uczeni mówią twardo: sodomia to choroba. I zalecają leczenie. Albo inaczej: sodomia to grzech ciężki. I zalecają żarliwe modlitwy.
Niektóre lesbijki słuchają i modlą się. „Nie potępiaj nas”. „Daj nam siłę, by nie popełniać grzechu”. „Daj siłę, by odsunąć pożądanie i zastąpić je miłością”.
Asmaa też się modliła.
- Chciałam, żeby podobali mi się mężczyźni, nie kobiety. Oszukiwałam samą sobie. Prosiłam Boga, żeby mnie uleczył - wyznaje.
Minęło kilka lat, mężczyźni byli mili (i tylko mili), a kobiety piękne (coraz piękniejsze). Więc Asmaa przestała się modlić.
- Pomyślałam wtedy: lepiej umrzeć niż być lesbijką. Po raz pierwszy w życiu próbowałam się wtedy zabić. I po raz ostatni, bo w końcu zrozumiałam, że Bóg mnie taką stworzył - stwierdza. Dzięki temu zachowała silną wiarę. - Nie jestem diabłem. Nie jestem złą muzułmanką. Modlę się pięć razy dziennie. Wypełniam nakazy islamu.
- Mój imam powiedział, że na końcu każdy z nas jest grzesznikiem i nikt i tak nie dostanie się do nieba bez łaski Allaha - kwituje Carmen.
W temacie homoseksualizmu imam Abdullah doszukał się w Koranie czegoś więcej niż tylko tragicznej historii sodomitów. - Zakaz małżeństw jednopłciowych jest bezpośrednim atakiem na przesłanie Koranu, że każdy człowiek ma partnera, który jest jego pociechą i osłoną - powiedział w rozmowie z BBC.
- Czas się obudzić, przejrzeć na oczy i przyznać, że jest wiele ludzi LGBT* wśród muzułmanów. Może twoja siostra, córka, przyjaciółka jest lesbijką, a ty nawet o tym nie wiesz? - zastanawia się Asmaa.
Imaan, Projekt Saafra, Gay Middle East, Homan, al-Fatiha, Asawat, Barra - to tylko kilka organizacji, które walczą o prawa kobiet, które są muzułmankami, w dodatku homoseksualnymi. To, że w ogóle działają, dowodzi jednego: choćby tysiąc Ahmadineżadów zaklinało rzeczywistość, muzułmańskich homoseksualistów (i homoseksualistek) nie da się już zamieść pod dywan.
* skrótowiec od (ang.) Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders - grupa osób, które tworzą mniejszości o odmiennej od heteroseksualnej orientacji seksualnej oraz osób o niezgodnej z biologiczną tożsamości płciowej.
(aw/sr)