Problem z zasypianiem
Jestem mamą 5 letniej Mai. Nasz problem to niechęć do samodzielnego spania Mai. Próbowaliśmy przeróżnych sposobów: nowe łóżeczko, pościel, kołysanki. Nic nie działa.
27.07.2009 | aktual.: 27.07.2009 16:11
Jestem mamą 5 letniej Mai. Nasz problem to niechęć do samodzielnego spania Mai. Próbowaliśmy przeróżnych sposobów: nowe łóżeczko, pościel, kołysanki. Nic nie działa. Maja zasypia sama i nie ma tu problemu. Ale śpi około 2 godzin spokojnym snem po czym wybudza się co chwila. Od jej urodzenia mogłabym nie wiem czy była jedna noc którą Maja przespała sama. Natomiast gdy śpi ze mną lub mężem potrafi spokojnie przespać całą noc. Nie ukrywam, że dla spokoju i przespanych nocy Maja śpi z którymś z nas. Może Pani pomoże mi znaleźć przyczynę takiego zachowania. Dodam, że Maja to dziecko o żywym usposobieniu. Kolejny mój problem to zupełny brak umiejętności samodzielnej zabawy przez Maję. Nie potrafi (lub nie chce)bawić się sama. Ma mnóstwo zabawek i niczym się nie bawi. Czasem po długich namowach wymyśli sobie coś ale ta zabawa trwa raptem chwilę. Uwielbia bawić się z kimś i wtedy zabawa sprawia jej wielką radość i potrafi wymyślać całe dialogi. Nie ukrywam, że jest to męczące bo ona cały dzień chce by się z nią
bawić i próbuje zaangażować w to całą rodzinę.
Problem wędrówek dziecka do łóżka rodziców, życie najczęściej samo rozwiązuje. Dzieci wędrują do łóżek rodziców i pewnego dnia wędrować przestają. Czasem same wręcz zapowiadają – „będzie Ci smutno, gdy przestanę przychodzić”. Tak jest, że do samodzielnego spania maluchy zwyczajnie dorastają. Poczucie bezpieczeństwa odnajdują w sobie, a nie na zewnątrz, w ukochanej mamie i tacie. Jeśli natomiast dla rodziców jest to duży problem, cierpliwie należy malucha odprowadzać, czy odnosić do łóżeczka i zostawiać we własnym pokoju. Jedne dzieci szybciej akceptują rodzicielską decyzję, inne wolniej. Konsekwencja i cierpliwość zwykle kończą się sukcesem.
A co do samodzielnej zabawy, niestety, trzeba dziecko przyzwyczaić, nauczyć malca bawić się samodzielnie. Proszę pamiętać, że rozwojowo, najpierw dziecko bawi się z kims, potem samo. Można zaczynać od placów zabaw, od miejsc spotkań z kolegami, potem przechodzić do zabaw w domu, ale z podpowiedzianym scenariuszem zabawy i wreszcie do pozostawienia dziecka sama na sam z zabawkami. Można proponować zabawę w kuchni, gdzie mama gotuje, bądź w salonie, gdzie tata czyta. Pokazujemy dziecku, że jesteśmy zajęci jakąś czynnością, ono może zająć się swoją zabawą . Jeśli nie chce, trudno. Niech chwilkę się ponudzi, pomarudzi, posmuci. Nic złego z tego powodu złego się nie dzieje. Zachęcam do przyjęcia takiego myślenia, że dziecko musi zapragnąć się bawić, a rodzic nie może zamartwiać się, że jego pociecha nie pragnie tej zabawy. Jeśli malec wciąż powtarza – mamo, tato nudzę się, wystarczy odpowiadać, jeśli weźmiesz zabawkę, książkę i lalkę, przestaniesz się nudzić. Jeśli nie chcesz, nudź się. Czasem trzeba się
ponudzić, żeby rzeczywiście czegoś chcieć. Jeśli na każdą dziecięcą prośbę – pobaw się ze mną, rodzic rzuca wszystko i zaczyna się bawić, dziecko nigdy nie nauczy się samodzielnej zabawy. Najlepiej widać to w przedszkolu. Tutaj dzieci bawią się z kolegami bądź same, bo sytuacja wymusza na nich taką aktywność Nauczycielka nie może bawić się jednocześnie z kilkoma dziećmi. Może wymyślić zabawę grupową, ale to nie to samo.
Krystyna Zielińska - psycholog dziecięcy i logopeda