"Przeleciałbyś ją, co?", czyli po co nam "Pokolenie IKEA"?

"Przeleciałbyś ją, co?", czyli po co nam "Pokolenie IKEA"?

Bartosz Gelner na premierze filmu "Pokolenie IKEA"
Bartosz Gelner na premierze filmu "Pokolenie IKEA"
Źródło zdjęć: © East News
10.03.2023 16:03, aktualizacja: 12.03.2023 08:56

W "Pokoleniu IKEA" Piotra C. chodzi o seks, w którym mężczyzna uwodzi, dominuje i korzysta, a kobieta jest obiektem, przedmiotem. Ocenia się ją przez pryzmat wyglądu i umiejętności.

Podczas gdy większość współczesnych autorów niestrudzenie walczy o uwagę i rozpoznawalność, on dotąd nie ujawnił swojej tożsamości. Wiadomo tyle, że Piotr C. urodził się w 1976 roku, pochodzi z Warszawy i pisze bestsellery. Seria "Pokolenie IKEA" sprzedała się w setkach tysięcy egzemplarzy.

Debiut Piotra C. właśnie doczekał się ekranizacji

"Pokolenie IKEA" to nie jest książka dobra, ale polskim czytelnikom się spodobała. Na pewno autorowi nie można odmówić szczerości i prostolinijności. Główny bohater "Pokolenia IKEA" – Czarny (w tej roli Bartosz Gelner) za dnia pracuje w kancelarii adwokackiej, a wieczorami wychodzi na łowy. Łowi oczywiście kobiety; z ich zaliczania uczynił sens swojego życia (i jest w tym bardzo skuteczny). Czarny tworzy alfabet kochanek. "F nie mam do tej pory. Za to nadmiar A, M i K. Osobę, która zrobi alfabet, czeka podziw męskiej części społeczeństwa. I wieniec łonowy z wielu łon" – to cytat z książki.

W ekranizacji bohater największy problem ma z literą C i Ł. Intensywnie korzysta więc z aplikacji randkowej (odpowiednik Tindera) i chodzi do klubów, gdzie podrywa dziewczyny. Oto cała fabuła "Pokolenia IKEA" – plus kwestie rodzinne w tle i wątek przyjaciółki Czarnego, Olgi (Michalina Olszańska), którą ten nazywa Jędzą. Ich relacja jest dość intensywna, niestety z Olgą Czarny też rozmawia prawie wyłącznie o laskach, penisach, podrywaniu, bzykaniu, zaliczaniu itp.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"– Przeleciałbyś ją, co? – z zadumy wyrwał mnie głos Olgi.

– No ba. Powiem więcej: mogę ją przelecieć.

Zakąsiłem mięsem. I dalej koncentrowałem się na tyłku w białych spodniach.

– Czterdzieści dwa.

– Ke?

– Rozmiar czterdzieści dwa. Ona ma dużą dupę. Powinna spuścić ze dwa rozmiary. Iść na dietę. Bo niedługo będzie się ubierać w zasłonkę ze stołowego".

"– Chodzisz w stringach? – zmieniłem temat.

– Pomidor.

– Czemu pomidor?

– Bo nie ma znaczenia, co powiem, i tak wyobrażasz mnie sobie w stringach. Chodzi ci tylko o to, żeby mieć pod co kręcić śmigłem w łazience".

Maja Staśko w obronie kobiet

Zresztą w "Pokoleniu IKEA" nie o dialogi chodzi, a o seks, w którym mężczyzna uwodzi, dominuje i korzysta, a kobieta jest obiektem, przedmiotem. Ocenia się ją przez pryzmat wyglądu i umiejętności. "Wieeeeelki cyc. Niczym maciora przy warchlakach. Inaczej bym się z nią nie umówił. W sumie trochę za tłusta. Mogłaby spuścić z pięć kilo. Czy to uczyniłoby ją szczęśliwą? Nie wiem. Czy to by uczyniło mój orgazm pełniejszym? Z całą pewnością".

Bartosz Gelner w rozmowie z Wirtualną Polską przewidział, że feministki na film się wkurzą. "Nie wiedziałem, czy sobie poradzę z tego rodzaju emocjonalnością postaci, czyli z brakiem emocjonalności. No, a ponadto, scenariusz jest dość agresywny, trochę niepoprawny politycznie, zwłaszcza teraz, w czasach zwalczania szowinizmu. Zastanawiałem się, co się z tym wydarzy. Sposób, w jaki Piotr traktuje kobiety... to było wyzwanie. Mówiłem nawet Dawidowi (Gralowi, reżyserowi – przyp. red.), że dostaniemy bęcki od wszystkich feministek za tego rodzaju podejście i dopuszczanie takiej narracji do głosu. Ale byłem też ciekaw, co z tego wyjdzie."

Nie pomył się. Na premierę filmu aktywistka Maja Staśko przyszła obwieszona kartkami pełnymi cytatów z książki: "Rąbnę ją w 10 minut i odłożę za drzwi", "Szlauf – blachara w wieku 13 do 20 lat", "Kobiety powinny się oddawać mężczyznom", "Tańczysz, upijasz, jak z trudem trzyma się na nogach, pakujesz w samochód i wieziesz je na chatę".

"Projektantem mojej sukienki jest seksista" – podsumowała na Instagramie. "Ta książka to seksistowski chłam. Została opublikowana ponad 10 lat temu – i już wtedy była przeżytkiem opartym na stereotypach o kobietach i relacjach. 10 lat później – po #MeToo, Strajku Kobiet, wprowadzeniu konwencji antyprzemocowej do Polski – ukazuje się film na podstawie książki finansowany z publicznych pieniędzy. A książka uzyskuje kolejne wydanie, promowana w pakiecie z filmem. Po co? Po co odtwarzać stereotypy krzywdzące dla kobiet, z którymi walczyłyśmy przez te 10 lat i które nas dobijają, a czasem zabijają? Pokolenie IKEA to nie jest żaden manifest pokolenia. To manifest seksisty".

Maja Staśko na premierze filmu "Pokolenie IKEA"
Maja Staśko na premierze filmu "Pokolenie IKEA"© Licencjodawca | AKPA

Pisząc o publicznych pieniądzach, Staśko ma na myśli dofinansowanie z budżetu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, co przeraża chyba najbardziej. – Najważniejszymi inspiracjami dla "Pokolenia IKEA" są filmy "Don Jon" (reż. Joseph Gordon-Levitt) i "Dziennik Bridget Jones" (reż. Sharon Maguire), które pod płaszczykiem płytkiej komercji i nasyconych kolorami obrazków ukryły przesłanie społeczne dotyczące związków. Twórczość Piotra C. obrazuje zmiany w relacjach damsko-męskich w Polsce na przestrzeni ostatnich lat – mówi reżyser Dawid Gral (cytat ze strony PISF).

Jakie przesłanie dotyczące związków ma "Pokolenie IKEA"?

Nie wiem. Powieść Piotra C. nie jest żadnym novum; szowinistów i mężczyzn hurtowo zaliczających kobiety nigdy, niestety, nie brakowało. O co więc cały ten szum? Na pewno z jednej strony ma tutaj chodzić o rozrywkę, a z drugiej strony o pieniądze.

"Pokolenie IKEA" to w pewnym sensie męska wersja "365 dni" Blanki Lipińskiej, oczywiście z inną historią i odmiennymi bohaterami, a jednak ze wspólnymi mianownikami: seksem bez głębi, kulawą narracją i nijaką fabułą. Ale to jest coś, co dobrze się sprzedaje. Sporo mówi też o nas samych.

– Książki o przygodnym seksie przedstawiają wizję relacji czysto seksualnej, dlatego że jej zaspokojenie jest łatwiejsze; nie musi być zaufania, bliskości ani tego wszystkiego, co tworzy związek. Z powieści takich jak "Pokolenie IKEA" płynie wniosek, że naszym głównym prawem jest bezkrytyczne zaspokajanie swoich potrzeb, co też wynika z tego, że mówimy o pokoleniu bardzo często wychowywanym bezstresowo, w kulcie egoizmu – tłumaczy psycholożka Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka.

– Dożyliśmy czasów, w których coraz więcej osób nie umie sobie poradzić z własnymi emocjami. Nie potrafimy ich rozpoznawać, nazywać, wyrażać. A przygodny seks te silne emocje nam zapewnia – dodaje ekspertka.

Głównego bohatera "Pokolenia IKEA" trudno lubić. Ale i tak jego filmowa wersja mimo wszystko jest "lepsza" od książkowego pierwowzoru, który na prawo i lewo rzuca tekstami typu: "Faceci dmuchają czasem laskę z tak zwanego poczucia obowiązku, żeby jej nie było przykro". A Bartosz Gelner jako Czarny przynajmniej nie jest antypatyczny.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta