Przestępstwo, Ford i odgrzewane pocałunki
Karl Lagerfeld jest najbardziej pracowitym projektantem w branży, ale Alber Elbaz z domu mody Lanvin jest na najlepszej drodze, aby zdetronizować cesarza. Elbaz pracuje nad kolekcją, jeździ z wykładami, pisze książkę, a ostatnio zaprojektował choinkę dla londyńskiego hotelu Claridge. Zwykle ubieraniem hotelowego drzewka w Claridge zajmował się John Galliano, który ma ostatnio inne sprawy na głowie, niż dobór bombek. Poza tym okradziony Marc Jacobs, walka o Toma i zakazana reklama.
22.11.2011 | aktual.: 22.11.2011 15:40
Karl Lagerfeld jest najbardziej pracowitym projektantem w branży, ale Alber Elbaz z domu mody Lanvin jest na najlepszej drodze, aby zdetronizować cesarza. Elbaz pracuje nad kolekcją, jeździ z wykładami, pisze książkę, a ostatnio zaprojektował choinkę dla londyńskiego hotelu Claridge. Zwykle ubieraniem hotelowego drzewka w Claridge zajmował się John Galliano, który ma ostatnio inne sprawy na głowie, niż dobór bombek. Poza tym okradziony Marc Jacobs, walka o Toma i zakazana reklama.
To zdarzenie obwołano już największą zbrodnią poczynioną na modzie w mijającym sezonie. W czwartkowe popołudnie, ogłoszono, że najnowsza, warta 65 tys. dolarów wiosenno-letnia kolekcja Marca Jacobsa, została skradziona podczas transportu z Paryża do Londynu. Jak ustalił Scotland Yard, kolekcja prawdopodobnie została „uprowadzona” na Mount Street w dzielnicy Mayfair, blisko sklepu Jacobsa. To nie jest pierwsza tego rodzaju kradzież. W 2009 roku, w drodze do sklepu Neiman Marcus, została skradziona cała wiosenno-letnia kolekcja Victorii Beckham, a w 2007 roku ktoś splądrował studio Christophera Kane i zrabował 23 elementy wiosenno letniej kolekcji.
Marc Jacobs już ogłosił, że temu, kto naprowadzi na trop skradzionej kolekcji, wręczy sowitą nagrodę. Biuro prasowe projektanta ogłosiło nawet odezwę na Twitterze, a złośliwi blogerzy modowi spekulują, kto mógł dokonać zamachu na mienie Marca? Może John Galliano, może były chłopak projektanta, Austin Armacost, a może niedoceniany jako projektant, raper Kanye West: mnożą się konspiracyjne teorie.
Z wieszaków H&M jeszcze nie zniknęły szalone barwy wojenne Versace, a już się mówi o następnym projektancie, który w przyszłym sezonie wejdzie w koalicję z sieciówką. Najczęściej powtarzane jest nazwisko Toma Forda. Dyrektor kreatywna marki H&M, Margareta van den Bosch, pytana o możliwość współpracy Forda z sieciówką, odpowiedziała, że nie miałaby nic przeciwko temu. Magazyn „Business Week” zastanawia się, czy to projektant byłby zainteresowany i wylicza argumenty na nie.
Tom Ford od kilku lat pracuje na etykietkę niszowego projektanta i nie raz podkreślał, że dobrze mu w tej niszy. Nie potrzebuje zastrzyku finansowego (jak swego czasu Sonia Rykiel), ani tego, by młodzi konsumenci poznali jego markę (tak jak było to w przypadku Versace dla H&M). Nie jest potrzebna mu reklama jak duetowi Victor&Rolf, którzy dzięki H&M zaistnieli w świadomości masowego odbiorcy. „Równie dobrze można byłoby spekulować, czy np. Dior zaprojektuje kolekcję torebek dla H&M” argumentuje magazyn „Business Week”. I choć w przypadku marki H&M projektanci już nauczyli się, że nigdy nie wolno mówić nigdy, może w przypadku Toma Forda, wielkie nadzieje są bardziej niż złudne.
Włoska firma Benetton zainaugurowała kampanię przeciwko nienawiści, w której motywem przewodnim są pocałunki między wielkimi tego świata. „Podczas gdy globalna miłość jest wciąż utopią, zachęta do tego, by nie nienawidzić się i by zwalczać kulturę nienawiści, jest ambitnym, lecz realistycznym celem” oświadczyła firma Benetton w komunikacie prasowym. W kampanii pojawiły się m.in. zmontowane fotografie pocałunków premiera Izraela Benjamina Netanyahu i lidera Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, prezydenta USA Baracka Obamy i przywódcy Chin Hu Jintao oraz prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Najwięcej emocji wzbudził fotomontaż, przedstawiający papieża Benedykta XVI całującego imama meczetu Al.-Azhar w Kairze Ahmeda Mohameda el-Tayeba.
Zdjęcie, po proteście Watykanu, zostało wycofane z kampanii. Marka osiągnęła jednak zamierzony cel: zdjęcia pojawiły się we wszystkich serwisach prasowych, a reakcja Watykanu była wodą na młyn dla marketingu Benettona. Jednak sceptycy zauważają, że kampania to nic innego jak odgrzanie emocji, które wykorzystywała marka w swoich poprzednich kampaniach, a zwłaszcza tych tworzonych przez Oliviero Toscaniego. Zbyt dobrze pamiętane jest zdjęcie całującego się z zakonnicą księdza, by uznać, że najnowsza kampania włoskiej marki jest świeża i kreatywna. Nie ma nic gorszego niż odgrzewane pocałunki.