GwiazdyRazem, choć osobno

Razem, choć osobno

Czy można być razem i żyć oddzielnie? Niektórzy twierdzą, że nie tylko można, ale takie rozwiązanie sprzyja miłości. Czują się, jakby zawsze byli na randce - są razem, a jednocześnie nie tracą swojej niezależności. Problem pojawia się wtedy, kiedy któraś ze storn zapragnie budować wspólne życie i zamarzy się jej rodzina.

Razem, choć osobno
Źródło zdjęć: © 123RF

31.12.2013 | aktual.: 02.01.2014 12:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czy można być razem i żyć oddzielnie? Niektórzy twierdzą, że nie tylko można, ale takie rozwiązanie sprzyja miłości. Czują się, jakby zawsze byli na randce - są razem, a jednocześnie nie tracą swojej niezależności. Problem pojawia się wtedy, kiedy któraś ze storn zapragnie budować wspólne życie i zamarzy się jej rodzina.

Kochają się, spotykają, pomieszkują u siebie, ale wciąż jednak żyją w dwóch odrębnych mieszkaniach. Na Zachodzie taki model związku jest coraz bardziej popularny. Zasadniczo składają się na to dwa czynniki – potrzeba niezależności i możliwości finansowe.

Brytyjczycy na takie związki określają - LAT, czyli z ang. "Living Apart Together", co można przetłumaczyć, jako "życie osobno razem". Coraz częściej ludzie migrują, czasami oznacza to mieszkanie w innych krajach bądź miastach, zdarza się, że tylko w oddzielnych mieszkaniach. Inną formą LAT jest życie w jednym domu, gdzie każdy ma przestrzeń tylko dla siebie i partner nie nie wchodzi mu w paradę.

Po raz pierwszy termin został użyty już w 1978 roku przez holenderskiego dziennikarza Michela Berkiela. Określił tak w pewnym artykule swoją relację z partnerką. Od tamtego czasu opisany przez niego model zyskał na popularności również w Polsce. Dziś coraz częściej młodzi nie kierują się niegdyś żelaznym schematem na życie - najpierw etap narzeczeństwa, potem ślub, wspólne mieszkanie i dzieci. Partnerzy układają swoje relacje w zależności od potrzeb, rozwodzą się i wchodzą w kolejne związki, tworzą tzw. rodziny patchworkowe. Przybywa też związków nieformalnych, w których partnerzy sami wypracowują zasady życia według własnych potrzeb. A kiedy nadrzędną potrzebą jest niezależność, ciężko zdecydować się na wspólne mieszkanie.

Bez rutyny

Związek na dwa mieszkania dla wielu osób wydaje się być rozwiązaniem idealnym. Partnerzy są razem, dbają o siebie, mają w sobie oparcie, ale rezygnują z obowiązków związanych ze wspólnym mieszkaniem. Oboje w pewnym sensie prowadzą życie singli. Nie muszą bowiem zmieniać swoich zwyczajów. Ona nie lubi gotować, a popołudnia chce spędzać z książką w ręku i nie musi z niczego rezygnować. On chce oglądać mecze, które niewiele pań pasjonują. Partnerzy nie doświadczają monotonii i rutyny, która często niszczy tradycyjne związki.

Psycholodzy są zdania, że takie rozwiązanie jest dobre przede wszystkim dla indywidualistów, którzy za pierwszorzędną sprawę uważają własną przestrzeń i własne pasje. A podejmując decyzję o wspólnym mieszkaniu muszą liczyć się z wieloma kompromisami. Niektórzy nie decydują się na jedno lokum, bo wiedzą z czym się wiąże życie w rodzinie. Mieli już mężów, żony i nie chcą powtarzać tych nie zawsze miłych doświadczeń. A jeśli mają dzieci z poprzednich związków, to zastanawiają się, czy warto w ich życie wprowadzać nowych członkow, wszakże już jedną stratę przeżyły, kiedy rozwiedli się rodzice. Nie chcą więc fundować im rewolucji w poukładanym z takim trudem życiu.

- Za decyzją o byciu w związku, przy jednoczesnej rezygnacji ze wspólnego mieszkania, może kryć się lęk przed odpowiedzialnością i bliskością. Wtedy jesteśmy w takim qwazi związku, mamy pewne poczucie bezpieczeństwa i bliskości, a jednocześnie nie wpuszczamy partnera do naszego życia. W razie rozstania będziemy mniej cierpieć. To rodzaj asekuracji przed niepowodzeniem – mówi Anna Mochnaczewska, psycholog z Centrum Psychologii Integralnej InTeGral w Warszawie.

Jak stworzyć rodzinę

Decyzja o związku na dwa mieszkania z jednej strony daje poczucie wolności, ale z drugiej utrudnia stworzenie rodziny. Zdarza się, że obie strony dobrze czują się w takim układzie i nie oczekują niczego więcej. Ale może być też tak, że wcześniej czy później jedna z nich zechce, żeby relacje przeszły na kolejny etap. Marzy im się rodzina i dom, w którym czeka na nich ukochana osoba.

Anna Mochnaczewska zauważa, że na początku związku wskazane jest, żeby mieszkać oddzielnie i dać sobie czas na randkowanie i poznawanie się. A kiedy okaże się, że jednak coś nie pasuje, to można bezpiecznie się wycofać. Zwykle jednak, po pierwszej fazie poznania się, większość osób ma potrzebę przejścia fazy budowaniem wspólnego życia.

- Trzeba rozmawiać na temat swoich oczekiwań dotyczących rodziny. Najgorsza jest sytuacja, kiedy jedna z osób czeka na zmianę decyzji partnera, a to ciągnie się latami. Czuje się spełniona, ma ważne niezrealizowane potrzeby. W tej sytuacji warto zadać sobie pytanie, czy życie w takim układzie jest tym, czego naprawdę pragnę. Partnerzy mogą oczywiście tworzyć szczęśliwy związek, żyjąc oddzielnie - pod warunkiem jednak, że oboje tego chcą – radzi Anna Mochnaczewska.

Monika Doroszkiewicz (mos/gabi), kobieta.wp.pl

ZOBACZ:

Związki na odległość

POLECAMY:

kobieta.wp.plzwiązekliving apart together
Komentarze (18)