Jola i Jacek pobrali się pięć lat temu. Nikt ze znajomych nie śmie wątpić, że są dobrym, kochającym się małżeństwem. Mało tego, oni sami w to nie wątpią. Dlaczego więc od roku dzielą dwie sypialnie? Okazuje się, że dwie sypialnie w jednym domu coraz częściej są receptą na... szczęśliwy i zgodny związek. Jola i Jacek nie są odosobnieni. Dla zdrowia i małżeńskiej higieny co czwarte małżeństwo śpi w osobnych łóżkach.
Jola i Jacek pobrali się pięć lat temu. Nikt ze znajomych nie śmie wątpić, że są dobrym, kochającym się małżeństwem. Mało tego, oni sami w to nie wątpią. Dlaczego więc od roku dzielą dwie sypialnie?
Okazuje się, że dwie sypialnie w jednym domu coraz częściej są receptą na... szczęśliwy i zgodny związek. Jola i Jacek nie są odosobnieni. Dla zdrowia i małżeńskiej higieny co czwarte małżeństwo śpi w osobnych łóżkach. Tak przynajmniej wynika z badania, jakie na temat nocnych zwyczajów par przeprowadziła sieć hoteli Etap. Natomiast z badań brytyjskiego producenta materaców wynika, że kryzys w związku wielu parom udało się przetrwać właśnie dzięki temu, że mieli osobne łóżka. Nie musi to być oczywiście regułą.
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*
Wspólne łóżko - pole bitwy czy sztuka kompromisu?
Okazuje się, że dla znacznej grupy par spanie osobno jest rzeczą nie do pomyślenia, sytuacją krępującą, a nawet dowodem na koniec związku. To wynik badania amerykańskiego socjologa Paula C. Rosenblatt. Przebadał on 44 małżeństwa w wieku od 21 do 77 lat.
Rozmówcy socjologa przyznali, że nigdy nie zastanawiali się nad tym, dlaczego dzielą łóżko ze swoimi partnerami. „To rzecz tak naturalna jak oddychanie”, zgodnie twierdzili. Taką opinię głosił już Honoriusz Balzak. W „Fizjologii małżeństwa”, książce z 1829 roku stwierdził: „Łóżko to całe małżeństwo” i dalej: „Gdzie można lepiej się poznać, dostroić nie tylko swoje ciała, ale i dusze? Gdzie lepiej zawierać traktaty pokojowe czy choćby rozejmy w czasie tzw. wojen domowych?”.
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*
Wspólne łóżko - pole bitwy czy sztuka kompromisu?
"Joanna Liszowska i jej szwedzki ukochany Ola Serneke od kilku dni są szczęśliwym małżeństwem. Sakrament ten jednak niewiele zmieni w ich dotychczasowym życiu. Para nadal będzie mieszkać osobno!" - grzmiały w lipcu media. Wcześniej zgorszenie szerzyła aktorka Agnieszka Fitkau-Perepeczko, żona Marka Perepeczki. Z wiadomym sobie wdziękiem opowiadała o wspólnym, choć dla wielu nie do końca, małżeństwie.
- Mówili, że mieszkamy osobno, że to nie jest małżeństwo... Marek twierdził, że mogłabym mieszkać na drugim końcu świata i byłabym z nim zawsze, bo nikt na świecie się tak naprawdę dla niego nie liczył. Ma się przyjaciół, ma się flirty, ma się tajemne spotkania, ale ta największa miłość nigdy nie przemija - po śmierci męża Agnieszka Fitkau-Perepeczko opowiadała w Vivie. Jednak, mimo wszystko, mieszkanie osobno to dla wielu zbyt drastyczne rozwiązanie. Te pary wybierają wersję light, czyli sypianie pod wspólnym dachem, ale w dwóch osobnych lóżkach. Co je do tego skłania?
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*
Wspólne łóżko - pole bitwy czy sztuka kompromisu?
- Po co słuchać chrapania i wydalania gazów? - pyta ktoś na forum poświęconym temu tematowi. Wypowiadający się trafił w sedno. Okazuje się bowiem, że najbardziej przeszkadza nam w łóżku chrapanie partnera. Jedna na 20 osób tak bardzo nie potrafi poradzić sobie z hałasem w nocy, że myśli o rozwodzie z chrapiącym partnerem.
Nie mniejszym problemem we wspólnej sypialni jest nieumiejętność dzielenia się jedną kołdrą. Być może dlatego powstało powiedzenie: "jeśli myślisz, że kobieta to słaba płeć, spróbuj jej zabrać kołdrę w nocy". Tak czy siak, sześć na dziesięć par narzeka, że ich partner podczas snu zdziera z nich kołdrę. Do tego dochodzą: poruszanie trudnych i nudnych tematów przed snem, kłótnie, a w czasie snu mamrotanie. Te problemy mają swoje konsekwencje. Co czwarta para uważa, że ich niski popęd seksualny jest wynikiem dzielenia wspólnego łoża i związanych z tym problemów.
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*
Wspólne łóżko - pole bitwy czy sztuka kompromisu?
- Moje udane małżeństwo trwa od 35 lat i nigdy nie mieliśmy wspólnej sypialni. Różnimy się zegarem biologicznym: ja-skowronek, mąż -sowa, ja lubię ciemność w sypialni, mąż- gdy jest widno, ja lubię spać w chłodzie, mąż lubi ciepło w sypialni itd. Znajomi się dziwią i różnie komentują, a nam jest tak dobrze i "nie boli mnie głowa" mimo zbliżającej się 60-tki - tłumaczy na forum swoją decyzję mafik52.
Dla takich par osobne sypialnie to sposób na zachowanie własnej tożsamości, wyeliminowania spięć, stworzenie własnej przestrzeni, a nawet podgrzanie erotycznej atmosfery. Wzajemne zapraszanie się do wybranej sypialni, to jak wieczne umawianie się na randki. Tu na nudę nie ma miejsca. - Niewątpliwie w takich przypadkach sypianie osobno pomaga zachować związek – podsumowuje Piotr Stoń, psychiatra i psychoterapeuta.
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*
Wspólne łóżko - pole bitwy czy sztuka kompromisu?
Nie ulega wątpliwości, że wspólne spanie to sztuka kompromisu. - Nie śpię z mężem, bo niby mu wszystko przeszkadza... Ma kłopoty z bezsennością, stresem etc. 10 lat to tak trwa. Ostatnio jest coraz gorzej z dogadaniem się - żali się Ewa.
Przykład Ewy oznaczać może, że w związku pojawiły się kłopoty. - Jeżeli obie strony w pełni akceptują sypianie w osobnych łóżkach, wtedy nie jest to problemem. Natomiast jeśli jedna ze stron czuje dyskomfort lub ma poczucie winy, wtedy pomocna może okazać się porada psychoterapeuty – tłumaczy Piotr Stoń, psychiatra i psychoterapeuta. – Warto być czujnym, ponieważ sama decyzja o sypianiu w dwóch oddzielnych pokojach, może oznaczać kłopoty z bliskością w związku.
Zapewne z tego powodu wspomniany już Honoriusz Balzak zalecał osobne spanie tylko parom o bardzo długim stażu. (Tekst: ml)
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*