Rhys Meyers nie stanie po ciemnej stronie Mocy
Jonathan Rhys Meyers zaprzeczył doniesieniom, jakoby miał zagrać w siódmej części sagi "Gwiezdne Wojny".
Jonathan Rhys Meyers zaprzeczył doniesieniom, jakoby miał zagrać w siódmej części sagi "Gwiezdne Wojny". W prasie pojawiły się spekulacje o roli czarnego charakteru dla Irlandczyka, ponieważ za kamerą produkcji stanie J.J. Abrams, a obaj panowie mieli już okazję współpracować na planie "Mission Impossible III".
- Pracowałem z nim, ale nie wierzę w plotki - mówi Meyers.
- Gram złych facetów, bo wyglądam tak jak oni. Jeśli chodzi o aspekt fizyczny, jest we mnie coś intensywnego, co sprawia, że jestem nieokiełznany. Chciałbym być jednym z tych cudownych, zrelaksowanych chłopców kręcących komedie romantyczne, ale nie dostaję takich ofert. Przypuszczam, że na zawsze pozostanę antybohaterem.
Zdjęcia do nowej odsłony "Gwiezdnych Wojen" rozpoczną się na początku przyszłego roku. W obsadzie mają znaleźć się aktorzy dobrze znani fanom sagi: Carrie Fisher, Mark Hamill, Harrison Ford i Ian McDiarmid.
Jonathan Rhys Meyers już w listopadzie zaprezentuje krwiożercze oblicze w głównej roli nowego serialu NBC "Dracula". Obecnie można go zobaczyć także w kinach w produkcji "Dary Anioła: Miasto kości", gra Nocnego Łowcę, Valentine'a Morgensterna.
(Megafon.pl/ma)