Blisko ludziSeria samobójstw łączona z potworną grą. "Momo" to postać znana także w Polsce

Seria samobójstw łączona z potworną grą. "Momo" to postać znana także w Polsce

Seria samobójstw łączona z potworną grą. "Momo" to postać znana także w Polsce
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Marianna Fijewska
22.09.2018 15:30, aktualizacja: 24.09.2018 10:12

Przerażająca twarz widoczna na zdjęciu to Momo – postać, która za pośrednictwem aplikacji WhatsApp ma wysyłać do nastolatków niebezpieczne wyzwania. Ostatnie z nich to samobójstwo.

Zgodnie z dramatycznymi doniesieniami szeregu tytułów prasowych z całego świata, to właśnie gra Momo doprowadziła do samobójstwa 12-latki z Argentyny, 12-latki i jej 16-letniego kolegi z Kolumbii oraz próby samobójczej 13-latki z Brazylii. Wszystkie ofiary miały otrzymywać tajemnicze wiadomości przez aplikację WhatsApp. Ich autor namawiał do wykonywania coraz bardziej ekstremalnych zadań. Ostatnim było samobójstwo. Zgodnie z doniesieniami na temat 12-latki z Argentyny, karą za niewykonanie tragicznego wyzwania, miała być śmierć całej rodziny.

Drugi „Niebieski Wieloryb”?

Wiadomość na temat gry zagrażającej życiu dzieci i nastolatków wywołała niemałą panikę. Opinia publiczna na całym świecie łączy Momo z dramatyczną grą Niebieski Wieloryb. Gracze Niebieskiego Wieloryba przez 50 dni dostawali specjalne wyzwania – od oglądania horrorów przez tatuowanie się aż po samookaleczanie i wreszcie odbieranie sobie życia.

Choć nie ma na ten temat oficjalnych statystyk, wiadomo, że ofiarami Niebieskiego Wieloryba padły dziesiątki dzieci i nastolatków w Rosji. Niestety, niebezpieczne wyzwania dotarły także do Polski. Trudno powiedzieć, ilu młodych Polaków uległo Niebieskiemu Wielorybowi. Nie ma na ten temat żadnych oficjalnych danych. Jednak nie bez przyczyny prokuratorzy okręgowi wiązali z grą serię okaleczeń wśród nastolatków na początku ubiegłego roku.

Jedną z ofiar Niebieskiego Wieloryba był 15-latek z Gliwic, który trafił do szpitala w marcu ubiegłego roku z głębokimi ranami ciętymi ramion. Podobna sytuacja miała miejsce w zachodniopomorskiej szkole, gdzie trójka uczniów wyryła sobie na rękach symbol wieloryba. Identyczny krwawy symbol zauważono na ręce 14-latki z Grodziska Mazowieckiego. W tym samym czasie samobójstwo popełnił 14-letni chłopiec z Wieliczki – prokuratura nie wyklucza, że tragedia miała bezpośredni związek z grą.

Momo – realne zagrożenie czy mit?

W przypadku Momo wciąż istnieją zastrzeżenia, czy nie jest ona tylko miejską legendą. Żadne z przypadków samobójstw nie zostało bowiem oficjalnie powiązane z grą. Aplikacja WhatssUp, przez którą wyzwania miałyby docierać do nastolatków, wydała specjalne oświadczenie. Firma zaznaczyła, że dba o bezpieczeństwo użytkowników, dodając: „Łatwo jest zablokować dowolny numer telefonu i zachęcamy każdego do zgłaszania każdej niepokojącej wiadomości, abyśmy mogli natychmiast podjąć działania”.

Do tej pory informatykom nie udało się potwierdzić, że istnieje konto należące do osoby podającej się za Momo, z którego wysyłane byłyby koszmarne wiadomości. To właśnie dlatego wiele osób uważa, że gra jest tylko wymysłem.

Skąd zatem wzięła się przerażająca postać z wyłupiastymi oczami i potwornym uśmiechem? Wiadomo, że Momo jest odwzorowaniem grafiki wykonanej przez japońską firmę, która zajmuje się tworzeniem efektów specjalnych na potrzeby gier i filmów. Nie wiadomo jednak, kto i w jakim celu postanowił wykorzystać postać do generowania wyzwań. Zaś faktem jest, że medialna burza wokół Momo spowodowała wysyp gier, w których główna postać jest odwzorowaniem przerażającej zjawy.

„Nagrywam to o godzinie, już wam mówię… 3.11”

Jedną z najpopularniejszych aplikacji związanych z tajemniczą postacią jest Momo The Game, którą bez problemu mogą ściągnąć polscy użytkownicy smartfonów. Zadaniem gracza jest odszukanie szeregu przedmiotów umieszczonych w ciemnym, opuszczonym domu, jednocześnie nie dając się złapać potwornej postaci. Gra stworzona jest w taki sposób, by budować narastające napięcie i niepokój.

Na jednym z nagrań opublikowanych w serwisie YouTube słychać dziecięcy głos z przerażeniem komentujący wirtualną rzeczywistość.

– Nagrywam to o godzinie, już wam mówię… 3.11 – mówi chłopiec i odczytuje komunikaty pojawiające się na ekranie. – „Widzę cię. Patrzę się na ciebie zza rogu przez okno” – straszy Momo.

W końcu na ekranie pojawia się straszna postać, a dziecko głośno krzyczy i przeklina. To tylko jeden z niewielu filmów opublikowanych w serwisie YouTube przez polskich nastoletnich graczy.

Psycholog apeluje do rodziców

Na szczęście aplikacja, którą interesuje się polska młodzież, jest czymś zupełnie innym niż wyzwania wysyłane za pośrednictwem komunikatora WhatsApp. Łączy je natomiast mroczna postać Momo. Psycholog społeczny Iza Kobierecka apeluje, by mimo wszystko trzymać rękę na pulsie.

– Warto monitorować zainteresowanie postacią Momo, bo na bazie tego zainteresowania może pojawić się fascynacja tajemniczymi wyzwaniami – mówi Kobierecka. – Jeśli rodzic zauważy, że dziecko angażuje się w grę, w której bohaterem jest postać Momo, może zapytać: „Dlaczego akurat ta gra cię interesuje?”. Postawiłabym w takiej sytuacji na szczery, otwarty dialog, na słuchanie, a nie na panikę i krzyczenie na dziecko, że interesuje się postacią, która być może związana jest z tragicznymi zdarzeniami w różnych częściach świata.

Kobierecka dodaje, że objawami, które powinny poważnie zaniepokoić rodziców, są wycofanie się z kontaktów z rodzicami i rówieśnikami, zamknięcie w sobie, apatia i zmiana dotychczasowego typu komunikowania.

– Podstawową kwestią jest dbanie o kontakt z dzieckiem. Żyjemy w takich czasach, że naturalnym środowiskiem dla młodych jest też rzeczywistość wirtualna – to, co dzieje się w internecie, dzieciaki przeżywają równie mocno, jak to, co dzieje się w realu. Jeśli rodzic zaniedbuje kontakt z dzieckiem, nie ma czasu i traci nim zainteresowanie, dziecko będzie rekompensować sobie brak zainteresowania, działaniami w sieci. W takiej sytuacji może bardzo łatwo ulec pseudomentorom czającym się w wirtualnym świecie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta