Blisko ludziŚwiadoma niemonogamia. "Poczucie emocjonalnego bezpieczeństwa jest kluczowe"

Świadoma niemonogamia. "Poczucie emocjonalnego bezpieczeństwa jest kluczowe"

Świadoma niemonogamia ma różne oblicza
Świadoma niemonogamia ma różne oblicza
Źródło zdjęć: © Getty Images | David Lees
Katarzyna Pawlicka
06.05.2022 15:11, aktualizacja: 07.01.2023 09:22

Swing, poliamoria, zdrada kontrolowana. Świadoma niemonogamia ma różne oblicza, ale czy może być jednym ze sposobów na ratowanie związku? Jak rozmawiać z partnerem/partnerką o otwarciu związku, by go nie urazić i na jakie trudności się przygotować? O tym rozmawiamy z dr Agatą Loewe-Kurillą, psycholożką kliniczną, seksuolożką, założycielką Instytutu Pozytywnej Seksualności.

Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

Katarzyna Pawlicka, dziennikarka Wirtualnej Polski: "Od kilku lat nie uprawiamy seksu. Chciałam zaproponować mężowi, aby nasz związek stał się otwarty, ale nie wiem, jak zabrać się do rozmowy. Boję się, że go zranię" – taki post pojawił się na jednej z facebookowych grup. Czy otwarcie związku może być jednym ze sposobów na jego ratowanie?

dr Agata Loewe-Kurilla: Otwarcie związku może okazać się ratunkiem dla relacji, musi jednak zostać spełniony szereg warunków. Po pierwsze – istnieje duża różnica między zainspirowaniem się czymś, co fajnie wygląda z zewnątrz, ale nie mamy jeszcze na temat tego zjawiska wiedzy czy doświadczenia, a odpowiedzialnym podejściem do tematu i odpowiednim go przepracowaniem, zanim przejdziemy do działania.

Jeżeli wzrastamy w pewnej kulturze, a w naszym przypadku jest to kultura, która stawia na monogamię, każda zmiana nawyków wymaga świadomej pracy i szczególnej czujności: jest tak zarówno np. w przypadku zmiany diety na wegetariańską, jak i otwierania związku. Większość z nas przyjmuje bowiem monogamię jako coś oczywistego i dlatego rezygnacja z niej zazwyczaj nie jest łatwa.

Otwarcie związku może być odpowiedzią na problemy z libido?

Gdy w związku zaczyna brakować seksu, ten seks jest niesatysfakcjonujący, pojawia się ból czy para przestaje mieć ochotę na zbliżenia, na terapii przyglądamy się najważniejszym czynnikom, które wpływają na taki stan rzeczy. Okazuje się, że czasem to jest jakaś forma niedopasowania, innym razem różniące się od siebie preferencje, a czasami nawet orientacje seksualne partnerów, które są ze sobą niekompatybilne.

Są pary, dla których każda z tych sytuacji będzie powodem do rozstania, inne zdecydują się być ze sobą mimo wszystko, a jeszcze inne będą chciały poeksperymentować – osobno lub wspólnie.

Świadoma niemonogamia jest jedną z opcji.

Świadoma niemonogamia ma różne oblicza – to np. swing, ale też poliamoria cechująca się określonym sposobem myślenia na temat seksualności i relacji. Zanim podejmiemy decyzję o jakimkolwiek otwarciu związku, warto o tych modelach poczytać, zobaczyć, czy z którymś z podejść się identyfikujemy, a dopiero później ewentualnie praktykować na własnym, żywym organizmie.

Natomiast najczęściej zdarza się sytuacja, gdy o otwarciu związku zaczynamy myśleć, bo okazuje się, że ta druga strona zdradza lub zdradę planuje. Zamiast pożądanej w przypadku podejmowania takich decyzji sytuacji urodzaju, stabilności, poczucia szczęścia w relacji, robimy to z pozycji nieszczęścia, rozpaczy, przekonania, że coś w związku szwankuje. To wtedy najczęściej sięgamy po takie, z zewnątrz wyglądające na desperackie, sposoby radzenia sobie z trudną sytuacją. Pacjenci mówią wówczas: "Myślałem/am, że nie mam wyboru", "Musiałem/am się ratować, inaczej by mnie zostawił/a".

Jak rozmawiać z partnerem/partnerką o otwarciu związku, by go nie urazić? Nie przekreślić tego, co, często latami, wspólnie budowaliśmy?

Gdy para chce świadomie otworzyć związek i trafia do gabinetu, negocjuje kontrakt, zasady, którymi będzie się kierować, a także pracuje z emocjami. Pojawiają się pytania: "Co zrobić, kiedy jedna ze stron poczuje zazdrość, z którą nie będzie mogła sobie poradzić?", "Na którym etapie mogę powiedzieć, że jednak nie chcę otwarcia, bo czuję, że taki układ przysparza mi ból?" itd.

W Instytucie Pozytywnej Seksualności mamy doświadczenie w pracy ze świadomą niemonogamią. Chodzi o to, by nie zakładać, że jedyną pożądaną formą życia jest dążenie do relacji monogamicznej. W gabinecie rozmawiamy o różnych scenariuszach, robimy sobie takie symulacje "co by było gdyby".

Praca "na sucho" pozwala oswoić się z emocjami, sprawdzić, na czym stoimy, a także wyznaczyć czy chociaż zarysować granice. Wiele osób nie wie, gdzie te ich indywidualne granice przebiegają. Deklarują np., że są gotowe zrobić wszystko w związku, byle tylko nie doszło do zdrady, a rzeczywistość ten pogląd weryfikuje.

Taka praca jest dla wielu osób okazją do lepszego zrozumienia siebie i tego, skąd w ogóle bierze się w nich potrzeba otwarcia relacji: czasami wynika z jakichś deficytów w związku, a czasami po prostu klienci/klientki odkrywają, że relacja monogamiczna nie jest w stanie zagwarantować im pełnej satysfakcji.

Rezultat nie musi być więc wcale taki, jaki sobie założyliśmy.

Wiele par w trakcie rozmów o otwarciu związku się rozstaje, ponieważ okazuje się, że ich myśli o przyszłości całkowicie się rozbiegają. Praca nad otwieraniem związku nie jest więc prosta i może poruszać bardzo dużo różnych obszarów, które mogłyby się wydawać zupełnie niezwiązane z tematem, np. kwestie rodzinne.

Pomocna jest także grupa wsparcia – nie bez powodu osoby praktykujące świadomą niemonogamię tworzą kolektywy, społeczności, grupy wsparcia i grupy edukacyjne, w których można znaleźć oparcie, porozmawiać o dobrych praktykach, zainspirować się i wyjść z poczucia, że jest się jedyną taką osobą na świecie. Bardzo często, gdy decydujemy się na coś uważanego w naszej kulturze za nienormatywne, czujemy przy tym ogromne osamotnienie.

Facebookowe grupy dla swingersów to jedne z najprzyjaźniejszych miejsc w sieci – próżno szukać tam kłótni, inwektyw, panuje atmosfera pełna akceptacji i zrozumienia.

Imprezy, spotkania czy dyskusje w takich grupach dają poczucie bycia w sekspozytywnej bańce. Bardzo często w takich grupach tworzy się nowy język, reguły wspólnego funkcjonowania są negocjowane, komunikacja przebiega inaczej. Większość z nas wchodząc w relacje monogamiczne nie zastanawia się nad nimi jakoś szczególnie. Tymczasem w relacjach świadomie niemonogamicznych komunikacja i rozmowy o samym kształcie relacji oraz emocjach są kluczowe.

W "normalnym" świecie z tą akceptacją relacji niemonogamicznych nie jest już jednak tak dobrze.

Jest oczywiste, że dla całej masy osób reguły monogamicznego związku nie będą się sprawdzać i nie widzę powodu, dla którego nie miałoby być takiej alternatywy dla tych, którzy pragną w ten sposób żyć. W Polsce wiele konstelacji związkowych, tak zwanych polikuł, bardzo dobrze radzi sobie budując niemonogamiczne relacje i nikomu nie powinno to przeszkadzać. Pamiętajmy, że przykładem relacji niemonogamicznych są też związki wieloosobowe, które trwają w tej samej, niezmienionej formie przez lata.

Natomiast musimy uświadomić sobie, że żyjemy w kulturze, w której często patologizuje się niemonogamię. Jeśli ktoś pragnie więcej niż jednej osoby, jest uważany za człowieka przekraczającego normę społeczną. Jestem przekonana, że gdybyśmy żyli w próżni pozbawionej tych zewnętrznych komunikatów, zdecydowanie więcej osób umawiałoby się na relacje niemonogamiczne w pełnym poczuciu integralności z własnymi przekonaniami. Musimy jednak pamiętać, że w tej próżni nie żyjemy i decydując się na otwarcie związku, jesteśmy narażeni na komentarze rodziny, przyjaciół, znajomych. Od razu pojawia się zarzut, że skoro para potrzebuje szukać bodźców na zewnątrz, w ich związku coś jest nie tak. Taka postawa często jest uważana za przejaw niedojrzałości, a nawet "degeneracji".

Przy czym te stereotypy i przepisy moralne w mniejszym stopniu dotyczą mężczyzn. Nie mam poczucia, że jest akceptowane społecznie, żeby mężczyzna miał więcej niż jedną partnerkę, ale jest tendencja, żeby to usprawiedliwiać. Pojawia się argument biologiczny i cały pakiet tekstów w stylu "wiadomo, że facet to facet", co oczywiście jest również działaniem opresyjnym. Kobiety będące w relacjach niemonogamicznych, niestety, w dalszym ciągu wpadają w kategorię puszczalskich, niepoważnych, rozwiązłych, niedojrzałych, wariatek, czarownic itd.

"Chłopak namawia mnie na trójkąt. Nie wiem, czy powinnam się zgodzić" – takie wpisy też pojawiają się w sieci bardzo często. Ich autorkami są zazwyczaj młode dziewczyny. W rozmowach o otwarciu związku jest miejsce na namawianie, wywieranie presji?

Mam problem z takimi pytaniami na forach internetowych, ponieważ ich autorzy/autorki często chcą sięgnąć po pomoc, ale jednocześnie nie mówią, czego tak naprawdę oczekują czy potrzebują. To pytanie brzmi trochę tak, jakby stawiał je ktoś, kto nie wie, czego pragnie, ponieważ nie wie, jakie ma prawa. To jest dość powszechne także w gabinetach.

Trafiają do mnie kobiety w różnym wieku, które dopiero uczą się asertywności, swojego "tak" i swojego "nie", dotyczącego oczywiście również seksualności. Ta w naszym kraju, gdzie nie ma edukacji seksualnej i obowiązują pewne normy kulturowe, jest kształtowana w przypadku kobiet tak, by jej nie rozwijać, nie dawać przypadkiem poczucia wolności. Co by było, gdyby więcej kobiet chciało brać udział w trójkątach? Czy chłopak zgodziłby się na trójkąt z partnerką i innym mężczyzną? Zawsze ciekawi mnie to pytanie.

Rozumiem też, że w tym przypadku namawianie na trójkąt może być ze strony chłopaka także figurą przemocy. Istnieje zbiorowa, kolektywna fantazja o trójkącie – twórcy filmów dla dorosłych grają zresztą często tą kartą. Być może w przypadku tej dziewczyny pojawia się obawa, że jest wyłącznie instrumentem w rękach partnera, który traktuje ją przedmiotowo, żeby zaspokoić swoje pragnienie. Jest bardzo dużo erotomanów gawędziarzy, którzy manipulują w ten sposób, by po prostu mieć dostęp do seksu. 

Jeśli nie wiemy, na czym stoimy w naszym związku, a już a pewno jeśli związek nie daje nam poczucia bezpieczeństwa, w przypadku przystawania na takie propozycje możemy się nadwyrężyć emocjonalnie lub nieświadomie wejść w mechanizm uległości i dominacji.

Poczucie bezpieczeństwa jest niezbędne, by zacząć myśleć o otwarciu związku?

Poczucie emocjonalnego bezpieczeństwa jest kluczowe w związku, niezależnie od tego, czy myślimy o jego otwarciu, a także niezależnie od kształtu tej relacji. W moim przekonaniu nawet w luźniejszych układach, takich jak np. "friends with benefits" czy towarzyszenie sobie w różnych eksperymentach, np. wizytach w klubie dla swingersów, jest niezbędne.

Sporo pisze się ostatnio o "cuckoldzie", czyli tzw. zdradzie kontrolowanej. To również jedna z form otwarcia związku.

To nie jest nowe zjawisko, ale w ostatnich latach doczekało się nazwy. Zawsze w jego kontekście zastanawia mnie poczucie kontroli, które tak bardzo współcześni ludzie próbują uzyskać, także przez relacje. Tymczasem prawda jest taka, że oczywiście do pewnego stopnia możemy się umówić na pewne zasady, ale w większości przypadków życie weryfikuje te ustalenia i to też w terapii jest ważnym obszarem do pracy. To znaczy: po jakie mechanizmy obronne sięgamy, kiedy jesteśmy w stanie kryzysu. Bo zdarza się, że przychodzi do gabinetu para, która chce otworzyć związek, a tak naprawdę okazuje się, że kolejne spotkania to praca właśnie nad kryzysami, zaszłościami z przeszłości itd.

Coraz częściej pomocy szukają też osoby świadomie niemonogamiczne nie tylko z teorii, które skarżą się na brak profesjonalnej pomocy u nieprzygotowanych do tematu terapeutów/terapeutek. Wraz ze zmianami obyczajowymi rośnie liczba osób, która poszukuje rozwiązań, dzięki którym uda im się współtworzyć związki miłosne z więcej niż jedną osobą, a serce nie sługa.

Agata Loewe, PhD – psycholożka kliniczna i międzykulturowa, psychoterapeutka systemowa, seksozofka, seksuolożka, założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności. Od 2009 roku współpracuje z instytucjami działającymi na rzecz równości w zakresie płci, genderu, seksualności oraz relacji i dostępu do praw seksualnych człowieka. Prowadzi prywatną praktykę oraz organizuje i prowadzi zajęcia dla osób, które chcą lepiej rozumieć własną seksualność oraz profesjonalnie pomagać innym w tym zakresie. Związana ze Światową Organizacją Zdrowia Seksualnego (WAS), amerykańskim SCU oraz brytyjskim Pink Therapy.

Katarzyna Pawlicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta