GwiazdyTo nie była zdrada!

To nie była zdrada!

Zdradzamy od zawsze. Teraz przychodzi nam to dużo łatwiej - mamy dostęp do nowinek technologicznych, które umożliwiają nam kontakt z ludźmi. Z drugiej jednak strony, często to za sprawą tych przedmiotów kłamstwo wychodzi na jaw. Jednak to nie lęk przed tym, że zostaniemy przyłapani najczęściej powstrzymuje nas przed skokiem w bok, a własne sumienie.

To nie była zdrada!
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

07.03.2012 | aktual.: 08.03.2012 17:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdradzamy od zawsze. Teraz przychodzi nam to dużo łatwiej - mamy dostęp do nowinek technologicznych, które umożliwiają nam kontakt z ludźmi. Z drugiej jednak strony, często to za sprawą tych przedmiotów kłamstwo wychodzi na jaw. Jednak to nie lęk przed tym, że zostaniemy przyłapani najczęściej powstrzymuje nas przed skokiem w bok, a własne sumienie. Ale gdy chcemy, wszystko potrafimy sobie sami wytłumaczyć…

„Przez wiele lat byłam wierna. Przede wszystkim dlatego, że nie odczuwałam takiej potrzeby, żeby zaszaleć gdzieś na boku. Zwykły flirt mi wystarczał. Po drugie: po prostu nie mogłabym tego zrobić. Nie czerpałabym z tego przyjemności, a potem miałabym takie wyrzuty sumienia, że trudno byłoby mi spojrzeć partnerowi w oczy” – mówi Patrycja. Okazuje się jednak, że wszystko zależy od tego, jak pewne zachowania sami sobie wytłumaczymy. Czasami wyrzuty sumienia mogą zniknąć…

Chciałam zrobić coś dla siebie

Patrycja poznała swojego męża 11 lat temu. Od razu bardzo się w sobie zakochali i obydwoje wiedzieli, że to jest to. Już po dwóch miesiącach zamieszkali razem, a po roku zaczęli planować datę ślubu.

„Rozumiemy się bez słów. Mamy takie samo poczucie humoru, czytamy te same książki, ale przede wszystkim zgadzaliśmy w podstawowych sprawach dotyczących wspólnej przyszłości, a o to wcale nie jest tak łatwo” – mówi Patrycja. Kilka lat małżeństwa było istną sielanką. Jednak cztery lata temu w jej życiu pojawił się ktoś, kto na dobre zagościł w jej głowie.

„Poznałam go w pracy. Na początku bardzo się nie lubiliśmy, bo mamy kompletnie inny system wartości, więc siłą rzeczy działaliśmy sobie na nerwy” – opowiada. Jednak z czasem okazało się, że ów kolega z pracy jest ciekawą osobą, a wszystkie różnice zamiast zniechęcać, przyciągają.

„Przez długi czas flirtowaliśmy, ale nic więcej. Były momenty, kiedy nasze relacje stawały się bardziej intensywne i takie, kiedy nie rozmawialiśmy za dużo. Aż pewnego dnia zaczęłam mieć dziwne myśli. Czułam, że wszystko, co robię w życiu jest dla rodziny: męża i dzieci, a nigdy nie zrobiłam niczego, co byłoby tylko dla mnie. Marzyłam o tym, by przez chwilę zachować się jak skończona egoistka i zapomnieć o wszystkich, zrobić coś, czego ja chcę” – wspomina.

Patrycja wspomina, że to był impuls i nie musiała się długo zastanawiać. „Zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że jadę na dwa dni w delegację do Wrocławia. Zapytałam, czy nie chciałby wziąć dwóch dni urlopu i pojechać ze mną. O nic nie pytał, tylko zgodził się”.

Patrycja przyznaje, że seks był taki, jak sobie wyobrażała: dziki, namiętny, pełen pasji. „Uwielbiam kochać się z moim mężem i myślę, że jesteśmy naprawdę zgraną parą. Cieszę się, że po latach wciąż na siebie działamy. Może to źle zabrzmi, ale ja potrzebowałam czysto zwierzęcego aktu. Chciałam się poczuć jak obiekt seksualny, a nie matka czy żona” – próbuje wyjaśnić Patrycja.

Mówi otwarcie, że wcześniej nic takiego jej się nie przytrafiło, bo najbardziej bała się wyrzutów sumienia. „Wiedziałam, że jeśli sama będę się z tym źle czuć, to ani nie dostarczy mi to żadnej przyjemności, ani nie będę mogła normalnie funkcjonować w małżeństwie. Przyszedł jednak taki dzień, kiedy zaczęłam na to inaczej patrzeć. Musiałam to zrobić dla siebie, żeby być lepszą dla innych. Wiem, że to brzmi jak tandetna wymówka, być może, ale skoro działa, a moje relacje z mężem i samopoczucie poprawiły się, to może to nie był taki najgorszy pomysł?”

Nie zdradziłam go, to był tylko seks oralny

Sposobów na to, by samemu sobie wytłumaczyć, że to, co robimy nie jest złe, jest wiele. Bardzo często staramy się sobie wmówić, że seks oralny czy inne pieszczoty bez tradycyjnego stosunku seksualnego nie są zdradą.

„Jest to usprawiedliwienie samego siebie, ale nie do końca bezpodstawne, ponieważ ma swoje korzenie w archaicznym sposobie myślenia o seksie oralnym. Przecież jeszcze do niedawna kontakty oralne nie były postrzegane jako akt seksualny. Natomiast biorąc pod uwagę dzisiejszą wiedzę i to, co dorosły człowiek wiedzieć powinien, to jest to ewidentnie sposób na oszukiwanie samego siebie” – mówi seksuolog Arkadiusz Bilejczyk.

Marta mówi o tym, że nigdy nie zdradziła swojego narzeczonego. To nie było łatwe, ponieważ przez kilka lat musieli funkcjonować ze sobą wyłącznie na odległość: on mieszka w Kanadzie, ona w Polsce. Spotykali się tylko raz na kilka miesięcy.

„Spotykałam się z kilkoma facetami, ale nigdy nie spałam z nimi. Chodziliśmy do kina, na drinka, całowaliśmy się, czasem zdarzało się dojść nieco dalej, ale zawsze zatrzymywałam się w tym momencie, który już się stawał bardzo niebezpieczny. Wiem, że on by się o tym nigdy nie dowiedział, ale to nie był dla mnie największy problem. Ja po prostu wiem, że ciężko byłoby mi z tym później żyć. Bardzo kocham mojego narzeczonego i nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym go zranić” – opowiada.

„Wiem, że dla wielu osób to, co robiłam i tak zostałoby źle odebrane, dlatego o tym nie opowiadam. Prawda jest taka, że czułam się tutaj bardzo samotna, tęskniłam za nim każdego dnia, potrzebowałam mężczyzny u swojego boku, a zachowując się w ten sposób przynajmniej miałam pewność, że to nie posunie się dalej i przetrwamy” – dodaje. Po kilku latach życia na odległość, Marta zdecydowała się przenieść do narzeczonego i tam zacząć wszystko od nowa. „Wiem, że teraz już nic nam nie przeszkodzi”.

Historia pokazuje, że zdradzaliśmy się od zawsze. Biologia, że jest to niejako wpisane w nasze geny. Trudno zapanować nad silnymi instynktami, które kierują nami każdego dnia. Czasem udaje nam się je w sobie zabić, a innym razem dajemy się ponieść chwili. W drugim przypadku musimy się jakoś usprawiedliwić.

To trudne zadanie, bo jak wytłumaczyć, komuś, kto darzy nas miłością i pełnym zaufaniem, że to nie miało żadnego znaczenia? Jednak najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie, dlatego wiecznie szukamy wymówek, powodów, przyczyn. A może fakt, że nie potrafiliśmy się powstrzymać przed nagłą namiętnością jest sygnałem, że warto się zatrzymać i zastanowić, czy nie chodzi o coś poważniejszego? Zanim zaczniemy szukać rozwiązania w innej sypialni, warto chwilę pomyśleć…

(ap/ma)

POLECAMY:

seks oralnyzdradaflirt
Komentarze (45)