"Upadłam na samo dno". Teraz postąpiłaby inaczej

"Upadłam na samo dno". Teraz postąpiłaby inaczej

Martyna Wojciechowska przeżyła wiele trudnych chwil
Martyna Wojciechowska przeżyła wiele trudnych chwil
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | AKPA
08.01.2024 18:15, aktualizacja: 08.01.2024 20:59

Wypadek, strata przyjaciela, śmierć ukochanego i rozwód... Odnosząca sukcesy Martyna Wojciechowska ma za sobą wiele trudnych chwil. W najnowszym wywiadzie wyznała, co było jej największym błędem.

Martyna Wojciechowska wspiera projekt "Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym" założonej przez nią Fundacji UNAWEZA. Przyznała, że sama kiedyś bała skorzystać się z pomocy specjalisty.

Bała się prosić o pomoc

Choć chętnie mówi o zdrowiu psychicznym, sama miała problem z tym, by dać sobie pomóc. W rozmowie z "Faktem" przyznała, że był to ogromny błąd.

Zdecydowanie żałuję, że nie poszłam na terapię, kiedy tego potrzebowałam - stwierdziła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kilkanaście lat temu świadomość dotycząca zdrowia psychicznego była dużo mniejsza.

"Ja tego nie zrobiłam, bo nie miałam takiej wiedzy. Nie miałam takiego doświadczenia i chyba w tamtym momencie też nie rozumiałam, jakie to jest ważne, żeby podejść do tego tematu kompleksowo" - wyznała Martyna.

Podkreśliła, że niezagojone rany zawsze będą powodować ból. Terapia może jednak zadziałać jak opatrunek.

Na przestrzeni lat mamy różne problemy, o których potem zapominamy w codziennym zabieganiu i zapracowaniu, a one tak naprawdę zawsze do nas kiedyś wracają. Dlatego zachęcam wszystkich do tego, żeby otwarcie mówić o zdrowiu psychicznym - zaapelowała Martyna Wojciechowska.

Przeżyła ciężkie chwile

Odnosząca sukcesy podróżniczka nigdy nie ukrywała, że czasami miała wyjątkowo pod górkę. W życiu Martyny Wojciechowskiej nie brakowało mrocznych momentów.

Jako mała dziewczynka przeszła dwie ciężkie operacje i chemioterapię. Z kolei w 2004 roku na nagraniach do serii "Misja Martyna" na Islandii brała udział w groźnym wypadku samochodowym. Przez złe warunki pogodowe w pobliżu miasta Akueryi pojazd ekipy wpadł w poślizg i uderzył w betonowy słup.

Sytuacja skończyła się tragicznie. Zginął Rafał Łukaszewicz, operator, a prywatnie bliski przyjaciel Wojciechowskiej. Choć życie Martyny nie było zagrożone, miała poważny uraz – złamała kręgosłup.

Upadłam na samo dno, myślałam, że już nigdy się nie podniosę. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że Rafał osierocił trójkę dzieci. Miałam złamany kręgosłup, ale nikomu nie mówiłam, że mam złamaną psychikę. Nie widziałam powodu, żeby rano wstać z łóżka. Nie chciałam żyć. Słyszałam: „Martyna się skończyła” - wyznała po latach w wywiadzie dla "Vivy".

To nie ostatni raz, gdy los wystawił dziennikarkę na próbę. 27 lutego 2016 r. pożegnała swojego ukochanego partnera i ojca jej córki, Jerzego Błaszczyka, który zmarł z powodu choroby nowotworowej. Musiała zmierzyć się z trudami samodzielnego macierzyństwa i poukładać sobie życie na nowo.

Cztery lata później Martyna wyszła za mąż za Przemysława Kossakowskiego. Niestety para już po roku się rozstała, a następnie wzięła rozwód.

Wojciechowska jest jednak zdania, że to właśnie porażki zaprowadziły ją do tego miejsca, w którym jest teraz.

"Patrząc z perspektywy czasu na swoje życie, mam wrażenie, że najgorsze momenty były dla mnie najbardziej przełomowe. Jestem stworzona z porażek, z tego, co mi w życiu nie wyszło albo co sama spieprzyłam" - powiedziała w wywiadzie dla "Vivy".

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta