Blisko ludziWspółcześni 30-latkowie. Jego imię to "Piotruś", a przydomek "Pan"

Współcześni 30‑latkowie. Jego imię to "Piotruś", a przydomek "Pan"

Współcześni 30-latkowie. Jego imię to "Piotruś", a przydomek "Pan"
Źródło zdjęć: © 123RF
Dominika Czerniszewska
31.07.2019 17:15, aktualizacja: 01.08.2019 08:28

Mają ponad 30 lat i chociaż metrykalnie są dorośli, przedłużają sobie młodość podartymi dżinsami, włosami spiętymi w koczek i rozrywkowym stylem życia. Nie zakładają rodziny, a nawet, jeśli mają żony i dzieci, kumple i tak nie idą w odstawkę.

Urodzili się w latach 80. – okresie trudnym dla Polski. Dorastali w czasach przemian społeczno-kulturowych. Stali w kolejkach po bułki. Gdy chodzili do liceów, wstępowaliśmy do NATO, następnie do Unii Europejskiej. Wmawiano im, że wykształcenie to podstawa. Wszystko miało iść w dobrym kierunku. Jednak Kuba i Tomek udowadniają, że nie do końca tak jest.

Z obliczeń ośrodka GRAPE przy Uniwersytecie Warszawskim wynika, że odsetek dorosłych dzieci, żyjących pod dachem rodziców, w ciągu ostatnich lat wzrósł w Polsce z 38,8 proc. do 43,4 proc. Jesteśmy na drugim miejscu w Europie, tuż za narodem, z którego kiedyś drwiliśmy.

– Jeszcze kilkadziesiąt lat temu śmialiśmy się z Włochów, którzy w wieku 35 lat mieszkali z rodzicami. Nazywa się ich "bamboccioni", czyli dorosłe bobasy. Obecnie w Polsce mamy identyczną sytuację. To, co wytykaliśmy, stało się normą – tłumaczy Bianca-Beata Kotor, psycholog i psychoseksuolog z Uniwersytetu SWPS.

30-letni "pępek świata"

Kuba za swoją niezaradność życiową obwinia mamę, która zawsze za niego gotowała, prała i sprzątała. – Skończyłem 37 lat, pracuję w salonie samochodowym za śmieszne pieniądze. Niby mógłbym wynająć mieszkanie, ale po co, skoro mogę mieszkać "na garnuszku" – opowiada mężczyzna.

Dokłada się do rachunków, ale większość wypłaty przeznacza na gry. Nieco zawstydzony mówi, że mama mu nawet kanapki do pracy szykuje, więc nie musi się troszczyć o to, że ma jedynie "światło w lodówce" lub pogniecioną koszulę. – Ona wszystko robi za mnie. Nigdy nie usłyszałem od niej, abym opuścił rodzinne gniazdo – mówi nieco zawstydzony. Jego codzienne życie to rutyna – siłownia, praca, a wieczorem piwko z kolegami lub gra na konsoli. – Może, gdybym miał dziewczynę, byłoby mi łatwiej dorosnąć – stwierdza.

– Jeśli mężczyzna był wychowywany jako pępek świata i wszystko miało – i ma – się kręcić wokół niego, to nie możemy oczekiwać od takiej osoby, by brała później odpowiedzialność za cokolwiek. Takie rzeczy wynosi się z domu rodzinnego, to on nas modeluje i kształtuje. Gdy wartości i postawy nie są przekazywane, to później wyrasta nam na potęgę pokolenie "Piotrusiów Panów" i "Wiecznych Dziewczynek". Tam jest myślenie typu: To ja jestem tym dzieckiem, którym trzeba się zająć – wyjaśnia psycholożka.

Kucharz, który wody w domu nie nastawi

39-letni Tomek z wykształcenia jest kucharzem. Mimo to w domu nawet wody nie gotuje. Jest na zasiłku. Właściwie całe życie mieszka z rodzicami. – Wyprowadził się jedynie na dwa lata, kiedy miał żonę. Po rozwodzie wrócił do domu rodzinnego – opowiada kuzynka mężczyzny.

Tomek ma dwójkę dzieci, każde z inną kobietą. Alimentów nie płaci, płacą za niego rodzice, bo przecież nie ma z czego. Całe dnie spędza na słuchaniu muzyki, oglądaniu telewizji i spotkaniach z kumplami.

– Jego matka jest załamana, ale co ma zrobić, przecież to jej syn – tłumaczy kuzynka. – Rodzina wypięła się na niego. Nie został nawet zaproszony na komunię swojego starszego syna. Był rozczarowany i zszokowany – jak to ojca nie zaprosili – dodaje.

Co poszło nie tak...

– To pokolenie wychowywane w kulturze konsumpcjonizmu, indywidualizmu, egocentryzmu, ale niestety takiego niezdrowego i źle pojętego. To pokolenie, które nie miało wpajanych w domach cech takich jak wartość rodzinna, współodpowiedzialność. Rodzina i partnerstwo to dla nich hasło na plakacie, nic nieznaczące, gdyż jako wartość nie zostały one zaszczepione w domu rodzinnym – wyjaśnia Bianca-Beata Kotoro.

Psycholog zwraca również uwagę na rolę współczesnych kobiet. Choć z jednej strony dążą do partnerstwa, z drugiej wciąż przejmują obowiązki matek – gotują, piorą, wyręczają mężów. W takim układzie mężczyzna pozostanie wiecznym chłopcem, który, mając 35 lat, będzie pozował na nastolatka. – Zacznie popalać nielegalne używki, farbować włosy i wtedy dopiero poczuje, że jest "cool" – kwituje Kotoro.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta