Wstrzemięźliwość z wadami
Jeśli brak seksu powiążemy z brakiem związku, to z czasem możemy go odczuwać jako wyraz braku pożądania, miłości i akceptacji ze strony drugiej osoby. To może sprawiać, że zacznie na tym cierpieć nasze poczucie wartości, pewność siebie i atrakcyjności. Każdy potrzebuje czuć się kochany, dlatego często mówi się o sfrustrowanych i zrzędliwych starych kawalerach i pannach, których nikt nie kocha.
27.06.2014 | aktual.: 28.06.2014 21:03
Jeśli brak seksu powiążemy z brakiem związku, to z czasem możemy go odczuwać jako wyraz braku pożądania, miłości i akceptacji ze strony drugiej osoby. To może sprawiać, że zacznie na tym cierpieć nasze poczucie wartości, pewność siebie i atrakcyjności. Każdy potrzebuje czuć się kochany, dlatego często mówi się o sfrustrowanych i zrzędliwych starych kawalerach i pannach, których nikt nie kocha.
EksMagazyn: Na początek zadam dość stereotypowe pytanie, jednak ciekawi mnie odpowiedź specjalisty: Dlaczego kobiety są w stanie dłużej wytrzymać, prowadząc wstrzemięźliwy tryb życia niż mężczyźni? A może to tylko mit?
Daniel Cysarz, terapeuta i seksuolog kliniczny: Faktycznie istnieje takie przekonanie, że kobiety potrafią wytrzymać bez seksu dłużej niż mężczyźni. Ale czy jest ono słuszne? Trudność w utrzymaniu wstrzemięźliwości seksualnej może dotyczyć obydwojga płci, z tą jednak różnicą, że mężczyźni do tej pory mieli większe przyzwolenie społeczne na otwarte mówienie o swoich potrzebach i frustracjach seksualnych, niż „mające mniejsze potrzeby seksualne” kobiety. Na szczęście to się zmienia.
Panuje też przekonanie, że to mężczyźni nie mogą bez seksu wytrzymać, znam jednak panów, którzy długo nie są w związkach, nie „zaliczają” jednonocnych przygód, zwyczajnie nie uprawiają fizycznej miłości. Jak sobie z tym radzą?
Seks i związana z nim przyjemność jest jedną z podstawowych potrzeb dla większości ludzi, stąd myślę, że zarówno mężczyznom, jak i kobietom, może brakować seksu, choć przyczyny tego braku mogą być różne. Z moich doświadczeń wynika, że faceci, częściej niż kobiety, wykorzystują seks lub masturbację do redukowania napięcia emocjonalnego (stres, lęk itp.). Dla nas seks częściej jest potrzebą ciała, a dla kobiet równie ważny jest aspekt emocjonalny każdego zbliżenia. Większość mężczyzn odczuwających popęd seksualny i nie mogących go zrealizować z partnerką, używa masturbacji, by zredukować napięcie. Kobiety statystycznie rzadziej się masturbują, jednak coraz częściej potrafią o tym otwarcie mówić, stąd dowiadujemy się, że nie jest to domena jedynie mężczyzn.
A jeśli już tego seksu nie ma, czym mężczyzna jest w stanie go zastąpić?
Część moich pacjentów ma swoje sposoby na zredukowanie towarzyszącego im napięcia seksualnego, którego nie mogą realizować z partnerką. Jednym z nich jest aktywność fizyczna, podczas której, wraz ze spadkiem napięcia w organizmie, wytwarzane są endorfiny, hormony szczęścia, podobne, jak podczas seksu. Jednak nawet taki substytut nie jest w stanie na dłuższą metę zastąpić realnych zbliżeń z partnerką.
Jednak fizyczność pozostaje fizycznością. Czy mężczyzna nie uprawiający seksu kilka lat, zmienia się w jakiś sposób osobowościowo? Przecież nie może to pozostać bez wpływu na codzienne funkcjonowanie?
Nie znam badań, które wiązałyby brak seksu ze zmianami w osobowości. Jeśli jednak brak seksu powiążemy z brakiem związku, to z czasem możemy go odczuwać jako wyraz braku pożądania, miłości i akceptacji ze strony drugiej osoby. To może sprawiać, że zacznie na tym cierpieć nasze poczucie wartości, pewność siebie i atrakcyjności. Każdy potrzebuje czuć się kochany, dlatego często mówi się o sfrustrowanych i zrzędliwych starych kawalerach i pannach, których nikt nie kocha. Jeśli potraktujemy seks jako coś więcej, niż kontakt fizyczny, wtedy jego brak może bardzo wpływać na nasze życie oraz postrzeganie siebie i innych osób.
Poruszę w tej rozmowie jeszcze wątek czegoś, co wydaje się totalnie niemożliwe, znam jednak takie przypadki – co, kiedy mężczyzna ma powiedzmy 30 lat i jest dziewicą….
Trzydziestoletni prawiczek to wcale nie jest taka rzadkość, jak by się mogło wydawać. Zwykle jest to związane z pewnymi deficytami w zakresie umiejętności interpersonalnych oraz z lękiem przed niespełnieniem oczekiwań ewentualnej partnerki. W ostatnich latach ten lęk jest dodatkowo podkręcany przez wszechobecną pornografię, która kreuje bardzo nierealistyczny obraz seksu. Młody mężczyzna, oglądający tego typu materiały, może odczuwać kompleksy dotyczące swojego ciała, np.: wielkości penisa, jak i obawy przed seksem prezentowanym jako wielogodzinna kopulacja w dziesiątkach pozycji. Taki obraz seksu może faktycznie spinać, bo ma on zwykle niewiele wspólnego z tym, co dzieje się w łóżku typowego Kowalskiego. Co więcej, im dłużej taki mężczyzna nie będzie konfrontował się z rzeczywistością, tym z wiekiem trudniej mu będzie rozpocząć swoje życie seksualne.
Czy taka, dojrzała już osoba, jest w stanie stworzyć owocny związek?
Kusi mnie, żeby zapytać o jakiej dojrzałości tutaj mówimy, czy metrykalnej, czy emocjonalnej? Bo to, że ktoś ma 30 lat, nie jest równoznaczne z tym, że jest dojrzałym mężczyzną. Niektórzy dojrzewają o wiele później, są też tacy, których bliscy wspierają ich w tym, żeby nigdy nie musieli dojrzeć i wziąć odpowiedzialności za swoje życie. Często taką osobą jest matka, dla której syn jest jedyną opoką i całym światem i nie chcąc go stracić, uczy go bezradności i utrzymuje w pewnej zależności od siebie. Stąd, jeśli ktoś już dojrzeje do bycia dojrzałym, to wtedy z pewnością będzie w stanie stworzyć dobry związek.
Jak w ogóle „obchodzić się” z takim mężczyzną, zakładając, że jesteśmy jego partnerką, tyle, że jeszcze nie seksualną?
Myślę, że należy wystrzegać się wchodzenia przy takim facecie w rolę matki. Stąd powyższe pytanie powinno brzmieć raczej: „Jak zadbać o siebie w takiej relacji i nie przyjmować nie swojej odpowiedzialności?”. Bo jeśli w tej relacji ma kiedyś pojawić się seks, to dobrze, jeśli będzie w niej miejsce na mężczyznę i kobietę w roli partnerów, a nie matkę i syna. Bo, jak wiadomo, seksu między matką a synem nigdy nie będzie, a jeśli nawet się pojawi, to nie rokuje to pozytywnie.
Rozmawiała: Karina Maciorowska/eksmagazyn.pl