Zbyt blisko dziecka ?

Prowadząc pierwszy raz dziecko do przedszkola, niejedna mama zastanawia się dla kogo z ich dwójki ten dzień będzie trudniejszy do przeżycia. Czy mojemu dziecku będzie tam na pewno dobrze? Czy będzie płakało, może jednak nie powinnam go zostawiać samego, bo przecież nikt nie wie tak dobrze jak ja, jak o niego zadbać…

Zbyt blisko dziecka ?

20.11.2006 | aktual.: 31.05.2010 22:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prowadząc pierwszy raz dziecko do przedszkola, niejedna mama zastanawia się dla kogo z ich dwójki ten dzień będzie trudniejszy do przeżycia. Czy mojemu dziecku będzie tam na pewno dobrze? Czy będzie płakało, może jednak nie powinnam go zostawiać samego, bo przecież nikt nie wie tak dobrze jak ja, jak o niego zadbać…

Podobne przeżycia dotyczą rodziców, którzy pierwszy raz wysyłają swoje dziecko na wakacje z kolegami. Czują jakiś nieokreślony niepokój w sercu oraz pełno myśli krążących po głowie. Nie powinnam go puszczać, za wcześnie, lepiej byłoby mu w domu…Takie dylematy to właściwie bardzo normalny i zdrowy odruch, o ile potrafimy je utrzymać w ryzach i nie ograniczamy nimi naszych dzieci.

Kolejny krok w wychowaniu

Rozstania okazują się czasem trudniejsze dla rodziców niż dla dzieci. A przecież jest to nieodłączny etap wychowywania. Symbioza z mamą kiedyś musi się w końcu skończyć i nie ma w tym nic złego. Im sprawniej będziemy przeprowadzać stopniowe odłączanie dziecka od rodziców, tym więcej damy mu narzędzi, aby w przyszłości mogło sprawnie sobie radzić w sposób samodzielny. Takie usamodzielnianie się dziecka wpływa korzystnie nie tylko na jego własny rozwój, ale także na zdrowe dla relacji rodzinnych. Na każdym etapie wychowania pokonuje się nowe kroki w usamodzielnianiu dziecka. Bowiem zbyt bliskie bycie i chęć utrzymania nieoderwalnego związku z naszą pociechą, może spowodować, że zacznie ono szukać sposobów na odepchnięcie nas czy na ukrywanie swoich większych lub mniejszych tajemnic. Drogą sukcesów i porażek

Taka autonomia dziecka jest niezbędna, ale tak dziecko jak i dorosły muszą się nauczyć w niej odnaleźć. Autonomia ta powinna się na swój sposób wpisać w relacje rodzinne, lecz towarzyszyć jej muszą szacunek, miłość i poczucie bezpieczeństwa. To właśnie w tym miejscu sprawdza się rola rodzica, który w powinien stworzyć dziecku odpowiednie okoliczności do podejmowania małych, ale samodzielnych kroczków. Przedszkole, rozwijanie zainteresowań, wyjazdy z rówieśnikami – dzięki temu dziecko staje się coraz bardziej samodzielne. Kurczowe trzymanie dzieci przy sobie w domu może mieć więcej tragicznych skutków niż zalet. Pozwólmy dziecku rozwijać własne „ja”, pozwólmy, żeby podążało własną drogą poszukiwań, rozczarowań, przecież nic tak nie rozwija jak własne podejmowanie działań. Nawet jeśli zakończą się niepowodzeniem, to zawsze czegoś nauczą, rozbudzą poczucie samodyscypliny i odpowiedzialności.

Traktujmy nasze dzieci serio

Aby jednak proces usamodzielniania przebiegał tak jak należy, musimy zrobić to z głową. Szczególnie ważny jest okres odchodzenia od pełnej symbiozy dziecka z matką, od czasów niemowlęctwa, kiedy to dziecko widziało mamę bez przerwy zaraz po każdym przebudzeniu aż do kolejnego zaśnięcia. Na początku nasze dzieci będą z pewnością odczuwały strach, lęk, będą płakać. Dla niejednej mamy jest to tak ciężki widok, że decydują się czasem na zatuszowanie prawdy przed dzieckiem tak, aby tylko nie wpadało w histerię. I tak często zamiast powiedzieć maluchowi gdzie będzie, za ile wróci i kiedy się zobaczą, wymyśla powodu wyjścia, żeby tylko ukochane dziecko nie płakało przy rozstaniu. Pod pretekstem wyrzucenia śmieci znika na pół dnia zostawiając malucha z całym ciężarem tęsknoty za mamą, która „miała wyjść tylko na chwilkę”. Jest to jeden z najpoważniejszych błędów jakich można się dopuścić, bowiem maluch nie będzie przygotowany na taką sytuację, poczuje jeszcze większy strach, tęsknotę, może sobie nie poradzić z tak
dużą dawką emocji. Dlatego pamiętajmy, aby zawsze je przygotować na rozstanie, traktować poważnie i wszystko wyjaśnić. Okres oczekiwania na ponowne spotkanie z rodzicem przebiegnie dla niego znacznie łatwiej! Ponadto nasze dziecko zachowa w sobie poczucie zaufania. „Wiem, że mamy nie ma, ale wiem też, kiedy będzie z powrotem.” Dzięki takim informacjom oraz przez fakt, że rzeczywiście pojawimy się z powrotem o zapowiedzianej porze, każde kolejne rozstanie będzie dla dziecka i dla rodziców łatwiejsze. Trudne początki

Każdy etap usamodzielniania się naszych dzieci jest trudny, szczególnie dla rodziców. Każdy jest też inny, o innym znaczeniu. Dla jednych najtrudniejszy jest etap pierwszych rozstań, dla innych – pierwsze wyjazdy, dla kolejnych – wyjazd dorosłego już dziecka na studia. Nie ma w tym zakresie reguł, nie ma też jednej konkretnej rady na sposób postępowania. Ale podejmowanie przez nasze dziecko różnych inicjatyw powinno nas cieszyć a nie martwić. I na ile potrafimy, na tyle starajmy się pokonać nasze lęki i pozwalać na realizację zaplanowanych działań naszych pociech.

Z czasem na pewno nasze wysiłki zostaną docenione, dostaniemy swojego rodzaju wynagrodzenie, którymi będą zaufanie, dobry kontakt i fakt, że nasze dzieci będą w nas widzieć swoich doradców. Im więcej damy im wolności, tym częściej będą do nas przychodzić z poradą wiedząc, że nigdy ich nie odeślemy z przysłowiowym „kwitkiem”. System zakazów działa bowiem odwrotnie do zamierzonych celów. Im więcej razy dziecko usłyszy „nie”, tym częściej będzie robiło różne rzeczy bez naszej wiedzy i w ukryciu.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)