Skąd się bierze otyłość?
Najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest: z przejadania się, z niewłaściwego sposobu odżywiania. Naukowcy próbują jednak rozwikłać zagadkę, co stoi za tym, że niektórzy ludzie spożywają nadmierne ilości jedzenia, podczas gdy inni są w stanie kontrolować swoje porcje.
05.10.2012 | aktual.: 08.10.2012 08:15
Najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest: z przejadania się, z niewłaściwego sposobu odżywiania. Naukowcy próbują jednak rozwikłać zagadkę, co stoi za tym, że niektórzy ludzie spożywają nadmierne ilości jedzenia, podczas gdy inni są w stanie kontrolować swoje porcje. Badacze z Instytutu Stosowanych Nauk Ekonomicznych i Społecznych w Melbourne (Melbourne Institute of Applied Economic and Social Research) przeanalizowali dietę i aktywność fizyczną ponad siedmiu tysięcy ludzi, uwzględniając ich typy osobowości.
Okazało się, że ci, którzy wierzyli w szczęście i przeznaczenie, byli zdecydowanie bardziej skłonni prowadzić niezdrowy tryb życia. – Nasze badanie pokazuje bezpośredni związek pomiędzy typem osobowości, jaki reprezentuje dana osoba, a jej prozdrowotnymi wyborami – twierdzi prof. Deborah Cobb-Clark.
Ludzie, którzy wierzą w przeznaczenie, oddają swoje życie w ręce losu i zdecydowanie rzadziej zdolni są sami je zmienić. Skutki takiego nastawienia widoczne są w różnych sferach, także w tej dotyczącej wyglądu.
Przekonanie o tym, że niewiele zależy od nich, czyni ich mniej aktywnymi, sprawia, że nie przywiązują wagi do sposobu odżywiania. Częściej także palą. To nastawienie typu: „Jeśli zostałam stworzona z taką sylwetką, to nic na to nie poradzę” albo „Jeśli mam umrzeć na raka, to i tak umrę, nieważne czy będę palić, czy nie”.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Melbourne pokazują psychologiczny aspekt otyłości. Oczywistym jest, że do nadmiernej tuszy prowadzi zły sposób odżywiania i zbyt duże porcje. Naukowcy twierdzą jednak, że za dokonywane wybory odpowiada nasz typ osobowości, innymi słowy – nasz sposób myślenia, podejście.
Podobnego zdania jest Urszula Mijakoska, autorka książki „Diet coaching”. Przekonuje w niej, że to, jak wyglądamy, w dużym stopniu zależy od tego, co jest w naszej głowie oraz od tego, co dzieje się wokół nas i jak na to reagujemy.
Twierdzi, że drogę do ładnej sylwetki mogą zamykać między innymi żywione przekonania. To silnie utrwalone opinie, teorie, sądy, interpretacje, założenia, uogólnienia, w których słuszność mocno wierzysz – pisze Mijakoska. – (…) Źródłami przekonań są: doświadczenia twoje i cudze; przekazy ważnych dla ciebie ludzi, autorytetów, mistrzów; prawdy ludowe; media. (…) Niektóre przekonania mogą utrudniać ci życie – są jak samospełniające się przepowiednie.
Jeśli nie wierzysz, że uda ci się osiągnąć cel, zaczynasz czuć się bezradna, a to wielokrotnie prowadzi do szukania rekompensaty za złe samopoczucie właśnie w jedzeniu.
Na niekorzyść działa też niskie poczucie własnej wartości. Wielu dietetyków twierdzi, że aby na trwałe uzyskać ładną sylwetkę, trzeba się najpierw zaprzyjaźnić ze swoim ciałem: zaakceptować jego niedoskonałości, pracować nad tym, co można zmienić. Jeśli z trudem przychodzi ci powiedzenie choć jednej pozytywnej rzeczy na temat swojego wyglądu, walka ze zbyt wysoką wagą również będzie bardziej skomplikowana.
Problem z tuszą mają też osoby niezmotywowane. Wielokrotnie robią coś dlatego, że inni tego od nich oczekują, brakuje im zaangażowania w podejmowane przedsięwzięcia lub rezygnują, jeśli na którymś etapie stwierdzą, że to zbyt trudne.
Znacznie łatwiej kontrolować wagę ludziom, którzy – decydując się na konkretne działanie – wiedzą, po co to robią, szukają własnych rozwiązań i nie podporządkowują swojego życia opinii innych.
Wreszcie, na problemy z utrzymaniem odpowiedniej masy ciała mogą wpływać przeżywane emocje i stres.
Braki emocjonalne, takie jak nieumiejętność odróżniania przykrych uczuć od innych oraz panowania nad nimi, sprzyjają powstawaniu zaburzeń łaknienia – pisze w swojej książce Mijakoska. – Często w trudnej emocjonalnie sytuacji nawet nie próbujesz nazwać tego, co czujesz, a za chwilę myślisz już tylko o tym, jak fatalnie wyglądasz.
Kolejnym krokiem jest zjedzenie czegoś słodkiego – na poprawę nastroju. W ten sposób sama na siebie zastawiasz pułapkę: z jednej strony pragniesz być szczupła, z drugiej – w sytuacjach niekomfortowych automatycznie sięgasz po jedzenie.
Jak przekonuje autorka poradnika „Diet coaching”, kluczem do uzyskania ładnej sylwetki jest nauczenie się rozpoznawania własnych emocji. Wówczas jedzenie przestaje być formą nagrody w chwilach gorszego samopoczucia.
Odpowiedzialna praca, napięta sytuacja w domu, nadmiar obowiązków – wszystkie te czynniki mogą powodować, że żyjesz w ciągłym stresie. Jest on twoim wielkim wrogiem. Nie tylko źle wpływa na ogólne zdrowie i samopoczucie, ale także na figurę.
Dr Alon Chen z Instytutu Weizmann (Weizmann Institute) w Izraelu znalazł gen, który w momencie stresu uaktywnia białko o nazwie Ucn3. Ono z kolei sprawia, że mamy wielką ochotę na słodycze i inne tuczące produkty. Nie tylko zwiększa nasz apetyt, ale też wpływa na to, jak nasyceni się czujemy i jak organizm przyswaja insulinę. Jeżeli wciąż znajdujemy się z sytuacjach stresowych, gen pracuje często i może prowadzić to do choroby (na przykład cukrzycy) lub otyłości.
Jeśli przyczyną nadmiernych kilogramów jest w twoim przypadku właśnie stres, poszukaj sposobów, aby się z niego choć częściowo uwolnić. Aktywność fizyczna, ciepła kąpiel czy muzyka to doraźne metody. Działają, ale warto walczyć ze stresem „od wewnątrz”. Tu mogą pomóc szkolenia z zakresu rozwoju osobistego albo poradniki. Ponieważ jednak oferta w tym zakresie na rynku jest ogromna, dobrze mieć kogoś, kto doradzi, co wybrać.
Eksperyment naukowców z Instytutu Stosowanych Nauk Ekonomicznych i Społecznych w Melbourne pokazał, że mężczyźni i kobiety różnią się, jeśli chodzi o spojrzenie na korzyści płynące z prowadzenia zdrowego stylu życia.
Podczas gdy tym pierwszym zależy na fizycznych rezultatach prozdrowotnych wyborów, dla kobiet duże znaczenie ma codzienne czerpanie przyjemności z właściwego sposobu odżywiania i aktywności fizycznej.
Prof. Deborah Cobb-Clark twierdzi, że programy walki z otyłością powinny być dostosowane do płci. – To, co działa w przypadku kobiet, może nie sprawdzić się w rozwiązywaniu problemu u mężczyzn.
Niewątpliwie jednak odchudzanie nie powinno ograniczać się wyłącznie do diety. Jeśli zmiana nastąpi tylko na talerzu, a nie w głowie, efekty będą krótkotrwałe lub nie będzie ich wcale.
(ios/sr)