Częsty widok na plażach. "Potem płaczą i mówią o pedofilach"
- Matki bez żadnych przeszkód pozwalały swoim dzieciom na bieganie po plaży bez strojów kąpielowych. Czy naprawdę za mało mówi się o porwaniach i zboczeńcach? - zastanawia się Agnieszka w rozmowie z Wirtualną Polską. Psycholożka Aleksandra Piotrowska podpowiada, jak zareagować, gdy jesteśmy świadkiem takiej sytuacji.
Nad jeziorem, na plaży, ale i w centrum miasta. W ciepłe dni chętnie korzystamy z miejsc nad wodą, gdzie możemy schłodzić się w cieniu i odpocząć. Co roku, niczym bumerang, powraca temat, który wielu osobom jeży włos na głowie. Mowa o rodzicach, którzy przyzwalają na to, aby dzieci bawiły się na plaży bez ubrań czy stroju kąpielowego.
Przebrał dziecko na środku parku. Łazienka była kilkadziesiąt metrów dalej
Centrum Warszawy. Jeden z pierwszych ciepłych dni w tym roku. W nowo otwartym parku przy Pałacu Kultury i Nauki są tłumy. Od strony Muzeum Sztuki Nowoczesnej znajduje się niewielka sadzawka - woda sięga mniej więcej do kostek. Wokół niej trawa, drzewa, leżaki. Oczywiście woda najwięcej frajdy sprawia psom i dzieciom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsza pomoc nad wodą. Zapytaliśmy na plaży, jak uratować tonącego
Widzę, jak niespełna trzyletnia dziewczynka ochoczo pląsa w wodzie pod czujnym okiem taty. W końcu traci zainteresowanie zabawą i podchodzi do ojca. Jest przemoczona do suchej nitki. Mężczyzna postanawia przebrać dziecko przy samej sadzawce, na oczach wszystkich ludzi.
– A potem płaczą i mówią o pedofilach – słyszę mruczącą pod nosem kobietę, która akurat przechodzi obok z psem.
Sama również czuję się skrępowana sytuacją. Zastanawiam się, czy naprawdę tak trudno zabrać dziecko do łazienki? Najbliższa znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej, w budynku muzeum. Zanim ojciec zdążył wyciągnąć suche ubrania, dziewczynka zdążyła ponownie wbiec do wody, nago. W mojej głowie od razu pojawiają się ostrzeżenia przed osobami, które robią dzieciom zdjęcia z ukrycia. Dlaczego ojciec dziecka o tym nie pomyślał?
"Rażące to jest delikatnie powiedziane"
Powyższy przypadek skomentowała psycholog dziecięca dr Aleksandra Piotrowska.
– Rażące to jest delikatne określenie. Myślę, że tata wykazał się dużą bezmyślnością. I to z różnych powodów. Po pierwsze wystarczy, że raz na parę tysięcy osób trafi się człowiek o pedofilskich skłonnościach i już możemy mieć do czynienia z dużym problemem. Czy taki rodzic ma tego świadomość, pozwalając, żeby jego dziecko w przestrzeni publicznej było niekompletnie ubrane? – zastanawia się ekspertka.
Psycholog zwraca też uwagę na inną kwestię, dotyczącą norm społecznych i reguł postępowania w określonych społeczeństwach.
– Kultura osobista wymaga tego, że nawet jeśli nie wszystko zgadza się z naszymi osobistymi przekonaniami, ale jeśli wiemy, że występują w danym kręgu społecznym jakieś normy i oczekiwania, to trzeba ich przestrzegać – podkreśla.
Dr Piotrowska wskazuje też na cyfryzację naszego społeczeństwa - w sieci nic nie ginie. Jeżeli ktoś w takiej sytuacji zrobi naszemu dziecku zdjęcie, w przyszłości mogą pojawić się kolejne schody.
– Dziecko może pójść w przyszłości wieloma drogami, zajmować różne stanowiska. W sieci nic nie ginie i taka sytuacja może się na tym dziecku odbić rykoszetem. Ktoś zrobi zdjęcia, wrzuci do sieci. I po 15-20 latach ktoś może wykorzystać te fotografie przeciwko już dorosłemu człowiekowi i poważnie skomplikować życie - ostrzega ekspertka.
"W takim miejscu jest tyle obcych ludzi"
Klaudia Wróbel wspomina, że jeszcze za czasów studenckich dorabiała w trakcie wakacji jako recepcjonistka w hotelu mieszczącym się nieopodal jeziora. Nieduży pensjonat w zacisznym miejscu był częstym wyborem rodzin z dziećmi.
– Widziałam te mamy, które pozwalają dzieciom bawić się w basenie bez żadnego stroju kąpielowego. Nie podobało mi się to. Sama nigdy bym nie rozebrała dziecka – mówi Klaudia.
29-latka często jeździ w to miejsce, ponieważ ma tam dziadków. Wspólne spacery nad jezioro to nieodłączna część jej pobytu.
– Kiedy przychodzę na plażę, wciąż widuję rodziców, którzy nie przejmują się dziećmi wchodzącymi do jeziora nago. Niby to kilkulatki, ale ja tego nie rozumiem. Przecież w takim miejscu jest tyle obcych ludzi. To nie do pomyślenia. Dzieci krzyczą, piszczą, strzelają do siebie z pistoletów na wodę i, nie zwracając na nic uwagi, bawią się, chodząc bez ubrań. Widziałam, jak nieco starsze, tak na oko 10-, może 12-letnie dzieci pokazywały sobie te młodsze palcem – dodaje.
Klaudia przyznaje, że takie sytuacje zdarzają się co roku. Ponadto wielokrotnie widziała, jak rodzice nie reagowali na to, że dzieci załatwiają w jeziorze swoje potrzeby fizjologiczne.
– W ogóle ich to nie obchodziło. A to przecież miejsce publiczne. W jeziorze bawią się różne dzieci. To jest obrzydliwe.
"Z przerażeniem patrzyłam na to, co się dzieje"
Agnieszka ma dwoje dzieci: dwuletnią Laurę i pięcioletniego Stasia. W zeszłym roku cała czwórka, Aga, mąż oraz dzieci, pojechała na kilkudniowe wakacje nad polskie morze. Kilka godzin dziennie rodzina spędzała na plaży.
– Z przerażeniem patrzyłam na to, co się dzieje. Byliśmy w środku sezonu, dlatego Władysławowo było wręcz przepełnione turystami. To, co widziałam każdego dnia, przyprawiało mnie o dreszcze. Matki bez żadnych przeszkód pozwalały swoim dzieciom na bieganie po plaży bez strojów kąpielowych. Czy naprawdę za mało mówi się o porwaniach i zboczeńcach? Rozumiem, że było gorąco, ale bez przesady – mówi Agnieszka.
Zatroskana kobieta widzi jeszcze jeden problem w pozwalaniu na to, aby dzieci bawiły się na rozgrzanej plaży kompletnie bez ubrań. Przyznaje, że widziała też, w jaki sposób ci sami rodzice reagowali na potrzeby fizjologiczne swoich dzieci.
– Rodzice zdawali się tym w ogóle nie przejmować. Siku na plaży? Nie ma problemu. Naprawdę nie ma łazienek? Raz nawet zwróciłam uwagę jednej mamie, bo miałam już dość widoku gołych dzieci wśród pijanych plażowiczów. Usłyszałam, żebym się nie wtrącała i w dodatku rzuciła w moją stronę kilka niecenzuralnych słów – wspomina.
Widzisz? Zareaguj, ale delikatnie
Dr Aleksandra Piotrowska zaznacza, że kiedy jesteśmy świadkiem tak delikatnej sytuacji jak np. biegające po plaży dzieci bez ubrań, najgorsze, co możemy zrobić, to zwrócić uwagi w pretensjonalny sposób. Awantura w takim przypadku nam nie pomoże. Jak zadziałać, aby uświadomić rodzicom ich postępowanie?
– Nie jesteśmy etatowymi wychowawcami i nikt nas do tego nie upoważnia. Możemy natomiast spokojnie zapytać, czy taki rodzic zdaje sobie sprawę z tego, że w bliskim otoczeniu są też ludzie, których to razi. Nie dlatego, że są "kołtunami", ale dlatego, że są przyzwyczajeni do chronienia prywatności. Czy tak traktowane dzieci w ogóle będą wiedziały, co to są strefy intymne u człowieka? - zastanawia się psycholog.
Ekspertka radzi przy tym, aby spokojnie zasygnalizować informację, bez potępienia - to niezwykle ważne.
– Jeżeli ktoś szybko przebiera dziecko w jakimś parku, to można sobie pomyśleć: to będą góra dwie minuty. Natomiast na plaży rodzice często w ogóle nie dbają, czy dzieci są ubrane, czy nie. A tutaj dochodzą też przecież kwestie higieniczne - zaznacza dr Piotrowska.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.