Pojechała z babcią do sanatorium. Mówi, co działo się w nocy
- Jeden pan zapytał, czy "za dopłatą można się rozebrać bardziej". Na początku myślałam, że to żart. Ale nie był. Musiałam go wyprosić i zgłosić kierownictwu - opowiada Magda, która jest fizjoterapeutką. Inny kuracjusz przyniósł jej pączka z karteczką i wiadomością: "Zimna, ale słodka".
Latem polskie sanatoria ożywają. Mimo że ich główną misją pozostaje rehabilitacja i leczenie, w praktyce często jest inaczej. Dla jednych to miejsce drugiej młodości. Dla innych - punkt zapalny emocji, romansów i konfliktów.
W ubiegłym roku Julia Sokołowska trafiła do sanatorium razem ze swoją babcią, panią Marią, po tym jak doznała poważnego urazu biodra na rowerze. Choć miała nadzieję na spokój i rekonwalescencję, to, co zobaczyła w Ciechocinku, bardziej przypominało "opowieści z reality show".
- Myślałam, że to będą spokojne trzy tygodnie. Babcia - kąpiele siarczkowe, ja - fizjoterapia i książki. Tymczasem już pierwszego dnia po kolacji usłyszałam awanturę pod naszym oknem. Starsza pani kłóciła się z mężczyzną o to, że "miał jej nie przytulać, jak jego żona jest piętro niżej" - wspomina Julia.
Tak zaczęła się znajomość z panią Krystyną, koleżanką babci z turnusu. Kobieta miała romans z żonatym panem Stefanem, który - jak się okazało - przyjechał z żoną, by poprawić stan kolan - i nie tylko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nietypowa historia Zdzisława z Sanatorium miłości! Opowiedział o intrygach i braku wynagrodzenia za udział w programie
"Wcale się z tym nie kryła"
- Pani Krystyna wcale się z tym nie kryła. Powiedziała wprost, że "z Grażyną to on śpi, bo musi, a ze mną, bo chce" - relacjonuje Julia.
- Najciekawsze było to, że jego żona szybko się zorientowała. Tylko zamiast scen zazdrości, przy śniadaniu podchodziła do stołu Krystyny i mówiła: "Smacznego, droga pani, Stefan dziś chyba spał niespokojnie". Myślałam, że pęknę ze śmiechu - dodaje.
Zdaniem Julii, pani Krystyna znała reguły sanatoryjnych flirtów. Nie liczyła na nic więcej niż przyjemny turnus, komplementy od mężczyzn i "niewinny romans". Pan Stefan balansował natomiast pomiędzy dwiema kobietami z bardzo dużą pewnością siebie.
- To było jak z filmu. Tylko z bohaterami w wieku 60 plus. Trochę absurdalne, trochę smutne - mówi Julia w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Zimna, ale słodka"
To jednak nie jedyna historia, którą Julia pamięta ze swojego pobytu w sanatorium. Gdy pewnego dnia siedziała na bazie zabiegowej, obok niej jedna pani głośno komentowała wszystkich wchodzących.
- Pamiętam jej słowa: "Znowu ten pan Eugeniusz. Ostatnio zostawił w wannie swoje slipy. Mówił, że same spadły z emocji" - wspomina.
Fizjoterapeutka Mariola Zielińska opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską o pani Leokadii*, częstej bywalczyni sanatorium, w którym pracuje. Kiedy w zeszłym roku odwiedziła to miejsce, leżąc na stole do borowiny, przypadkowo zadzwoniła do wnuczka. Wcisnęła biodrem guzik ekranu smartfona.
- Przez 10 minut opowiadała mi o swojej pierwszej miłości, ale nie wiedziała, że wnuczek wszystko słyszy - mówi fizjoterapeutka.
- Był pan, który przyszedł na prądówki po grochówce. Skończyło się katastrofą. Czasem się najedzą, przychodzą na zabiegi, zasypiają, a potem zostawiają po sobie więcej niż tylko pot na ręczniku - dodaje Magda, również fizjoterapeutka.
Według niej, starsi panowie uwielbiają flirtować podczas pobytu w sanatorium.
- Czasem komplementują, czasem pytają o numer telefonu. Jeden przyniósł mi pączka z karteczką i wiadomością "Zimna, ale słodka". Nie wiedziałam, co mam zrobić - przyznaje.
- Wśród personelu krąży też anegdota o pacjencie, który sądząc, że trafił do sauny, wszedł nago do kabiny inhalacyjnej, gdzie siedziały trzy panie. Trauma obustronna - ujawnia Magda.
Dancingi, które zapamięta na zawsze
Dancingi w sanatoryjnej kawiarni to zawsze wydarzenia tygodnia. Światła LED, disco polo w wersji instrumentalnej i stoły zapełnione ciastkami oraz alkoholem. Julia przyszła tam raz z babcią, ale szybko odstawiono ją do stolika "młodych" (tych poniżej 50. roku życia).
- Jeden pan zaczął tańczyć breakdance. Wszyscy oczywiście klaskali, a potem padł mu kręgosłup i musiał się położyć na podłodze. Pomagali go wynosić dwaj panowie - opowiada Julia w rozmowie z Wirtualną Polską.
Helena, która w zeszłym roku pojechała po raz pierwszy do sanatorium, opowiedziała natomiast o wieczorze, który przyprawił ją o mdłości.
- Od kilku lat jestem wdową. Jeden pan zaprosił mnie do tańca, a potem zaczął opowiadać, że ma dwie córki, żonę w hospicjum i psa. I że szuka kobiety z ciepłym sercem. Chciał mnie pocałować. To było obrzydliwe. Mówiłam mu, że jestem osobą wierzącą, ale oni nie rozumieją "nie" - stwierdza.
Skarży się też na msze transmitowane z pobliskiej kaplicy przez głośniki w ośrodku.
- Siódma rano, a tu "Pan z wami". Spać się nie dało, a w końcu wszyscy przyjechali odpocząć. Modlić się można przecież w ciszy. Wszystko głośne, jakbyśmy byli na pielgrzymce, nie kuracji - dodaje.
"Tu nie sanatorium, tylko kołchoz"
- Mamy tu cały przekrój ludzkości - mówi Mariola. - Od ludzi serdecznych, którzy przynoszą kawę i dziękują po każdym zabiegu, po tych, którzy nawet krzyczą, bo "ciśnienie w hydromasażu nie takie jak w zeszłym roku" - dodaje.
- Ale zdarzają się naprawdę wzruszające momenty. Jeden pan przywiózł mi ze Śląska słoik powideł i wręczył mi go, mówiąc, że "nikt tak nigdy nie dbał o jego plecy" - wspomina fizjoterapeutka.
Magda pamięta panią, która przychodziła i rzucała jej kartką z grafikiem.
- "Proszę zrobić wszystko, tylko szybko, bo mam dancing o 17". Kiedy odmówiłam jej włączenia klimatyzacji na "minimum 16 stopni", powiedziała, że "tu nie sanatorium, tylko kołchoz" - wyjawia.
Fizjoterapeutki zgodnie przyznają jednak, że największym wyzwaniem są ci kuracjusze, zazwyczaj żonaci, którzy mylą flirt z brakiem granic.
- Jeden pan zapytał, czy "za dopłatą można się rozebrać bardziej". Na początku myślałam, że to żart. Ale nie był. Musiałam go wyprosić i zgłosić kierownictwu - podsumowuje Magda w rozmowie z Wirtualną Polską.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.