Pojechała z babcią do sanatorium. Mówi, co działo się w nocy

- Jeden pan zapytał, czy "za dopłatą można się rozebrać bardziej". Na początku myślałam, że to żart. Ale nie był. Musiałam go wyprosić i zgłosić kierownictwu - opowiada Magda, która jest fizjoterapeutką. Inny kuracjusz przyniósł jej pączka z karteczką i wiadomością: "Zimna, ale słodka".

SanatoriumLetnie turnusy w sanatoriach ruszyły - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Agencja Forum
Aleksandra Lewandowska

Latem polskie sanatoria ożywają. Mimo że ich główną misją pozostaje rehabilitacja i leczenie, w praktyce często jest inaczej. Dla jednych to miejsce drugiej młodości. Dla innych - punkt zapalny emocji, romansów i konfliktów.

W ubiegłym roku Julia Sokołowska trafiła do sanatorium razem ze swoją babcią, panią Marią, po tym jak doznała poważnego urazu biodra na rowerze. Choć miała nadzieję na spokój i rekonwalescencję, to, co zobaczyła w Ciechocinku, bardziej przypominało "opowieści z reality show".

- Myślałam, że to będą spokojne trzy tygodnie. Babcia - kąpiele siarczkowe, ja - fizjoterapia i książki. Tymczasem już pierwszego dnia po kolacji usłyszałam awanturę pod naszym oknem. Starsza pani kłóciła się z mężczyzną o to, że "miał jej nie przytulać, jak jego żona jest piętro niżej" - wspomina Julia.

Tak zaczęła się znajomość z panią Krystyną, koleżanką babci z turnusu. Kobieta miała romans z żonatym panem Stefanem, który - jak się okazało - przyjechał z żoną, by poprawić stan kolan - i nie tylko.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nietypowa historia Zdzisława z Sanatorium miłości! Opowiedział o intrygach i braku wynagrodzenia za udział w programie

"Wcale się z tym nie kryła"

- Pani Krystyna wcale się z tym nie kryła. Powiedziała wprost, że "z Grażyną to on śpi, bo musi, a ze mną, bo chce" - relacjonuje Julia.

- Najciekawsze było to, że jego żona szybko się zorientowała. Tylko zamiast scen zazdrości, przy śniadaniu podchodziła do stołu Krystyny i mówiła: "Smacznego, droga pani, Stefan dziś chyba spał niespokojnie". Myślałam, że pęknę ze śmiechu - dodaje.

Zdaniem Julii, pani Krystyna znała reguły sanatoryjnych flirtów. Nie liczyła na nic więcej niż przyjemny turnus, komplementy od mężczyzn i "niewinny romans". Pan Stefan balansował natomiast pomiędzy dwiema kobietami z bardzo dużą pewnością siebie.

- To było jak z filmu. Tylko z bohaterami w wieku 60 plus. Trochę absurdalne, trochę smutne - mówi Julia w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Zimna, ale słodka"

To jednak nie jedyna historia, którą Julia pamięta ze swojego pobytu w sanatorium. Gdy pewnego dnia siedziała na bazie zabiegowej, obok niej jedna pani głośno komentowała wszystkich wchodzących.

- Pamiętam jej słowa: "Znowu ten pan Eugeniusz. Ostatnio zostawił w wannie swoje slipy. Mówił, że same spadły z emocji" - wspomina.

Fizjoterapeutka Mariola Zielińska opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską o pani Leokadii*, częstej bywalczyni sanatorium, w którym pracuje. Kiedy w zeszłym roku odwiedziła to miejsce, leżąc na stole do borowiny, przypadkowo zadzwoniła do wnuczka. Wcisnęła biodrem guzik ekranu smartfona.

- Przez 10 minut opowiadała mi o swojej pierwszej miłości, ale nie wiedziała, że wnuczek wszystko słyszy - mówi fizjoterapeutka.

- Był pan, który przyszedł na prądówki po grochówce. Skończyło się katastrofą. Czasem się najedzą, przychodzą na zabiegi, zasypiają, a potem zostawiają po sobie więcej niż tylko pot na ręczniku - dodaje Magda, również fizjoterapeutka.

Według niej, starsi panowie uwielbiają flirtować podczas pobytu w sanatorium.

- Czasem komplementują, czasem pytają o numer telefonu. Jeden przyniósł mi pączka z karteczką i wiadomością "Zimna, ale słodka". Nie wiedziałam, co mam zrobić - przyznaje.

- Wśród personelu krąży też anegdota o pacjencie, który sądząc, że trafił do sauny, wszedł nago do kabiny inhalacyjnej, gdzie siedziały trzy panie. Trauma obustronna - ujawnia Magda.

Dancingi, które zapamięta na zawsze

Dancingi w sanatoryjnej kawiarni to zawsze wydarzenia tygodnia. Światła LED, disco polo w wersji instrumentalnej i stoły zapełnione ciastkami oraz alkoholem. Julia przyszła tam raz z babcią, ale szybko odstawiono ją do stolika "młodych" (tych poniżej 50. roku życia).

- Jeden pan zaczął tańczyć breakdance. Wszyscy oczywiście klaskali, a potem padł mu kręgosłup i musiał się położyć na podłodze. Pomagali go wynosić dwaj panowie - opowiada Julia w rozmowie z Wirtualną Polską.

Helena, która w zeszłym roku pojechała po raz pierwszy do sanatorium, opowiedziała natomiast o wieczorze, który przyprawił ją o mdłości.

- Od kilku lat jestem wdową. Jeden pan zaprosił mnie do tańca, a potem zaczął opowiadać, że ma dwie córki, żonę w hospicjum i psa. I że szuka kobiety z ciepłym sercem. Chciał mnie pocałować. To było obrzydliwe. Mówiłam mu, że jestem osobą wierzącą, ale oni nie rozumieją "nie" - stwierdza.

Skarży się też na msze transmitowane z pobliskiej kaplicy przez głośniki w ośrodku.

- Siódma rano, a tu "Pan z wami". Spać się nie dało, a w końcu wszyscy przyjechali odpocząć. Modlić się można przecież w ciszy. Wszystko głośne, jakbyśmy byli na pielgrzymce, nie kuracji - dodaje.

"Tu nie sanatorium, tylko kołchoz"

- Mamy tu cały przekrój ludzkości - mówi Mariola. - Od ludzi serdecznych, którzy przynoszą kawę i dziękują po każdym zabiegu, po tych, którzy nawet krzyczą, bo "ciśnienie w hydromasażu nie takie jak w zeszłym roku" - dodaje.

- Ale zdarzają się naprawdę wzruszające momenty. Jeden pan przywiózł mi ze Śląska słoik powideł i wręczył mi go, mówiąc, że "nikt tak nigdy nie dbał o jego plecy" - wspomina fizjoterapeutka.

Magda pamięta panią, która przychodziła i rzucała jej kartką z grafikiem.

- "Proszę zrobić wszystko, tylko szybko, bo mam dancing o 17". Kiedy odmówiłam jej włączenia klimatyzacji na "minimum 16 stopni", powiedziała, że "tu nie sanatorium, tylko kołchoz" - wyjawia.

Fizjoterapeutki zgodnie przyznają jednak, że największym wyzwaniem są ci kuracjusze, zazwyczaj żonaci, którzy mylą flirt z brakiem granic.

- Jeden pan zapytał, czy "za dopłatą można się rozebrać bardziej". Na początku myślałam, że to żart. Ale nie był. Musiałam go wyprosić i zgłosić kierownictwu - podsumowuje Magda w rozmowie z Wirtualną Polską.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu: WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Gryzie podczas głaskania? Kot próbuje ci coś ważnego powiedzieć
Gryzie podczas głaskania? Kot próbuje ci coś ważnego powiedzieć
Pokazali córki. Najstarsza też próbuje swoich sił w show-biznesie
Pokazali córki. Najstarsza też próbuje swoich sił w show-biznesie
Są razem od 19 lat. Ślub wzięli po kilku miesiącach znajomości
Są razem od 19 lat. Ślub wzięli po kilku miesiącach znajomości
Chodzi z partnerem na randki? Kozidrak stawia sprawę jasno
Chodzi z partnerem na randki? Kozidrak stawia sprawę jasno
W takim stroju paradowała nad morzem. Najmodniejszy kolor na jesień
W takim stroju paradowała nad morzem. Najmodniejszy kolor na jesień
Ma polskie korzenie. Odwiedził nasz kraj. "Nie zapomnę ani chwili"
Ma polskie korzenie. Odwiedził nasz kraj. "Nie zapomnę ani chwili"
Oddał córce nerkę. Sam omal nie stracił życia
Oddał córce nerkę. Sam omal nie stracił życia
Neurolog radzi, jak zasnąć szybciej. "Pomaga prosta metoda"
Neurolog radzi, jak zasnąć szybciej. "Pomaga prosta metoda"
Jej mąż ma polskie korzenie. Oto skąd pochodzą przodkowie
Jej mąż ma polskie korzenie. Oto skąd pochodzą przodkowie
Teraz chowają się w domach. Pod żadnym pozorem nie dotykaj
Teraz chowają się w domach. Pod żadnym pozorem nie dotykaj
"Moje dwa futerka". W takim stroju spacerowała z psem
"Moje dwa futerka". W takim stroju spacerowała z psem
"Pokolenie bardzo zaburzone". Ekspertka o współczesnej młodzieży
"Pokolenie bardzo zaburzone". Ekspertka o współczesnej młodzieży