Zamiast hotelu wybrała mieszkanie znajomej. Mówi, co ją zaskoczyło

Zamiast hotelu – cudze mieszkanie. Zamiast rezerwacji – telefon do dawnej przyjaciółki. Kiedyś wydawało mi się, że spanie u znajomych to półśrodek. Dziś wiem, że wymiana mieszkań daje coś, czego nie kupisz – prawdziwy wgląd w czyjeś życie i całkiem nowe spojrzenie na własne. Ta decyzja okazała się najlepszą podróżniczą przygodą ostatnich lat. Nie tylko dla mnie.

Wymieniłam się mieszkaniem ze znajomąWymieniłam się mieszkaniem ze znajomą
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne, East News
Dorota Kuźnik

To nie tak, że obejrzałam film "Holiday" i zechciałam być jak Cameron Diaz. Jako żona i matka nie szukałam ani miłości, ani ucieczki, ani przygód (w znaczeniu analogicznym do filmowego przykładu). Ale zamienić na mieszkania chciałam się od dawna. Tak po prostu.

I w końcu się udało.

Czemu Kraków?

Pewnego dnia przyszedł do mnie mój syn i zakomunikował, że nigdy nie widział Smoka Wawelskiego i - w domyśle z pomocą mojej osoby - chciałby zmienić to możliwie jak najszybciej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zmienili dom na mieszkanie. Co ich do tego skłoniło?

Obrazki w sieci, bajki i inne książkowe przykłady były stanowczo niewystarczające dla trzyletniego, chłonnego przygód umysłu, więc niewiele później padło pytanie, czy możemy jechać do Krakowa.

Moje doświadczenia związane z Krakowem są... trudne. Bynajmniej nie jest to miasto, o którym mogłam mówić, że nie mam do niego urazy. Urazy miałam mnóstwo, a zadry w sercu trzymałam głęboko i pielęgnowałam z lubością.

Kraków był miastem, które zabrało mi miłość (wybrał je zamiast Wrocławia chłopak, w którym kochałam się w liceum), przyjaźń (wybrały je moje licealne przyjaciółki) i które ogólnie kojarzyło mi się źle.

Mimo licznych podejść, zawsze kończyło się tak samo – rozczarowaniem. Ba! Do Krakowa wybraliśmy się nawet z moim mężem niedługo po ślubie, żeby trochę go odczarować, ale nieskutecznie – przez całe pięć dni lało jak z cebra.

Baza do wycieczki była więc marna, ale kto ma dzieci, ten wie, że proszącym oczkom trzylatka trudno się oprzeć. Wyjazd do Krakowa trzeba więc było zaplanować, czy tego chciałam, czy nie.

Wymiana mieszkań z przyjaciółką ze szkolnej ławy

Dla jasności - żaden ze mnie bardzo doświadczony podróżnik, ale jednak dość doświadczony podróżniczo rodzic. Z dziećmi zaliczyliśmy już kilka krajów, mini eurotripa busem, kilka przelotów samolotem, długie podróże autem i masę małych wycieczek po kraju.

Moje doświadczenia nauczyły mnie jednego: jedziesz z dala od cywilizacji – zadbaj o atrakcje na miejscu. I o ile atrakcją samą w sobie jest woda w miejscu, gdzie pogoda jest pewna, o tyle hotel bez basenu, sali zabaw i innych bajerów w kapryśnych górach, w których przez bity tydzień potrafi lać dzień w dzień, to już średnia opcja. Jeśli jednak jedziesz do dużego miasta, spanie musi być czyste. I tyle.

O tym, że w Krakowie moje wymagania lokalowe nie będą szczególnie wygórowane, wiedziałam więc od początku. A z racji tego, że jednak Kraków wybrało kilku moich dawnych bliskich ludzi, wiedziałam, że mogę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: spełnić życzenie syna i swoją fanaberię sprzed lat.

archiwum prywatne
archiwum prywatne © WP

Skłamię, jeśli powiem, że długo zastanawiałam się nad tym, komu zaproponować wymianę na mieszkania. Wiedziałam, że - bez poczucia zażenowania w przypadku odmowy - mogę zarzucić pomysł Martynie, mojej przyjaciółce ze szkolnej ławy, z czasów gimnazjum i liceum. Choć przez lata nasz kontakt był jedynie sporadyczny, czułam, że taka propozycja po prostu może paść.

Na tym mogłabym skończyć, bo można się domyślić, że Martyna to człowiek mi bliski, do którego mam na tyle duże zaufanie, że nie bałabym się wpuścić go do swojego domu. Ale warto tu kilka rzeczy doprecyzować.

Wymiana z kimś, kogo znamy, czyli jak uniknąć wpadki

Przyjaźń w młodości, to nie tylko wypłakiwanie się sobie w ramię, kiedy nie pójdzie na sprawdzianie, albo kiedy rzucił chłopak.

Mówiąc, że z Martyną znałyśmy się dobrze, oznacza to, że wiedziałam chociażby, że jest wegetarianką, więc nie zostawię jej lodówki śmierdzącej kiełbasą. Bywałam w młodości w jej domu, a ona w moim, więc wiedziałam też - a w przypadku wymieniania się na mieszkania to jednak całkiem istotne – że próg czystości mamy na podobnym poziomie. Byłam też przekonana, że nie trafię do mieszkania w stylu glamour, w którym - między starannie rozmieszczonymi bibelotami – trzeba poruszać się ostrożnie, by niczego nie rozbić (warto wziąć pod uwagę, jak ma się dzieci).

Wiedziałam też, że jeśli powie mi: czuj się swobodnie – faktycznie będę mogła się tak czuć. I z wzajemnością.

Ale to też nie tak, że nic mnie nie zaskoczyło.

Rynek Podgórski w Krakowie / archiwum prywatne
Rynek Podgórski w Krakowie / archiwum prywatne © WP | Dorota Kuźnik

Wymiana mieszkań, czyli kawalkada miłych zaskoczeń

Skoro tyle wiedziałam, to czy były rzeczy, które mogły mnie zaskoczyć? Było i to sporo. Chociażby to, że wchodząc do czyjegoś mieszkania pod jego nieobecność, wchodzisz w jego życie. To okazało się atrakcyjne szczególnie dla dzieci.

Ponieważ Martyna i jej mąż są muzykami, w domu mają instrumenty. Moje dzieci pierwszy raz miały więc okazję zobaczyć skrzypce, które ozdabiały ścianę, czy spróbować, jak się bębni na cyfrowej perkusji. W naszym domu z kolei stoi pianino, a także jest sporo ciekawych przyrządów do ćwiczeń, więc jedni i drudzy mieli okazję poeksplorować.

  • archiwum prywatne
  • archiwum prywatne
  • archiwum prywatne
[1/3] archiwum prywatne Źródło zdjęć: WP | Dorota Kuźnik

Co więcej, Martyna i Grzesiek – tak jak my – są rodzicami, więc dzieciaki miały okazję wejść do swoich pokoików, pobawić się zupełnie innymi zabawkami, a nawet zobaczyć, że mieszkania potrafią różnić się od siebie formą. W końcu nasze dwupoziomowe mieszkanie w bloku zamieniliśmy na klasyczną starą kamienicę, z sufitami do samego nieba.

No i ostatnia, ale nie mniej ciekawa sprawa, czyli lokalizacja. O tym, że to może okazać się tak atrakcyjne, nawet nie pomyślałam.

Choć nasze osiedle nie leży bynajmniej na odludziu Wrocławia, to jednak klasyczny blok budowany pod młode małżeństwa i rodziny z dziećmi, z placem zabaw na dziedzińcu i swojskim klimatem. To miejsce, gdzie wszyscy się znają i nie ma mowy, że sąsiadom umknie, że ktoś u kogoś jest i to pod nieobecność tego drugiego. Syn Martyny miał zatem okazję zaanektować nie tylko pokój mojego syna, ale też jego kumpli.

Moje dzieciaki natomiast wreszcie miały widok z okna na "prawdziwe miasto", bo mieszkanie, w którym wylądowaliśmy, mieściło się w bezpośrednim sąsiedztwie ścisłego centrum Krakowa, konkretnie z widokiem na Rynek Podgórski.

  • archiwum prywatne
  • archiwum prywatne
  • archiwum prywatne
[1/3] archiwum prywatne Źródło zdjęć: WP | Dorota Kuźnik

"Ja chcę jeszcze raz"

Kiedy zapytałam Martynę o wrażenia, powiedziała, że miała na początku trochę wątpliwości. Koniec końców był jednak taki, że w drodze powrotnej oboje z Grześkiem zastanawiali się, czy mają jeszcze znajomych, z którymi znowu mogliby się wymienić na mieszkania.

Ja z kolei do Krakowa jechałam z tezą: Kraków - I hate you. Change my mind. Wróciłam pogodzona, nawet ciut zauroczona. W końcu między miłością i nienawiścią granica jest cienka.

A że mój syn znów chce zobaczyć Smoka Wawelskiego, pewnie niedługo powtórka.

Dorota Kuźnik, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Tak wystroiła się na sesję zdjęciową. Trudno oderwać wzrok
Tak wystroiła się na sesję zdjęciową. Trudno oderwać wzrok
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Płynne złoto" dla hortensji
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Płynne złoto" dla hortensji
Egipska metoda zasypiania. "Odpłyniesz" błyskawicznie
Egipska metoda zasypiania. "Odpłyniesz" błyskawicznie
Do dziś go zaczepiają. Zawsze odpowiada jednym zdaniem
Do dziś go zaczepiają. Zawsze odpowiada jednym zdaniem
Pokazała dwa zdjęcia. Tak wyjaśniła różnice między owulacją a okresem
Pokazała dwa zdjęcia. Tak wyjaśniła różnice między owulacją a okresem
Nielegalne na działce. Kary dochodzą do 5000 zł
Nielegalne na działce. Kary dochodzą do 5000 zł
Zapytano ją o Ukraińców. "Przypomnijmy sobie, skąd się wzięliśmy"
Zapytano ją o Ukraińców. "Przypomnijmy sobie, skąd się wzięliśmy"
Masz w piwnicy? Tyle zapłacą za niego dzisiaj
Masz w piwnicy? Tyle zapłacą za niego dzisiaj
Nie podłączaj do listwy. Strażacy apelują
Nie podłączaj do listwy. Strażacy apelują
Mąż Bem zmarł 6 tygodni po diagnozie. "Ja sobie z tym nie radzę"
Mąż Bem zmarł 6 tygodni po diagnozie. "Ja sobie z tym nie radzę"
Skończył 51 lat. O jego związkach było głośno w show-biznesie
Skończył 51 lat. O jego związkach było głośno w show-biznesie
Zmarł na raka. Leczenie kosztowało miliony
Zmarł na raka. Leczenie kosztowało miliony