Pojechała na tydzień nad morze. Po powrocie gorzko pożałowała

Małgorzata nie jest zadowolona z wakacyjnej wymiany mieszkań. - Zostałam z pluskwami - ujawnia. Żaneta twierdzi natomiast, że dzięki temu może jeździć na urlop z rodziną kilka razy w roku.

Po wymianie mieszkaniami walczyła z pluskwami
Po wymianie mieszkaniami walczyła z pluskwami
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, archiwum prywatne

22.08.2024 | aktual.: 22.08.2024 09:02

W sieci nie brakuje stron i grup na platformach społecznościowych, w których zupełnie obce sobie osoby wymieniają się mieszkaniami - zwłaszcza w trakcie wakacji. Choć wiele z nich, dzieląc się swoimi doświadczeniami, podkreśla, że mają za sobą udane wymiany, niektórzy piszą, że to był ich "pierwszy i ostatni raz".

- Po wymianie zostałam z pluskami - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Małgorzata Duda, która raz zdecydowała się na wymianę mieszkaniami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wymieniła się mieszkaniami z obcymi

Małgorzata mieszka na co dzień w Krakowie. W zeszłym roku zamarzyła, by spędzić choć tydzień nad polskim morzem. Zachęcona pozytywnymi opiniami w mediach społecznościowych, dołączyła do jednej z grup na Facebooku umożliwiających wakacyjną wymianę mieszkań. Szybko znalazła parę z Gdańska, która zaoferowała swoje lokum.

- Najpierw odezwałam się do nich w komentarzu, potem w wiadomości prywatnej. Okazało się, że pasują nam te same terminy na wymianę. Wybraliśmy jeden z nich. Wszystko przebiegło tak sprawnie i szybko, że byłam szczerze zaskoczona, chociaż wcześniej miałam ogromne obawy - opowiada.

Stres towarzyszył jej do samego końca. Kiedy nadszedł dzień wymiany, pojechała pociągiem do Gdańska. Dotarła do mieszkania, które okazało się być takie, jak na zdjęciu - z jednym wyjątkiem

- Było trochę brudno. Nie było jakiejś tragedii, ale mieszkanie nie było tak wysprzątane, jak moje, które przygotowałam dla nich - relacjonuje Małgorzata. Jako że nie chciała robić z tego powodu problemu, chwyciła za środki czyszczące i ogarnęła lokum. Następnego dnia obudziła się jednak z kilkoma pogryzieniami.

- Na początku myślałam, że to może jakieś muszki albo komary, bo miałam otwarte okno przy łóżku. Ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Przecież byłam nad morzem, a to się zdarza. Tych pogryzień było już pod koniec pobytu więcej, ale stwierdziłam, że nie ma się czym martwić, że znikną - dodaje w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Jak zobaczyłam je pod moim łóżkiem, mało nie zwymiotowałam"

Małgorzata wróciła do swojego mieszkania w Krakowie po tygodniu spędzonym nad morzem. Sytuacja niestety się powtórzyła - po pobycie pary w jej mieszkaniu również nie było zbyt czysto.

- Kilka dni później znowu ugryzienia. I było ich już dużo. Większość miałam na rękach, były obok siebie, w grupkach. Nie dawało mi to spokoju, więc poczytałam sobie w internecie, co to może być. Prawie dostałam zawału, gdy pierwszą rzeczą, jaka mi się wyświetliła, były pluskwy - wspomina.

Kiedy wyczytała w sieci, które miejsca sprawdzić, by dowiedzieć się, czy w domu znajdują się szkodniki, od razu to zrobiła.

- Jak zobaczyłam je pod łóżkiem, mało nie zwymiotowałam. Nie było po prostu innej opcji - mieli to ci ludzie. Byłam tak wściekła, że napisałam do nich wiadomość. Oni oczywiście udawali zaskoczonych i wypierali się, że to na pewno nie od nich. Gdy oznajmiłam im, że będą musieli pokryć koszty związane z dezynsekcją, przestali odpisywać. Kontakt się urwał - mówi.
Walka z pluskwami. Zdjęcie podesłane przez Małgorzatę
Walka z pluskwami. Zdjęcie podesłane przez Małgorzatę© Archiwum prywatne

Jej wymiana mieszkaniami zakończyła się wizytą specjalistów i opryskiem na pluskwy.

- Byłam stratna kilkaset złotych. A odchodząc już od pieniędzy, przez kilka dni spałam na podłodze, bo nie miałam gdzie. Bałam się i spać i budzić. Pierwsze co robiłam rano, to oglądałam swoje ciało, czy nie ma nowych ugryzień - dodaje.

- Osobiście już nie zdecyduję się na taką wymianę, bo mam po prostu uraz. Prawda jest taka, że nigdy nie wiemy na kogo trafimy - czy nie będą to osoby, które nie utrzymują podstawowej higieny ciała i czystości - podsumowuje.

"Musieliśmy zrobić malowanie"

Negatywne doświadczenie z wakacyjną wymianą mieszkań ma także Natalia, która tak jak Małgorzata, zdecydowała się na wymianę tylko raz. Powód? Przymusowe odmalowanie mieszkania, które zostało pozostawione ze zniszczonymi ścianami.

- Razem z mężem wymieniliśmy się mieszkaniami z rodziną z Zakopanego. Oni przyjechali do naszego mieszkania na Mazurach, nad jeziorem, a my do nich. Od razu zaznaczyli w wiadomości, że mają dwójkę małych dzieci, ale są dobrze wychowane i na pewno nic nie zniszczą. Nie widzieliśmy żadnych przeciw, więc wymieniliśmy się na tydzień wakacji - opowiada Natalia w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Sama wymiana przebiegła super. Gdy pojechaliśmy na miejsce, wszystko było jak trzeba. Czysto, schludnie. Naprawdę nie mogę napisać nic negatywnego. Jednak kiedy wróciliśmy do naszego mieszkania, musieliśmy zrobić malowanie - chociaż wcześniej takiego nie planowaliśmy. Na ścianie w jednym pokoju pozostawiono znaki po ciemnych albo brudnych walizkach. Ktoś po prostu musiał nimi przejechać po farbie - opowiada.

Choć według niej, nie była to wielka szkoda, wymagała nieplanowanego wydatku. - Nie powiedziałabym, że odradzam takich wymian, ale każdy, kto się na nie decyduje, musi się liczyć z tym, że ktoś coś zniszczy, porysuje albo stłucze. Życie - stwierdza.

"Możemy jeździć na wakacje kilka razy w roku"

- Dzięki temu, że wymieniamy się z innymi ludźmi, możemy jeździć na wakacje kilka razy w roku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Żaneta Kowalska, która zachwala wymiany mieszkaniami.

W przeciwieństwie do Małgorzaty i Natalii, ona widzi w nich same plusy. - Po pierwsze, oszczędność. Apartamenty na wynajem i hotele są w sezonie bardzo drogie. Wymieniając się mieszkaniami z innymi, oszczędzamy mnóstwo pieniędzy. Płacimy tak naprawdę tylko za dojazd, wyżywienie i atrakcje. A jeżeli ktoś chce zaoszczędzić jeszcze bardziej, może żywić się w domu i płacić mniej - twierdzi.

- Po drugie, możemy przeznaczyć pieniądze na coś innego. W naszym przypadku są to atrakcje, ponieważ wakacje i ferie zimowe spędzam z mężem i dwójką dzieci. W zeszłym roku wymieniliśmy się z inną rodziną na mieszkanie w górach, a za zaoszczędzone pieniądze wykupiliśmy dzieciom naukę jazdy na nartach - dodaje.

Podkreśla jednak, że jej zdaniem wymiany mieszkaniami nie zadowolą każdego. - Jeżeli ktoś liczy na luksusowy pobyt, nie ma zamiaru gotować lub przygotowywać posiłków, chce mieć wszystko podstawione pod nos, nie odnajdzie się w tym - zauważa.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
wakacjepremiumwymiana
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (115)