Blisko ludziWakacyjne wymiany mieszkaniami. "Z Bułgarii jedziemy do Turcji, a stamtąd na wymianę do Grecji"

Wakacyjne wymiany mieszkaniami. "Z Bułgarii jedziemy do Turcji, a stamtąd na wymianę do Grecji"

- Podróżuję sama z dwójką dzieci. Mamy za sobą kilkanaście wymian. Byliśmy w Karkonoszach, Warszawie, Łodzi i Krakowie. Gościliśmy u siebie osoby z Niemiec, Rumunii i Tunezji. A teraz jesteśmy w Bułgarii - opowiada w rozmowie z WP Kobieta Jagoda Zajkowska, która pomysł na wakacyjną wymianę mieszkaniami z innymi zaczerpnęła z jednej z grup na Facebooku.

"Home exchange to nie tylko tanie podróżowanie, ale też nauka szacunku do rzeczy, które należą do innych"
"Home exchange to nie tylko tanie podróżowanie, ale też nauka szacunku do rzeczy, które należą do innych"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aleksandra Lewandowska

Jagoda, Martyna i Beata od wielu lat korzystają z tzw. home exchange, czyli wymiany mieszkaniami i domami pomiędzy ludźmi z całego świata. Dzięki temu zwiedziły nie tylko wiele miast w Polsce, ale i w Europie czy nawet poza nią. Przestały przez to korzystać z opcji oferowanych przez biura podróży, bo nie jest to już dla nich opłacalne.

- Home exchange to nie tylko tanie podróżowanie, ale też nauka szacunku do rzeczy, które należą do innych, do utrzymywania po sobie porządku. To cała filozofia, w której uczymy się, jak funkcjonować w społeczeństwie - twierdzi Jagoda Zajkowska, która od kilku lat podróżuje w ten sposób z dwójką dzieci.

Z Bułgarii do Turcji, a z Turcji do Grecji

- Jestem właśnie z dziećmi w czterogwiazdkowym hotelu w Bułgarii. Byliśmy umówieni na wymianę z rodziną z miejscowości Burgas. Ale niestety w ostatniej chwili rodzina odwołała naszą wymianę. Portal, przez który to wszystko załatwialiśmy, zareagował od razu, szukając innej osoby, która chciałaby udostępnić nam swoje lokum. Ponieważ nie znalazł, opłacił nam hotel w tym samym miejscu. Jedyne kryterium, jakie wyznaczyli, to kwota do 120 dolarów za dobę - zdradza Jagoda podczas rozmowy z WP Kobieta.

Jagoda precyzuje, że korzystając z portalu ponosi roczną opłatę. Płaci jednak za członkostwo, co jest rodzajem ubezpieczenia na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Jak tym razem.

Mówi, że to pierwsza taka "nieudana" sytuacja z wymianą. Choć nie do końca uznaje ją za nieudaną, bo koniec końców spędza wakacje w słonecznej i gorącej Bułgarii. Kiedy pytam ją jednak, czy bała się, że cała podróż zostanie przez to odwołana, mówi, że nie.

- Support na portalach z home exchange jest bardzo skuteczny i działa błyskawicznie. Po zgłoszeniu, że rodzina, z którą się umawialiśmy, nie może nas przyjąć, w ciągu dziesięciu minut otrzymałam maila z informacją, że szukają dla nas noclegu w tym samym miejscu - opowiada Jagoda.

Tym sposobem spędzi z dziećmi w Burgas jeszcze kilka dni, a stamtąd przemieszczą się do kolejnych miejsc.

- Mamy za sobą kilkanaście wymian. Byliśmy w Karkonoszach, Warszawie, Łodzi i Krakowie. Gościliśmy u siebie osoby z Niemiec, Rumunii i Tunezji. A teraz jesteśmy w Bułgarii. Z Bułgarii jedziemy do Turcji, a stamtąd na wymianę do Grecji - oznajmia.

"Jeździmy tylko na takie wakacje"

- Takie wymiany to dla mnie pewność, że w kuchni ugotuję pyszny obiad, bo mam całe wyposażenie, z którego dana rodzina korzysta na co dzień. W hotelowym aneksie kuchennym byłoby inaczej - miałabym cztery talerze i dwa garnki. To też zabawki, którymi mogą pobawić się moje dzieci, kiedy na dworze pada deszcz. A muszą pobawić się tak, żeby ich nie zniszczyć. To pakiet wskazówek i informacji od ludzi, którzy tutaj żyją i wiedzą, co najlepiej zobaczyć, jakie atrakcje są najciekawsze - stwierdza Jagoda, dodając, że dla niej międzynarodowe wymiany mieszkaniami i domami są "piękną ideą".

W rozmowie zauważa także, że nie mogłaby sobie pozwolić na tego typu wakacje - w trzech krajach - gdyby nie fakt, że może korzystać z "darmowych" noclegów u innych.

- Zrobiłam ostatnio podsumowanie ferii zimowych w 2019 i 2022 roku. Budżet na nie wynosił 3 tys. zł. I tak, jak w 2019 roku, kiedy spaliśmy w hotelu, gdzie mieliśmy śniadania i jedliśmy obiady w restauracji, wystarczyło to nam na pięć dni, tak w 2022 roku - dzięki wymianie mieszkaniami, byliśmy na dwutygodniowym wyjeździe w górach. Śniadania i obiady przyrządzaliśmy w domu, ale dzieci miały trzydniową naukę jazdy na nartach z instruktorem, a z atrakcji turystycznych też korzystaliśmy do woli - opowiada.

"Przez moje mieszkanie przewinęło się z 50 osób"

- Dla mnie to swego rodzaju kontynuacja couchsurfingu. Gdy byłam trochę młodsza, udostępniałam swoje mieszkanie na warszawskiej Starówce bardzo chętnie. Przewinęło się przez nie z 50 osób. Z niektórymi nawiązałam fajne relacje, u kilku osób też byłam. Zwiedziłam Rzym, Kopenhagę i Sztokholm. Nigdy nie miałam natomiast odwagi, aby pojechać do kogoś, kogo nie znam - mówi w rozmowie z WP Kobieta Martyna.

Martyna, choć korzysta z opcji wymiany domów, nie ukrywa, że jest w tym ostrożna. Podkreśla jednak, że nigdy nie doświadczyła żadnej przykrej sytuacji. Wszystko wynika z jej znacznie mniejszej ufności do obcych ludzi. Dlatego też, jeżeli wybiera się już do kogoś z wymiany, są to osoby, które poznała, ponieważ odwiedziły ją jako pierwsze.

- Dwa lata temu polubiłam grupę służącą do międzynarodowej wymiany mieszkań. Doszłam jednak do wniosku, że nie mam odwagi udostępniać kluczy osobom, których nie znam, bo jeśli stanie się cokolwiek złego, to tylko do siebie będę mogła mieć pretensje - oznajmia.

- Dlatego podkreśliłam, że w grę wchodzi jedynie goszczenie innych osób, gdy jestem w domu. I właśnie są u mnie goście z Krakowa, którym to nie przeszkadzało. Oddałam im sypialnię, a jako że się fajnie dogadujemy, wieczorami spędzamy razem czas. To naprawdę dobrze wyszło. A za trzy tygodnie jedziemy z partnerem do nich - zdradza w rozmowie z WP Kobieta.

Martyna dodaje, że podróże polegające na wymianach to naprawdę spora oszczędność.

- Bardzo się cieszę, że długi weekend w Krakowie wyniesie nas co najmniej 600 zł mniej, niż gdybyśmy wynajęli coś w hotelu, w którym nocowaliśmy do tej pory. Oczywiście, co najmniej 600 zł, bo mając dostęp do kuchni w mieszkaniu, będziemy też sami robili kolacje, więc na mieście będą tylko obiady. A to już duża oszczędność - podsumowuje.

"Z wieloma osobami wciąż mam kontakt"

Beata od ponad 20 lat jest pracownikiem jednego z biur podróży, lecz nie ukrywa, że znacznie chętniej korzysta z opcji międzynarodowej wymiany mieszkaniami. I robi to na tyle długo, że z niektórymi osobami rozpoczęła kontakt, kiedy w grę wchodziło jeszcze wysyłanie listów. Teraz wymieniają się wiadomościami przez media społecznościowe.

- Zawsze byłam otwarta na ludzi. Od szkoły średniej bardzo dużo podróżowałam i już wtedy gościłam u siebie młodzież z wymian. Studiowałam germanistykę, nawiązywałam kontakty, dom był zawsze otwarty na pielgrzymów. Byłam tak wychowywana od kiedy pamiętam. Odwiedziłam dzięki temu przeróżne miasta w Polsce, różne kraje Europy, a najdalej byłam w Panamie - ujawnia Beata.

- Liczba hoteli, które odwiedziłam służbowo, jest ogromna, ale to pobyty u lokalnych mieszkańców dały mi rzeczywisty obraz odwiedzanego miejsca. I mam z tym same pozytywne doświadczenia. Oczywiście, w trakcie wymian zdarzało się, że ktoś coś stłukł lub przez pomyłkę zabrał jakąś zabawkę. Ale to takie drobnostki - oznajmia w rozmowie.

Beata zdradza, że każdy urlop, nawet najkrótszy, wykorzystuje właśnie na taką wymianę.

- Pomimo lat, z wieloma osobami wciąż mam kontakt. Mam też taką rodzinę, która gościła u mnie już kilkukrotnie, ale nigdy nie widzieliśmy się na żywo, bo przyjeżdżają akurat wtedy, kiedy nas nie ma. Liczę jednak na to, że w końcu się spotkamy - dodaje.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
wymianamieszkaniewakacje

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (115)