Blisko ludziCo najbardziej lubimy słyszeć w łóżku?

Co najbardziej lubimy słyszeć w łóżku?

- Opowiedz o tym, co będziesz robić. Uwielbiam, kiedy mówisz mi do ucha te wszystkie rzeczy, które za chwilę się wydarzą. To nakręca mnie na Ciebie jeszcze bardziej – usłyszysz nie raz. Mogłoby się wydawać, że nie ma nic gorszego niż przegadany seks, jednak prawda jest inna. Okazuje się, że wszystko zależy od tego, co powiemy…

Co najbardziej lubimy słyszeć w łóżku?
Źródło zdjęć: © 123RF

13.02.2013 | aktual.: 13.02.2013 11:08

- Opowiedz o tym, co będziesz robić. Uwielbiam, kiedy mówisz mi do ucha te wszystkie rzeczy, które za chwilę się wydarzą. To nakręca mnie na Ciebie jeszcze bardziej – usłyszysz nie raz. Mogłoby się wydawać, że nie ma nic gorszego niż przegadany seks, jednak prawda jest inna. Okazuje się, że wszystko zależy od tego, co powiemy…

- Lubię czasem sobie poświntuszyć. Nie mówię, że za każdym razem, kiedy uprawiam z moim chłopakiem seks, wyzywamy się, sprzedajemy sobie solidne klapsy czy ciągniemy za włosy – śmieje się 28-letnia Marta. – Czasem jest romantycznie, czasem spokojnie, a innym razem dajemy się ponieść emocjom. Wszystko zależy od nastroju, w jakim akurat jesteśmy, od sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Ale taki numerek z różnego rodzaju erotycznymi tekstami szeptanymi do ucha, to cos, co lubimy obydwoje – wyznaje. Co najbardziej chcemy usłyszeć w łóżku? Okazuje się, że ta zabawa wcale nie jest taka trudna.

Ma być naturalnie

Wydaje ci się, że nie jesteś osobą, która dobrze sprawdzi się w roli erotomana-gawędziarza? Zacznij od początku. W łóżku najważniejsze jest to, by zachować naturalność i czuć się dobrze z tym, co robimy czy mówimy. Dlatego nie ma sensu przeistaczać się w spragnionego ostrego seksu wampa, jeśli ma to niewiele wspólnego z twoją osobowością. Wystarczy, że podczas zbliżenia skomplementujesz partnera, a już podkręcisz temperaturę w sypialni.

- Jakiś czas temu Asia wbiła nagle palce w moje pośladki i wyszeptała: Uwielbiam twój jędrny tyłek! To mnie bardzo podnieciło i jeszcze bardziej nakręciło do dalszej zabawy – opowiada 24-letni Tomek.

Lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. Jeśli zaczniesz od małych kroków, tobie będzie łatwiej, a partner będzie mógł się rozkoszować stopniowym budowaniem napięcia. Z czasem pozwolicie sobie na więcej i więcej…

Nie mów więcej niż zrobisz

Jeśli wejdziesz w rolę, z którą masz niewiele wspólnego, sporo ryzykujesz. Ty będziesz się czuć niekomfortowo, nieswojo, a partner wyczuje, że coś jest nie tak. Ale jest jeszcze jedno ryzyko związane z tym, gdy w łóżku mówimy rzeczy, których tak naprawdę wcale nie myślimy: możesz powiedzieć za dużo.

- Nie lubię sytuacji, kiedy w łóżku słyszę rzeczy, które mocno działają na moją wyobraźnię, ale wcale nie zostają zrealizowane w rzeczywistości – mówi 31-letni Janek. Kilkakrotnie zdarzyła mi się taka sytuacja, że znalazłem się w łóżku z dziewczyną, która była ostra, namiętna, dominująca. Rzuciła się na mnie, przejęła inicjatywę i zadawała pytania z gatunku „Lubisz seks oralny? Masz na to teraz ochotę? Co byś chciał, żebym ci teraz zrobiła?”, a później żadna z tych opcji nie miała miejsca – dodaje Janek. Dlatego nie obiecujmy partnerowi gruszek na wierzbie. Nie mówmy rzeczy, których wcale nie zamierzamy zrobić, tylko po to, by podniecić ukochanego w sypialni. Wystarczy, że opowiesz mu co teraz czujesz „O, tak jak teraz jest świetnie! Ale mi dobrze!”, a rozgrzejesz go jeszcze bardziej.

Unikaj przegadania

Czasem popełniamy ten błąd, że nakręcamy się za mocno na siebie jeszcze zanim dojdzie do czegokolwiek. W grę wchodzą maile, smsy, rozmowy przez telefon. Podczas tego typu kontaktu posuwamy się daleko, opowiadamy sobie o tym, co chcielibyśmy ze sobą robić, sprawy brną na tyle daleko, że aż zaczynamy się bać konfrontacji.

- Miałem kiedyś taką sytuację. Pracowałem wtedy w jednej firmie z dziewczyną, która bardzo mi się podobała. Flirtowaliśmy, chodziliśmy czasem we dwoje na lunch, ale ona jeszcze wtedy z kimś się spotykała, ja miałem dziewczynę. Wszystko było delikatne i niewinne – opowiada 34-letni Bartek. – Nawet nie pamiętam, kiedy wszystko się zmieniło. Raptem zaczęliśmy pisać do siebie maile, które z godziny na godzinę stawały się coraz bardziej niegrzeczne. Później przyszedł czas na smsy. Kiedy mijaliśmy się w kuchni, było dziwnie, niezręcznie, ale podniecająco. Doprowadziliśmy się do takiej sytuacji, że baliśmy się dokądkolwiek wyjść razem czy zostać sami w windzie. Taki romans wirtualny trwał przez kilka miesięcy, aż wszystko się wypaliło.

- Nakręciliśmy się za mocno, spaliliśmy na samym początku, zanim jeszcze doszło do pierwszego zbliżenia. Kilka miesięcy później ona była sama, ja rozstałem się ze swoją dziewczyną i wyszliśmy na drinka. Pocałowaliśmy się, w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Nie było wcale tak fajnie, jak to sobie wyobrażaliśmy. Do dziś się przyjaźnimy, ale nie ma między nami chemii. Mam wrażenie, że po prostu przegadaliśmy temat – wyjaśnia Bartek.

Daj się ponieść

Nie mówić rzeczy, z którymi nie czujesz się dobrze, nie obiecywać czego, czego nie zamierzasz zrobić, nie spalić się na samym początku – wiemy, już, czego nie robić, ale co robić, żeby słowami jeszcze bardziej nakręcić partnera do działania w sypialni?

- Najbardziej lubię, kiedy kobieta opowiada mi o tym, co ona teraz czuję i rysuje mi słowami całą sytuację – opowiada 29-letni Marcin. „Lubię, kiedy mnie tak dotykasz. O, teraz czuję cię mocniej. Nie przestawaj, dochodzę” – wymienia. – Liczy się naturalność, na jej twarzy widzę, że autentycznie przeżywa te emocje, o których mi właśnie opowiada i to sprawia, że chce mi się działać!

- Lubię słyszeć życzenia i rozkazy dotyczące tego, co mam teraz robić – śmieje się 24-letni Artur. – Lubię, kiedy usłyszę wtedy jakiś wulgaryzm. Kiedy pada z ust kobiety, która na co dzień nie przeklina, to szokuje i bardzo mocno działa. Do tego kilka określeń typu: „Mocniej!”, „Szybciej!”, „Głębiej chcę!” i już jestem cały jej! Walentynki to idealna okazja do tego, by sprawdzić, które z wymienionych trików działają, a które nie…

(asz/pho), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Zobacz także