Czy modelki osiągnęłyby sukces bez mediów społecznościowych?
Nazwiska Jenner, Delevingne czy Hadid większości z nas są znane. Co wspólnego poza spektakularnym sukcesem – wielkie kampanie reklamowe, kontrakty kosmetyczne, okładki magazynów - mają jedne z najbardziej rozpoznawalnych modelek na świecie? Wszystkie zawdzięczają rozwój kariery umiejętnemu operowaniu mediami społecznościowymi.
Nazwiska Jenner, Delevingne czy Hadid większości z nas są znane. Co wspólnego poza spektakularnym sukcesem – wielkie kampanie reklamowe, kontrakty kosmetyczne, okładki magazynów - mają jedne z najbardziej rozpoznawalnych modelek na świecie? Wszystkie zawdzięczają rozwój kariery umiejętnemu operowaniu mediami społecznościowymi. Wyznają one zasadę, że zaprzyjaźnienie się z Facebookiem albo Instagramem w obecnych czasach gwarantuje rozpoznawalność. W związku z tym pojawia się pytanie: czy modelki bez mediów społecznościowych osiągnęłyby sukces?
Postanowiliśmy zadać to pytanie jednej z naszych rodzimych piękności, Sandrze Kubickiej. Dwudziestolatka od jakiegoś czasu mieszka w USA i współpracuje z takimi markami jak Victoria’s Secret, Delia czy Bonprix. Będąc w branży, wie o zjawisku mediów społecznościowych najlepiej. Co sama sądzi na ten temat? „Teraz są dwa rodzaje modelek - modelki, które naprawdę pracują i modelki instagramowe. Znam bardzo dużo dziewczyn, które są znane na instagramie, mają po kilkaset tysięcy followersów, ale w branży, tak naprawdę ,ich imię nic nie znaczy. Uważam, że liczba nie powinna mieć ogromnego znaczenia. Ja w porównaniu do wielu dziewczyn nie mam tak dużo obserwujących, ale jestem zapraszana na otwarcia, gale, a paparazzi zawsze stara ją się mnie na czymś złapać. Idealnym przykładem modelki znanej z social media jest Rocky Barnes, z którą miałam przyjemność pracować. Dziewczyna bardzo normalna, ale też bardzo niska... Niby nie ma wymaganych wymiarów, które modelka powinna mieć, ale ona robi furorę właśnie w social
media. Instagram na pewno pomaga, ale mi osobiście brakuje tych czasów, gdy słowo "modelka" miało duże znaczenie i trzeba było na to zapracować. Niestety są takie czasy i większość z nas, modelek, musi się do tego dostosować. Instagram oprócz promowania naszego wizerunku pomaga nam zarobić, firmy wysyłają nam swoje produkty i dostajemy czasami po kilka tysięcy dolarów za opublikowanie konkretnego zdjęcia” – opisuje Sandra Kubicka w rozmowie z WP.
Różnego rodzaju marki monitorują profile modelek na instagramie – śledzą liczbę obserwujących, porównują liczbę polubień pod zdjęciami. Powstają nawet agencje, które rekrutują dziewczyny na podstawie największej aktywności. Dzisiaj nie liczy się wyłącznie wygląd, ale również zainteresowania i to, co reprezentuje sobą dziewczyna właśnie za pośrednictwem internetu. To przekłada się na grono sympatyków, a im więcej fanów tym lepiej dla marki, która zatrudni taką dziewczynę do swojej kampanii. Modelki mające dużo miłośników dają firmie najważniejszą rzecz – ogromny zasięg.
„Często moja stawka dzienna jest większa niż drugiej dziewczyny, która pracuje ze mną podczas sesji, ponieważ mam większe zainteresowanie w social media. Dziwne czasy nastały, niestety... Moi agenci nie lubią gdy wstawiam zdjęcia z moim chłopakiem, ponieważ uważają, że tracę wtedy zainteresowanie u mężczyzn, a podobno jest to ważne. Często mnie to drażni bądź śmieszy i wdaję się wtedy małe dyskusje” - dodaje Kubicka w rozmowie z WP. Sandra korzysta z mediów społecznościowych świadomie i w ograniczony sposób. Poza plusami w postaci zainteresowania, lukratywnych projektów i dużych zysków, widzi także minusy obecności w tego typu mediach: „Minusy są takie, że gdy wstawisz jedno zdjęcie bez przemyślenia, cały świat to widzi i potem krytykuje. Ludzie lubią też oceniać innych opierając się na liczbach”.
Media społecznościowe na pewno pomogły modelkom Marca Jacobsa. Projektant kilkakrotnie wykorzystywał je w celu przeprowadzenia castingu do swoich pokazów. Dla wielu dziewczyn była to świetna okazja do tego, żeby rzucić się na głęboką wodę świata mody – wystarczyło zamieścić swoje zdjęcie z odpowiednim hasztagiem na instagramie, a maszyna zaczynała działać. Dotychczasowy sposób Jacobsa okazał się wielkim sukcesem. Prawdopodobnie nie będzie to ostatnie słowo projektanta w tej materii.
W modellingu znajdą się także nazwiska, których na próżno szukać wśród profili w mediach społecznościowych. Doskonałym przykładem jest Freja Beha Erichsen - top modelka i ulubienica wielkich domów mody. Dunka nie istnieje na Instagramie! Oczywiście znajdziemy całą listę poświęconych jej profili, często przygotowanych przez fanów, ale nie są one prowadzone przez nią. Podobna rzecz dotyczy supermodelki Heleny Christensen, która bez problemu zdobyłaby miliony obserwujących na świecie, jednak pozostaje niewzruszona i otwarcie krytykuje media społecznościowe za to, że służą obnażaniu się i promują brak wartości.
Do grona miłośników Instagrama dołączyła sama Małgosia Bela, która zdobi okładki tak prestiżowych magazynów jak „i-D” czy włoskiego wydania „Vogue’a”. Modelka szybko założyła konto w internecie i równie szybko je zamknęła – wszystko w trosce o ochronę życia prywatnego. Dla modelek pokroju Christensen, Erichsen czy Beli – które mają już wypracowaną w branży pozycję - nieopłacalne jest pokazywanie światu każdego ruchu, jaki się wykonuje. Może to natomiast przynieść straty i stać się niebezpieczne.
Sandra Kubicka w momencie, kiedy zakładała konto na Instagramie, była już znana i szanowana w świecie modellingu. Media społecznościowe traktuje jako formę zabawy, ale też jako sposób na podtrzymanie zainteresowania: „Nigdy nie brałam tego na poważnie. Zawsze wstawiałam to co chciałam, śmieszne filmiki, zdjęcia z prac lub ze znajomymi. Mój sposób prowadzenia profili w social media nigdy się nie zmieni. Na początku był to tylko sposób zabicia czasu, forma zabawy. Później, z czasem gdy zaczęłam być bardziej rozpoznawalna w branży, zrozumiałam, że jest to jednak bardzo ważne, żeby utrzymać zainteresowanie publiki. Staram się pokazać ludziom mój charakter, kim jestem poza modelingiem. Pokazuję, że mam do siebie dystans”.
Czy zainteresowanie rzeczywiście trzeba podtrzymywać, będąc cały czas aktywnym w mediach społecznościowych? Weźmy pod uwagę ikonę modellingu, Kate Moss. Pogłoski o „jej instagramie” są powtarzane od dawna, ale tak naprawdę nikt nie widział żadnych zdjęć udostępnianych przez modelkę na żadnym profilu. Kate słynie z tego, że nie komentuje zbyt wielu rzeczy, które pojawiają się na jej temat w mediach. Do publicznej wiadomości najczęściej podawane są informacje, które podtrzymują zainteresowanie modelką, ale jednocześnie nie obnażają jej, nie mówią wszystkiego – sporo pozostawiają wyobraźni. Moss pozwala pracy mówić za siebie, co pozwala jej uniknąc zjawiska przesycenia swoją osobą. Chyba każdy z nas obawiał się choć raz, że dana gwiazda wyskoczy zaraz z lodówki, prawda? Świadome działania Kate Moss doprowadziły do tego, że jej siła rynkowa jest bardzo wysoka, a szansa na to, że niefortunny wpis w mediach społecznościowych zniszczy jej karierę, jest bardzo niska.
Modelki, których kariery były już ukształtowane zanim pojawiły się social media, nie mają problemu z zachowaniem prywatności dla siebie. Natomiast nowe modelki bardzo często są zachęcane do tego, żeby budować sobie rzesze obserwujących, bo inaczej zostaną zastąpione w branży przez kogoś, kto ma więcej „polubień”. Czy da się zaistnieć jako młoda modelka bez używania takich narzędzi? Dobrym przykładem jest Julia Nobis, która w modellingu pojawiła się w 2009 roku, czyli rok przed tym, jak instagram zawładnął światem. Jej kariera rozkwitała równolegle do trendu, który sprawił, że media społecznościowe stały się jednym z głównych elementów funkcjonowania w biznesie modellingowym. Piękny wygląd Nobis i jej wewnętrzna elegancja sprawiły, że szybko wskoczyła na wybieg Diora, wystąpiła w kampanii Luis Vuitton i znalazła się na okładkach międzynarodowych wydań Vogue’a. Jak to osiągnęła? Nie wykorzystała do tego nawet jednego zdjęcia na Snapchatie czy wpisu na Twitterze. Modelka żongluje między modellingiem a szkołą
medyczną, co może usprawiedliwiać brak jej czasu na zarządzanie kontem instagramowym. Jej sukces pokazuje, że można wywierać duży wpływ bez obecności w takich mediach.
W dobie modelek, które niemalże rodzą się z Iphonem w ręku, Nobis może okazać się jedną z ostatnich, która nie poddała się tej manii, a może nawet presji. Na ten moment gwiazdy pokroju Gigi Hadid czy Kylie Jenner prowokują powstawanie kolejnych naśladowców, a nie krytyków tych działań. Modę nadal definiują skrajności, ale jest tylko kwestią czasu, kiedy ten trend zupełnie się zmieni. Czy naprawdę warto tak obnażać swoją prywatność? Czy tylko taki sposób gwarantuje sukces?