Czy od czasów Wisłockiej zmieniło się nasze podejście do seksu?
Od opublikowania przed 35 laty książki Michaliny Wisłockiej „Sztuka kochania“ zmieniła się obyczajowość seksualna Polaków, ale nadal nie potrafimy rozmawiać o seksie.
Od opublikowania przed 35 laty książki Michaliny Wisłockiej „Sztuka kochania“ zmieniła się obyczajowość seksualna Polaków, ale nadal nie potrafimy rozmawiać o seksie - powiedziali eksperci podczas konferencji, która odbyła się w Lubniewicach. „Lubniewice to historyczne miejsce dla polskiej seksuologii, tutaj podczas pobytu wakacyjnego Michalina Wisłocka przeżyła swą wielką miłość, tutaj również postanowiła napisać książkę „Sztuka kochania“ – powiedział prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, przyjaciel Wisłockiej.
Książka ukazała się w 1978 r. i natychmiast stała się bestsellerem. Wszystkie jej wydania sprzedały się w nakładzie aż 7 mln egzemplarzy, co dziś jest trudne do wyobrażenia.
Nestor polskiej seksuologii prof. Andrzej Jaczewski powiedział, że w tamtym czasie, w latach 70. XX w., aż 40 proc. Polek nie przeżywało orgazmu podczas kontaktów seksualnych.
Michalina Wisłocka doskonale o tym wiedziała, gdyż sama przeżyła swój pierwszy orgazm dopiero po 30. roku życia, gdy od kilku lat była już mężatką. W Lubniewcach przeżyła wielką miłość i uniesienia miłosne, o których wspominała do końca życia.
„Chciała, żeby zadowolenie z seksu stało się wśród kobiet powszechne“ – podkreślił prof. Jaczewski.
Eksperci zwrócili uwagę, że dziś kłopoty z przeżywaniem orgazmu ma jedynie 2-3 proc. Polek. Są bardziej wyzwolone seksualnie, mają większe oczekiwania wobec swych partnerów niż ich matki i babki. Dla obojga partnerów seks stał się radością, a nie tylko obowiązkiem.
„Nie wszystko jednak się zmieniło tak korzystnie. Ubolewam, że nie zmienił się język, jakim się posługujemy w odniesieniu do spraw intymnych" - pokreślił dr Andrzej Depko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
"Nadal jest on ubogi i często wręcz wulgarny. Wciąż nie potrafimy rozmawiać o swych problemach seksualnych. Nie rozwijamy języka miłości, choć mamy bogate tradycje, bo o miłości pięknie i kwieciście potrafiono rozmawiać w czasach staropolskich. Tę umiejętność całkowicie jednak zatraciliśmy".
Specjalista dodał, że jest to widoczne, kiedy pacjent przyjdzie ze swymi problemami dotyczącymi sfery intymnej do lekarza i nie potrafi nawet nazwać tego, co mu dolega. Myli na przykład erekcję z ejakulacją. Z kolei lekarze, zarówno podstawowej opieki medycznej, jak i ginekolodzy, używają jedynie języka medycznego. O sprawy seksualne boją się w ogóle pytać swych pacjentów.
„Jest to zadziwiające, gdyż o sprawach seksualnych pisze się i mówi w mediach powszechnie dostępnych, mimo to nasz język się nie zmienia, nie rozwijamy również umiejętności rozmawiania na tematy intymne“ – powiedział dr Depko.
Edukatorka seksualna dr Alicja Długołęcka z AWF w Warszawie podkreśliła, że brakuje edukacji seksualnej w szkołach. Ten temat stał się sprawą polityczną. Jej zdaniem, jest to zadziwiające, nie oczekuje jednak, że cokolwiek się pod tym względem zmieni. „Jestem w tej sprawie zdecydowaną pesymistką" - podkreśliła.
Jej zdaniem, edukacja seksualna jest bardzo ważna, ponieważ nie chodzi w niej tylko o uświadamianie seksualne, ale również o to, by pokazywać jak ważne jest uczucie w związku. O tym też przekonywała Michalina Wisłocka. Powtarzała, że nie chodzi jej o seks, ale o miłość. A co mamy dzisiaj?
„Dziewczęta mają większą wolność, to prawda, ale tylko teoretycznie, ponieważ ciało zostało skomercjalizowane. „Skutek tego jest taki, że młodzież często uprawia seks bez jakiejkolwiek intymności" - dodała dr Długołęcka.
Prof. Krzysztof Kula, androlog z Łodzi, powiedział, że pozytywnym zjawiskiem jest to, że jako coś wstydliwego i wręcz grzesznego przestają być traktowane kontakty seksualne wśród ludzi starszych. Są one inne niż u ludzi młodych i w średnim wieku, ale mogą być równie satysfakcjonujące jak w czasach młodości.
Seksuolodzy przyznali, że seks staje się coraz bardziej zmedykalizowany. W ostatnich latach największym wydarzeniem było wprowadzenie leków na zaburzenia erekcji u mężczyzn. Wkrótce z tego postępu farmakologicznego będą mogły skorzystać również kobiety. Po wielu latach zapowiedzi planuje się wprowadzenie leków zwiększających popęd seksualny, zarówno u mężczyzn jak i kobiet. To może być kolejna rewolucja seksualna.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)/ zbw/ tot/