Dlaczego wszystkie twoje związki są takie same?
Jak to możliwe, że ludzie, którzy byli ze sobą tak blisko, że zdecydowali się na małżeństwo, rozstają się jako najgorsi wrogowie? Dlaczego niektóre pary rozwodzą się po 20 czy nawet 30 latach, chociaż małżonkowie wydawali się szczęśliwi?
Jak to możliwe, że ludzie, którzy byli ze sobą tak blisko, że zdecydowali się na małżeństwo, rozstają się jako najgorsi wrogowie? Dlaczego niektóre pary rozwodzą się po 20 czy nawet 30 latach, chociaż małżonkowie wydawali się szczęśliwi? I jak to jest, że większość naszych partnerów ma podobne cechy charakteru, a często także wyglądu? Na te pytania stara się odpowiedzieć teoria koluzji, która leży u podstaw terapii par. Zobacz, który typ związku prezentujesz.
Relacje międzyludzkie pomimo lat badań wciąż pozostają dosyć tajemnicze. Właściwie wciąż nie wiadomo, dlaczego zakochujemy się w danej osobie, często pomimo oczywistych przesłanek, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Naukowcy coraz częściej zwracają uwagę na takie czynniki jak genetyka i feromony. Jednak skoro związki mają za zadanie jedynie przedłużenie gatunku, to dlaczego niektóre osoby raz za razem wchodzą w toksyczne związki z osobami, które przynoszą im tylko ból i cierpienie?
Na to pytanie starał się odpowiedzieć Jurg Willi w książce „Związek dwojga – psychoanaliza pary”. Jego zdaniem to, kogo wybieramy na partnera, nie jest kwestią przypadku. Autor wyróżnia cztery typy koluzji, czyli ukrytych gier, które prowadzimy z partnerem. Swoją terminologię czerpał z freudowskiej psychoanalizy. Teoria okazała się jednak tak dobra, że jest stosowana do dziś.
Wszystko przez rodzinę?
Każdy z nas potrafiłby pewnie podać definicję zdrowego związku. To taka relacja, gdzie partnerzy szanują się nawzajem, konflikty rozwiązują za pomocą dialogu, budują wspólną przyszłość, jednak znajdują też miejsce na swoje osobiste pasje i przyjaciół. Skoro wszyscy to wiemy, to dlaczego wokoło jest tyle patologicznych związków, gdzie jedna ze stron poniża drugą, zdarzają się ciche dni, skryte wojny, obrażanie się, a nawet przemoc? Według Willego to wina tego, w jakim środowisku się wychowaliśmy.
Psychoanalityk uważa, że jeżeli np. mieliśmy władczego ojca, to sami będziemy szukać partnera, który będzie nami kierował. Lub odwrotnie, znajdziemy osobę, na której będziemy mogli się mścić, przelewać na nią żale z dzieciństwa. Jeżeli nie będziemy naprawdę starać się zmienić, nie ma mowy o związku partnerskim. Po prostu szukamy tego, co dobrze znamy z dzieciństwa. Patologiczny związek, wbrew pozorom, jawi się dla wielu jako bezpieczna, znana przystań.
To dlatego, zdaniem Willego, powstają patologiczne związki, które z czasem się rozpadają. Po prostu nie każdy potrafi ze swoim bagażem doświadczeń stworzyć partnerski związek. Jakie zaburzenia są najczęstsze?
Koluzja narcystyczna
Coraz częściej spotykana wśród młodych osób. Mamy do czynienia z partnerem, najczęściej mężczyzną, który przedstawia cechy typowego narcyza. Uważa, że jest we wszystkim najlepszy, najprzystojniejszy, najlepiej wykształcony, najbardziej oczytany, itd. Pod taką skorupą pewności siebie pojawiają się jednak liczne kompleksy. Mężczyzna znajduje sobie więc kobietę, tzw. „szarą myszkę”, która jest w niego wpatrzona jak w obrazek. On może przy niej błyszczeć, ona go podziwia.
Można odnieść wrażenie, że mężczyzna (czy też kobieta, jeżeli to ona jest narcyzem) znaczy w tym związku wszystko. To jednak nieprawda. Willi podaje przykład szefa i oddanej mu sekretarki. Pracownica podziwia swojego przełożonego, doskonale prowadzi jego papiery. Co więcej, przed innymi podwładnymi i przed kontrahentami tworzy aurę potężnego i silnego władcy przedsiębiorstwa. Z czasem jej rola w firmie jest tak ważna, że staje się praktycznie niezastąpiona. Szef po pierwsze nie poradziłby sobie sam z formalnościami, bo od lat wszystko robi za niego sekretarka. Poza tym bez niej od razu straciłby część swojego prestiżu. Tworzy się sytuacja, kiedy razem na sobie polegają.
Tak samo jest w narcystycznej parze. Kobieta potrzebuje swojego silnego partnera, wzoru i mentora. On natomiast potrzebuje jej, inaczej sam nie poradziłby sobie w życiu.
Kiedy rozpada się taki związek? Najczęściej wcale nie przerywa go narcyz, tylko właśnie osoba teoretycznie słabsza. W efekcie jakichś czynników, np. dodatkowych szkoleń, nowego hobby, zaczyna sama się rozwijać i budować poczucie własnej wartości. Wtedy zaczyna mieć dość wywyższającego się partnera. Jeżeli ten nie zrozumie, że musi się zmienić, związek się kończy.
Koluzja oralna
Zapewne znasz niejedną taką parę. Kobieta jest w pełni zależna od mężczyzny, nie robi właściwie nic. On natomiast troszczy się o nią i poświęca się dla niej niczym doktor Judym. Ona nie pracuje, ewentualnie on załatwił jej pracę na pół etatu. W takim układzie mężczyzna często nie dość, że utrzymuje rodzinę, to jeszcze w dużej mierze zajmuje się domem.
Wszyscy patrzą na to i pukają się w głowę. Jak udało jej się okręcić tego faceta wokół palca? Przecież jest taki dobry i miły, mógłby mieć każdą. Okazuje się jednak że może być szczęśliwy tylko z taką partnerką.
Zdaniem Willego w takim układzie partnerzy w pewnym stopniu zafiksowali się w fazie oralnej – kiedy noworodek głównie bierze, jest jakby w symbiozie z matką, nic od siebie nie daje. Dla osób, które sceptycznie podchodzą do psychoanalizy, można to wytłumaczyć inaczej. Kobieta w życiu rodzinnym nie nauczyła się samodzielności i potrzebuje kogoś, kto stale będzie się nią opiekował. Partner inaczej, od lat słuchał, że tylko troszcząc się o kogoś udowadnia, że kocha.
Tacy ludzie nie są w stanie żyć w związku partnerskim, bo go po prostu nie rozumieją. Dla nich miłość to branie lub dawanie. Nawet więc jeżeli relacja się rozpadnie, prawdopodobnie wejdą drugi raz w podobny układ.
Koluzja analna
Według Willego ten typ związku występuje często wśród małżeństw ze starszego pokolenia. Mężczyzna jest tutaj silnym i władczym panem domu, a kobieta jego potulną służącą. On rządzi, kontroluje finanse, może narzucić jej każde swoje zdanie. Ona sprząta, pierze, gotuje, opiekuje się dziećmi. Jest na każde jego skinienie.
Wszyscy znamy wiele takich par i dobrze wiemy, że taki związek może funkcjonować całymi latami. Nawet jeżeli z pozoru bezradna żona ma doskonały zawód i zarabia więcej od męża „tyrana”. Bo wykluczając skrajne przypadki, kiedy dochodzi do przemocy, takie związki mogą funkcjonować bardzo dobrze, a kobieta ma więcej władzy, niż wydaje się mężczyźnie.
Nie na darmo mówi się, że w takich związkach mężczyzna jest głową, a kobieta szyją. Partnerka po kilku latach ma przeważnie potężny arsenał sztuczek, które sprawiają, że facet po prostu je jej z ręki. Główne narzędzie to pochlebstwo, na które dominująca osoba jest bardzo czuła. Tym sposobem kobieta może nie tylko osiągnąć wszystko, czego chce, ale także wybronić się z każdego swojego „przewinienia”.
Takie związki trwają często bardzo długo. Rozpadają się przeważnie tylko wtedy, kiedy pojawi się poważny kryzys, który zmusza kobietę do większej samodzielności. Może na przykład z powodu problemów finansowych zostać zmuszona do podjęcia pracy. Nagle zauważa, że wcale nie znaczy tak mało, jak wmawiał jej mąż. Potrafi sama się utrzymać i żyć na całkiem dobrym poziomie. Mężczyzna oczywiście nie może tego znieść. I znowu, jeżeli nie przepracują od nowa swoich relacji, szanse na pozostanie w związku są raczej nikłe.
Koluzja edypalna
Ostatni typ koluzji jest związany z rolą płciową. Przeważnie mamy tu do czynienia z bardzo atrakcyjną i zmysłową kobietą, która w młodości mogła poszczycić się dużą liczbą przelotnych związków. Sama kusi urodą i zachowaniem, jednak nie zamierza wiązać się z żadnym z adoratorów, bo jej zdaniem „chodzi im tylko o seks”.
W końcu wybiera na partnera mężczyznę, który w oczach osób postronnych uchodzi za spokojnego, uczynnego i sympatycznego. Taki mężczyzna wyniósł z domu przekonanie, że seks jest w związku czymś pobocznym, a miłość okazuje się za pomocą czułości i bycia pomocnym. Niezbyt lubi seks i rzadko sam go inicjuje. To z jednej strony pociąga kobietę, której każdy dotychczasowy partner liczył tylko na współżycie. Z drugiej strony partnerka zastanawia się, dlaczego nie układa im się w tej sferze.
W efekcie taka bardzo atrakcyjna kobieta wchodzi w związek z partnerem, który w ogóle o nią nie zabiega. Problemy pojawiają się bardzo szybko, bo przyzwyczajona do ciągłej adoracji partnerka chce ją wymusić. Niestety, z czasem partner jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Ona robi sceny, często nawet jawnie mówi mu o swoich zdradach. On jest jednak w gruncie rzeczy spokojny, bo wie, że ona od niego nie odejdzie. Nigdzie nie znajdzie drugiego takiego faceta.
Co zrobić?
Niemal w każdym związku możemy zaobserwować jedną z powyższych prawidłowości. Są oczywiście pewne różnice. Czasami to nie partner, a partnerka jest stroną dominującą. Innym razem w relacji możemy zaobserwować kilka nakładających się koluzji.
Znalezienie sobie partnera, z którym wchodzi się w koluzję, to jakby lekcja, którą mamy odrobić. Ponieważ w dzieciństwie nie potrafiliśmy dojść do ładu ze swoimi lękami i obawami, powtarzamy te same schematy w dorosłości. Można je zmienić, jednak łączy się to z ciężką pracą. Czasami konieczna jest nawet terapia par. Warto jednak przynajmniej próbować tak ułożyć relację, żeby opierała się na wzajemnej akceptacji, szacunku i zrozumieniu. Przecież nie musimy powtarzać w kółko tych samych błędów.
(sr/mtr), kobieta.wp.pl