Blisko ludziDrożyzna w branży ślubnej. Niektóre pary młode musiały odwołać wesela

Drożyzna w branży ślubnej. Niektóre pary młode musiały odwołać wesela

Odwołanie wesela to dla wielu osób ogromny stres
Odwołanie wesela to dla wielu osób ogromny stres
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
Aleksandra Hangel
04.06.2022 14:51, aktualizacja: 06.06.2022 08:14

Iwona odebrała telefon i już po chwili wiedziała, że jej marzenia o pięknym weselu właśnie legły w gruzach. Kalina, choć na wesele odkładała od kilku miesięcy, ostatecznie spędziła czas po ślubie kościelnym z dziewiętnastoma najbliższymi osobami na wystawnym obiedzie. Weronikę stać było, by za talerzyk dopłacić 60 zł za osobę, ale przyznaje, że musiała zrezygnować przez to z jednej atrakcji.

Kwoty, jakie dziś przychodzi nam wydawać na podstawowe produkty i usługi, mogą wywoływać zawroty głowy. Zwłaszcza u tych, którzy w tym roku mają brać ślub. Okazuje się bowiem, że wydatki mogą być znacznie większe niż skrupulatnie wyliczony przy planowaniu wesela budżet.

- Myślę, że inflacja to jest główny powód, ale druga kwestia to kumulacja popandemiczna. Branża ślubna długo była zamrożona, właściciele sal i usługodawcy nie zarabiali, a pary odwoływały albo zmieniały terminy wesel. Więc teraz mamy do czynienia z odkorkowaniem tych ceremonii, a jeśli jest popyt, to i cena wzrasta. Myślę, że duży wpływ mają na te wzrosty także ceny paliw, które są bardzo wysokie, bo branża opiera się na transporcie – tłumaczy Anna Piwońska, konsultantka ślubna z Perfect Day Wedding Planners.

"Co mieliśmy zrobić?"

- 280 zł za osobę. Przecież to jest horror. Już 220 zł było dla nas dużym obciążeniem. Ale nie po to tak dokładnie wszystko zaplanowałam, żeby rezygnować. Wszystkim jest ciężko, nie dziwię się, że właściciele sal podnoszą ceny. Mnie było stać, by te 60 zł dopłacić, ale co z osobami, którym ledwo spiął się budżet? – zastanawia się 27-letnia Weronika z Siedlec.

Weronika i Paweł na swój ślub chcieli przeznaczyć 50 tys. zł. Na weselu bawić się ma 150 osób, a więc 60 zł na talerzyku to ogromna różnica w ostatecznej kwocie, jaką będą musieli wydać.

- Ale co mieliśmy zrobić? Wesele za 3 tygodnie, więc nie mogłabym już teraz tego wszystkiego odwołać. Skoro to nasz wspólny najważniejszy dzień w życiu, jest wart dopłacenia - mówi Weronika.

27-latka podkreśla, że ponieważ ceny tak wzrosły, musieli zrezygnować z atrakcji, jaką był słodki stół. Właściciel sali obiecał jednak, że w związku z tym, że musieli dopłacić, przygotuje ciasta i inne słodkie przekąski, by wypełnić jakoś jego brak.

Zapis w umowie nie wystarczy?

- Oczywiście można podpisać umowę z podwykonawcą, w której zawrzemy zapis mówiący o tym, że cena nie wzrośnie. Ale to niestety rzadka dziś praktyka, że obiekty się na to zgadzają. Inflacja na poziomie 13,9 procent skutecznie zniechęca ich do tego, bo boją się, że dołożą do wesela pary młodej. A trudno powiedzieć, jak ceny w branży będą dalej rosły. Spodziewam się, że to może być wzrost o nawet 10-15 proc – przyznaje Anna Piwońska, konsultantka ślubna.

Żeby zaoszczędzić, Piwońska radzi zrezygnować z dodatkowych atrakcji, które zaplanowaliśmy. Dla większości par młodych mogą to być fotobudka, prosecco van, fajerwerki czy właśnie słodki stół. - One wspaniale nam tę uroczystość upiększają, ale jeśli mamy ciąć koszty, to z takich rzeczy bym zrezygnowała – radzi konsultantka ślubna.

"Wesele to ma być wesele"

Zdecydowanie koszty ciąć musiała Iwona. Gdy odebrała telefon od właścicielki sali, na której miała bawić się z przyszłym mężem i gośćmi, wiedziała już, że koszty zejdą do zera, a ze ślubu nici. Ceny wzrosły tak, że nie stać jej na zorganizowanie wesela, o jakim marzyła. Nie interesował jej również obiad w gronie bliskich osób, bo, jak mówi, "wesele to ma być wesele". - Jeśli nie stać mnie na takie, jakie chcę przeżyć, to poczekam i uzbieram więcej pieniędzy. Trudno – mówi 24-latka z Tomaszowa Mazowieckiego.

Sposób, jaki wybrali na odwołanie uroczystości, wielu może wprawić w osłupienie, gdyż młoda para wysłała zbiorczego maila do wszystkich zaproszonych osób, w którym poinformowała, że ceremonia się nie odbędzie, a podziękować za to goście mogą rządowi, który nie zatrzymał galopującej inflacji.

- Odwoływanie ślubu na ostatnią chwilę zawsze będzie bardzo trudne. Jeśli koszty nas przerastają, można zmienić koncepcję i wziąć tylko kameralny ślub w gronie najbliższej rodziny – 20-30 osób. A jeśli nawet to nie wchodzi w grę, proponuję odwołać ślub, drukując "odproszenia", czyli takie zawiadomienie, wydrukowane na tym samym papierze, co zaproszenia i przesłanie do osób zaproszonych. Oczywiście można też zadzwonić, ale musimy być pewni, że gość nie poczuje się urażony. To jednak najlepiej będzie wiedziała para młoda, na co może sobie pozwolić – mówi Anna Piwońska.

"Żałuję, bo chciałam, żeby to był nasz wielki dzień"

Z opcji zmiany koncepcji wesela, jaką poleca konsultantka ślubna, skorzystała Kalina, którą wysokie koszty zmusiły do odwołania zaproszenia dla osiemdziesięciu osób, które miały bawić się w wynajętej nieopodal kościoła sali. - Było mi ciężko zadzwonić i wszystkim tłumaczyć, że nie stać nas na uroczystość, jaką planowaliśmy. Ale po kolei do każdego zadzwoniliśmy i goście zrozumieli, bo sami płacą w sklepach krocie - tłumaczy Kalina, 29-latka z Katowic.

Katowiczanka wraz ze swoim partnerem zorganizowała uroczysty obiad, na którym pojawiło się 19 najbliższych im osób. - Najpierw pojechaliśmy razem do kościoła, a później wszyscy wsiedliśmy do ślicznego starego busika, którego wynajęliśmy. Każdy dostał lampkę prosecco, rozmawialiśmy. Było super. Później zjedliśmy obiad, a na kolację pojechaliśmy do przyjaciół, którzy zorganizowali imprezę. Zaprosili 30 osób - tych, na które nas już nie było stać. Bawiliśmy się świetnie! - mówi Kalina.

Na pytanie, czy nie żałuje, że wesele, jakie na początku planowali, się nie odbyło, odpowiada poruszona. - Żałuję, bo chciałam, żeby to był nasz wielki dzień. Ale musieliśmy się dostosować, bo nie wiadomo, jak długo potrwa ten kryzys. A bardzo chcieliśmy powiedzieć już sobie "tak" - podsumowuje.

Aleksandra Hangel, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta