Dziecko – strona poszkodowana
Gdyby rodzice wiedzieli jak dzieci przeżywają ich rozstanie, nigdy by się nie rozwodzili. Dziecko to osoba najbardziej poszkodowana. Nie dość, że wali się cały jego świat, to często ma poczucie winy.
Gdyby rodzice wiedzieli jak dzieci przeżywają ich rozstanie, nigdy by się nie rozwodzili - twierdzą psycholodzy występujący w roli biegłych w sprawach rozwodowych. Dziecko to osoba najbardziej poszkodowana. Nie dość, że wali się cały jego świat, to często ma poczucie winy, że jest przyczyną konfliktu w rodzinie.
- Nawet po dwóch latach trudno mi wracać myślami do okresu sprzed rozwodu. Wydaje mi się, że te 16 lat, które przeżyliśmy wspólnie, były zakłamane i nieważne, bo doprowadziły do katastrofy. A może jej początkiem było już moje urodzenie? - zastanawia się osiemnastoletnia Anka. Jej rówieśnik Piotrek również nie chce mówić o swoim dzieciństwie, uważa, że w jakiś sposób się zdewaluowało. Basia też niechętnie oddaje się wspomnieniom, mimo że jej rodzina była ideałem, obiektem zazdrości koleżanek.
Jak poznać, że coś jest nie tak?
- To bardzo trudne - przyznają wszyscy – dorośli potrafią się świetnie kamuflować. Dlatego większość dzieci dowiaduje się o wszystkim przypadkiem. - To ja pierwsza, a nie mama, zobaczyłam ojca z tą kobietą - wspomina Ania. - Myślałam, że to znajoma z pracy, chciałam do nich podbiec, ale wtedy ojciec ją pocałował. Jak zakochany małolat. To było żenujące. Piotr obudził się kiedyś w nocy i usłyszał jak ojciec wraca do domu, mama na niego czekała, żeby mu powiedzieć, że wie o tej drugiej kobiecie. Mama Basi wyjechała do pracy do Grecji. Tęsknili za nią, ona w listach zapewniała, że czas szybko mija i niedługo znów będą razem. Niepokój wzrósł, gdy matka zakomunikowała, że przedłuża swój pobyt. Razem z siostrą wierzyły, że matka wróci. Dzwoniła często i zapewniała je o niezmiennej miłości. O tym, że nie wraca dowiedziały się od ojca.
Rozpoczyna się walka
Gdy między rodzicami coś zaczyna się na poważnie nie układać, nie od razu zapada decyzja o rozwodzie. Matki Anki i Piotra postanowiły walczyć o mężów. - Mówiła, że robi to dla mnie, a ja nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Byłam zbyt przerażona tym co się działo - mówi Anka. - W domu rozpoczęła się walka, oboje kłócili się i płakali na przemian. Zapomnieli, że jestem obok, że kocham ciągle ich oboje, i że oni wyzywając siebie, rzucają też obelgi na mnie, bo jestem ich częścią. Psycholodzy podkreślają, że w sytuacjach konfliktowych rodzice zapominają o odpowiedzialności za dziecko, zaczynają zwracać uwagę tylko na własne potrzeby, biorą górę emocje, a dzieci stają się świadkami wzajemnego poniżania rodziców. Wszystko to sprawia, że młody człowiek przestaje interesować się sprawami swojego wieku, a zaczyna żyć problemami ludzi dorosłych.
Rola przedmiotu
Basia nie mogła się uczyć. - Żyłam w jakimś zawieszeniu. Nie chciałam z mamą rozmawiać, napisałam jej w liście, że zdradziła nie tylko tatę, ale mnie też. - Moja mama zaczęła pić - przyznaje Piotrek. - Nie mogła sobie poradzić, zwłaszcza gdy okazało się, że ojciec ma z tą drugą siedmioletniego syna. Chciałem biec do tamtej kobiety i rzucić jej w twarz najgorsze obelgi. Wydawało mi się, że mógłbym ją zabić – opowiada. Mama Anki walczyła najdłużej - cały rok. - To była gehenna dla nas wszystkich, w końcu powiedziałam jej, żeby sobie dała spokój i nie zasłaniała się moim dobrem, gdy chodzi o jej zranione uczucia. Może byłam zbyt brutalna - zastanawia się dziś. Czuła jednak do matki żal za nieumiejętność podjęcia decyzji. - Gdy siostra Basi dowiedziała się, że zapadła decyzja o rozwodzie, uciekła z domu. Na szczęście tylko do dziadków na wieś. Piotrek przyjął ostateczną decyzję o rozstaniu rodziców z pozornym spokojem. Nigdy się nie dowiedzą ile nocy przepłakał. Często dochodzi wtedy do prób samobójczych, a
wszystko to jest wołaniem młodego człowieka o pomoc, o zauważenie. W obliczu sądowych wyroków czuje się on upokorzony, sprowadzony do roli przedmiotu.
Szachowanie dobrem dziecka
- Przed rozprawą ojciec brał mnie na tak zwane męskie rozmowy - mówi Piotr. - Przekonywał, że nie powinienem zostawać z matką, bo ona prędzej czy później skończy jak alkoholiczka. Chciał żebym w sądzie świadczył na jego korzyść, żebym go wybrał. - Rozprawy rozwodowe są bardzo przykre – mówią biegli. Rodzice bardzo rzadko podchodzą do nich racjonalnie. Zaczynają się obwiniać o najgorsze rzeczy, obrzucać obelgami, na porządku dziennym w walce z drugą stroną, jest szachowanie dobrem dziecka.
Utrzymanie miłości
- Ludzie koniecznie chcieli się dowiedzieć, co się u nas dzieje - wspomina Anka - niektóre znajome zatrzymywały mnie na ulicy i pytały, czy ojciec już się wyprowadził. - Cały blok miał wielką uciechę, kiedy mama wyrzucała ojca z domu - mówi Piotr. - Gdy wypiła za dużo, przez balkon leciały jego buty i koszule, to musiało być widowisko. Wszyscy chcieli poradzić sobie sami, wstydzili się swego problemu. - Starałem się mieć w szkole pogodną twarz, udawałem, że nic się nie dzieje. Ale koledzy wiedzieli, kilku mieszkało na tym samym osiedlu. Schodziłem im z oczu. Anka miała w klasie koleżankę, która przeżyła już rozwód rodziców. Teraz zbliżyły się do siebie.
- Pomogła mi, mówiła wiele razy, że czasem lepiej się z rozejściem rodziców pogodzić, niż wysłuchiwać ich ciągłych kłótni. Anka przyznaje jej teraz rację. Basia rozstała się z chłopakiem. Chodzili ze sobą kilka miesięcy, wydawało jej się, że dużo dla niej znaczył. - Okazało się, że wobec tego, co działo się w domu, moje uczucia do niego zbladły. Uświadomiłam sobie, że jeśli dwoje dorosłych ludzi gubi gdzieś swą wielką miłość, to cóż znaczy moje szczeniackie uczucie? Specjaliści twierdzą, że dzieci z rozbitych rodzin mogą w dorosłym życiu mieć ogromne kłopoty z dostosowaniem się do drugiego człowieka, z utrzymaniem miłości. Dochodzi bowiem często do powielania konfliktów z domu rodzinnego.
Czy można nienawidzić rodziców?
Ojciec Piotra otrzymał prawo do widywania syna. - Na każdym spotkaniu przekonywał mnie, żebym poznał brata, żebyśmy razem zamieszkali. Najgorsze było to, że nastawiał mnie przeciw mamie. Wykrzyczałem mu kiedyś, co o nim myślę i nie chciałem go więcej widzieć. Mówiłem sobie wtedy: - Nie mam ojca, ale to nie takie proste. Basia wie, że to ojciec jest pokrzywdzony, że cierpi, bo mama znalazła sobie bogatego Greka, ale nic nie poradzi na to, że tęskni za nią. Cieszy się, gdy dzwoni, choć nie daje tego po sobie poznać. Ale gdy mama zapraszała ją na wakacje, odmówiła. - Chciałam być lojalna wobec ojca, ale jeśli zaproszenie za rok zostanie ponowione, pojadę na pewno, nie wybaczyłam jej, ale chciałabym zrozumieć, może wtedy będzie mi lżej.
Ance ostateczne odejście ojca kojarzy się z nagle opustoszałym domem. - Gdy zabrakło w nim jego rzeczy, było tak jakby umarł. Myślałam, że po tym co zrobił, jego nieobecność przyjmę z ulgą, będzie mi obojętna - nie była. Anka widuje ojca tylko raz w miesiącu, bo wkrótce po rozwodzie wyjechały z mamą na wieś do dziadków. - Ojciec niczego mi nie narzuca, stara się wytłumaczyć swoje uczucia do tamtej kobiety, traktuje mnie jak dorosłą osobę, z którą można rozmawiać nawet o trudnych problemach. Anka przyznaje, że choć to paradoks, to rozwód zbliżył ją do ojca.
Wszyscy mają żal
Dzieci rozwiedzionych rodziców mają do nich żal. - I nie chodzi tu tylko o zdradzone uczucia - dodaje Anka. - Mam też za złe im obojgu, że nie umieli się rozstać kulturalnie, że robili z siebie, a pośrednio i ze mnie, widowisko. Mówią, że zmienili się w trakcie tych wszystkich przejść, zakosztowali gorzkiej dorosłości. Zastanawiają się, czy istnieje prawdziwa miłość i wierność, skoro ludzie, którzy byli dla nich jej ucieleśnieniem, zawiedli. Rozwodzący się rodzice zbyt często zapominają, że choć przestają grać rolę męża i żony, to w roli matki i ojca pozostaną na zawsze.