Kiedy rodzi się dziecko, kobieta często najchętniej nie odstępowałaby maluszka na krok i nawet w nocy chce mieć go blisko siebie. Tymczasem psycholodzy doradzają, żeby małżeńskie łóżko zdecydowanie zostawić dla swojego partnera.
Kiedy rodzi się dziecko, kobieta często najchętniej nie odstępowałaby maluszka na krok i nawet w nocy chce mieć go blisko siebie. Tymczasem psycholodzy doradzają, żeby małżeńskie łóżko zdecydowanie zostawić dla swojego partnera.
Gdy noworodek zaczyna spędzać z rodzicami niemal każdą noc, może się okazać, że w małżeńskim łóżku brakuje miejsca dla mężczyzny. Psycholodzy są jednak zgodni, że nadmierne przywiązanie matki do dziecka i zepchnięcie ojca na drugi plan, staje się powodem poważnych problemów w związku.
Mężczyzna zbyteczny?
Mężczyzna może poczuć się nie tylko zbyteczny jako ojciec, ale nawet jako mąż i stopniowo oddalać się od rodziny. Wielu młodych tatusiów jest zwyczajnie zazdrosnych o dzieci, bo kobieta przestaje zwracać na nich uwagę. W skrajnych przypadkach taka sytuacja kończy się rozstaniem, tym bardziej jeśli trwa miesiącami, a nawet latami i nie ma już miejsca na bliskość między rodzicami.
Bo tak łatwiej
Szczególnie matki, które karmią piersią, często śpią z maluchami. Przez pierwsze miesiące dziecko budzi się o różnych porach nocy, chce jeść albo ma kolki. A rodzic, żeby za każdym razem nie wstawać do malucha, bierze go do swojego łóżka. Mając dziecko przy sobie, może je szybciej nakarmić i utulić. Bywa nawet, że niektóre dzieci na początku życia w ogóle nie mają własnego łóżeczka, a inne korzystają z niego tylko w dzień. W skrajnych przypadkach bywa, że z rodzicami śpią dzieci w wieku przedszkolnym, czy wczesnoszkolnym.
Bliskość ograniczona
Pozwalają im na to szczególnie wtedy, kiedy za mało czasu poświęcają pociechom w ciągu dnia. Mają złudzenie, że w ten sposób zrekompensują bark wspólnych spacerów, rozmów, czytania książeczek, czy zabaw. W ten sposób próbują zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Tymczasem obecność dziecka w małżeńskim łóżku ogranicza bliskość między rodzicami, pieszczoty, wieczorne rozmowy i uniemożliwia życie seksualne. Zapominają, że dziecku potrzebni są kochający się rodzice.
Spać z dzieckiem, czy nie?
Przede wszystkim nie można dać się zwariować. Maluch potrzebuje zarówno bliskości z rodzicami, jak i samodzielnego zasypiania. Ważne są właściwe proporcje. Koniecznie rozmawiaj o tym z partnerem. Nie stawiaj go przed faktem dokonanym, mówiąc, że dziś kolejną noc spędzi na kanapie, bo w waszym łóżku będzie spało dziecko. Powiedz mu, że ta sytuacja jest przejściowa. Postarajcie się uzgodnić wspólne stanowisko. Pozwól też, żeby maluszek sypiał czasami obok taty, niech on też go przytula, bo to wzmacnia więź.
Kiedy zrobić wyjątek?
Kompromisowym rozwiązaniem może być usypianie dziecka przez mamę, czy tatę, a potem kładzenie go do jego łóżeczka, a wtedy rodzice mogą być już tylko razem. Istnieją jednak sytuacje, kiedy można maluchowi pozwolić spać w łóżku rodziców: jeśli nie może zasnąć, jest przestraszone, ma złe sny, albo kiedy je coś boli, to w ramionach rodziców poczuje się lepiej i bezpieczniej. Bliski kontakt uspokoi je. Nawet jeśli postanowiliście, że już czas, żeby spało oddzielnie, raz na jakiś czas - w wyjątkowych sytuacjach, możesz pozwolić mu przyjść do łóżka rodziców. Warto jednak pamiętać, że maluchy są inteligentne i jeśli zorientują się, że są sytuacje, kiedy rodzice zabierają je do łóżka, mogą zacząć to wykorzystywać i marudzić, żeby wzbudzić litość rodziców i móc spać z nimi.
Dzieci śpiące same są bardziej samodzielne
Jeśli mama spała z dzieckiem i w końcu postanowiła, że nadszedł czas na samodzielne noce malucha, pierwsze chwile mogą być bardzo trudne. Trzeba jednak wiedzieć, że stopniowe rozluźnianie bliskości z mamą jest dla dziecka czymś naturalnym i potrzebnym. Dzieci, które śpią same, są bardziej samodzielne, lepiej przystosowują się w żłobku i przedszkolu. Możesz robić to stopniowo, kiedy powiesz maluchowi, że dziś śpi sam, z pewnością skończy się to płaczem. Możesz posiedzieć z nim zanim zaśnie, a potem iść do swojego łóżka. Najważniejsza w tej sytuacji jest konsekwencja.
Tekst: Monika Doroszkiewicz