Blisko ludziFeedersi: słodki ciężar seksu

Feedersi: słodki ciężar seksu

Uwielbiam puszyste kobiety. Ich wielkie biodra, podwójne podróbki i olbrzymie brzuchy. Im większe, tym lepsze, byle mieściły się w łóżku.

Feedersi: słodki ciężar seksu
Źródło zdjęć: © 123RF

04.02.2013 | aktual.: 20.02.2013 13:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Uwielbiam puszyste kobiety. Ich wielkie biodra, podwójne podróbki i olbrzymie brzuchy. Im większe, tym lepsze, byle mieściły się w łóżku.

Rudowłosa Cindy uśmiecha się do obiektywu. Na oko ma nie więcej niż 20 lat. Figlarny uśmiech, wcięcie w talii, długie włosy, miła buzia dziewczyny z sąsiedztwa. Obcisłe dżinsy podkreślają kobiecą figurę. Wygląda jak przeciętna nastolatka. Filmik o sobie zamieściła na popularnym serwisie YouTube. W przeciągu dziesięciu minut przed oczami miga kilkadziesiąt zdjęć i krótkich nagrań video z Cindy. W drugiej minucie płaski brzuch lekko się zaokrągla, przybywa kilka centymetrów w udach, ramiona też wyglądają na pulchniejsze. Czerwona bluzka z pierwszej minuty filmu staje się stanowczo za ciasna. W piątej minucie – Cindy większa o 3 rozmiary traci swoje dziewczęce rysy twarzy. Zamiast tego zyskuje podwójny podbródek i kilka fałd tłuszczu na brzuchu. Z boku, z przodu. Aparat skrzętnie notuje nowe ciało Cindy. Szósta minuta pokazuje śmielsze oblicze dziewczyny – pozuje w bieliźnie, przykryta prześcieradłem, eksponuje coraz grubsze uda, pełniejsze, rosnące w dół i na boki biodra, większe o dwa rozmiary, rozlane piersi
i coraz większy brzuch.

Kolejne migawki: jeszcze grubsze, ogromne udo, galaretowate ramię macha do kamery, znikające pod naporem nieustępliwego tłuszczu kolana, napuchnięte palce dłoni, jeszcze większy brzuch, jeszcze jedna rozbierana fotka. Leżąca, stojąca, wyginająca się do kamery, młoda, bardzo otyła kobieta. Poczynając od ósmej minuty brzuch zaczyna grać główną rolę. Fałdy skóry uciskane palcami podskakują, zwały tłuszczu ugniatane niczym ciasto trzęsą się na boki, prezentowane dumnie do kogoś po drugiej stronie aparatu. Brzuch zwisa nad linią skąpych, wrzynających się w ciało majtek. Jest potrząsany, eksponowany, zasłania świat. I staje się coraz to większy i większy. Cindy się uśmiecha. Czerwona bluzka rzucona na podłogę wygląda teraz jak ubranie młodszej o kilka lat siostry. Kim jest ta dziewczyna? Dla kogo to robi?

Najpiękniejsza kobieta świata

„Lubią grubaski, uwielbiają krągłe kształty i zwały tłuszczu. Niektórych kręci cellullit, dla innych skóra musi być gładka w dotyku jak aksamit. To ich podnieca. Mają wrażenie, że mam skórę jak z pluszu” – mówi w dokumencie „Fat girls and feeders” Gina. Oni, czyli wielbiciele tłuszczu, feedersi (od ang. feed – karmić, pasza), dokarmiacze lub wypasacze, jak nazywa się ich w Polsce. Mężczyźni, których pociągają otyłe kobiety. Im grubsze, tym lepiej.

W USA ich ofiary określa się mianem „gainers” (rosnące), a ich samych - „encouragers” (zachęcacze). Od swoich partnerek oczekują stałego zwiększania wagi prowadzącego aż do patologicznej otyłości. By osiągnąć cel używają szantażu emocjonalnego i manipulacji. Kiedy kobieta chudnie, przestaje być dla nich atrakcyjna. Zdaniem psychologów feederyzm to dewiacja, rodzaj fetyszymu, w którym główną rolę gra tusza.

Gina to amerykanka, która pod koniec lat 90. trafiła do księgi rekordów Guinessa. Była najcięższą kobietą na świecie. Ważyła blisko 375 kilo. Do tej wagi doszła w ciągu kilkunastu lat małżeństwa. Mark, mąż Giny: „Jest bardzo piękna. To najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu widziałem”. Obfite dziewczyny podobały mu się odkąd skończył 12 lat. Z powodu nietypowych preferencji matka Marka wysłała go do psychiatry, ale ten nie stwierdził niczego niepokojącego.

Gina od dzieciństwa była pulchna. Dorastała w Beverly Hills w artystycznej rodzinie – ojciec kręcił filmy, mama była piosenkarką. Po latach wspomina: „W Hollywood liczy się tylko szczupła sylwetka. Ten, kto ma nadwagę, nie ma szans na zaistnienie w towarzystwie. Nie było dla mnie miejsca. Miałam problemy z poczuciem własnej wartości. Czułam się jak jakiś potwór, jak monstrum. A wszystko przez to, że odbiegałam wyglądem od innych ludzi.”

W 1984 roku, 24 letnia Gina pisze list do lokalnej gazety. O tym, że jest piękną, dużą kobietą, która chce udowodnić rodzinie, że ma szansę na znalezienie chłopaka. Ogłoszenie czyta Mark. Na pierwszej randce wręcza jej czerwoną różę, zasypuje komplementami: że podoba mu się jej figura, że nigdy nie spotkał tak uroczej dziewczyny. Rok później są już małżeństwem. Gina początkowo nie wie, że Mark rozstał się z pierwszą żoną, gdy ta schudła.

A on postanawia uczynić z nowej wybranki najgrubszą kobietę świata. Przez kilka lat fotografuje żonę. Gdy zakładają rodzinny album, Gina waży 225 kilo. Mark fotografuje ją pod różnymi kątami, powtarza te same pozy, by udokumentować postępy w tyciu. Na odwrocie zdjęć zapisuje jej aktualną wagę. „Ma problem z objęciem swoich piersi, aż miło popatrzeć – komentuje.

- Przez całe życie marzyłem o zrealizowaniu tej fantazji. Zawsze chciałem mieć puszystą dziewczynę, która wciąż by tyła. Wielbiciele tłuszczu uwielbiają, kiedy ich dziewczyny jedzą to, co lubią, nie poddając się społecznej presji odchudzania. Tak, jak w przypadku Giny. Jadła wszystko, na co miała ochotę. Zdawała sobie sprawę, że sprawia mi to przyjemność. Podobały mi się rozstępy na jej skórze. To kolejna rzecz, która kręci wielbicieli grubych kobiet, dzięki nim widzą, że ciało nadal się powiększa. Nigdy nie spotkałem zbyt grubej kobiety, nawet w fantazjach.” Mark przekonał żonę, by zgodziła się wystąpić w filmie, który przekazał innym feedersom. „Byłam największą kobietą, jaką w życiu widzieli. Strasznie się tym entuzjazmowali. Czułam się wspaniale. Nikt w dzieciństwie, ani w okresie dorastania nie powiedział mi, że jestem ładna”– opowiada Gina w dokumencie. Nagranie zrobiło furorę i zachęciło inne kobiety do pójścia w ślady Giny. W sumie małżeństwo nakręciło trzy filmy. Na ostatnim z nich Mark dokumentuje
ostatnie samodzielnie kroki swojej monstrualnej żony.

Gina: „Bałam się wychodzić z łóżka. Tam czułam się bezpiecznie. Czułam się szczęśliwa, ale momentami było mi smutno. Kiedy człowiek jest tak gruby, niewiele już może zrobić. Musi jednak żyć, bo alternatywą jest śmierć.” Im Gina była cięższa, tym bardziej podobała się Markowi. „Był bardzo podniecony, choć fizyczny stosunek był niemożliwy. Nie można było przebić się przez moje uda” - opowiada Gina.

W ciągu ponad 10 lat małżeństwa kobieta przytyła prawie 180 kilogramów. Do 375 kilo. Żeby podnieść się z łóżka musiała używać specjalnego żurawia. Podupadła na zdrowiu, groził jej zawał, stała się całkowicie zależna od Marka. W niektórych miejscach na jej ciele zgrubiała skóra miała siny kolor. Konieczna była operacja zmniejszenia żołądka. Waga Giny spadła do 200 kilogramów. Może jeść tylko niewielkie porcje jedzenia, nigdy nie wróci do normalnego życia. Po operacji małżeństwo przeszło poważny kryzys – Mark nie mógł patrzeć na „odchudzoną” żonę. „Tęsknię za okresem, kiedy nie mogła zrobić nic bez mojej pomocy. Najbardziej brakuje mi jej tuszy, jej wielkich ud, niemal 5 metrów w pasie. Lubiłem wkładać rękę pod jej biodro wiedząc, że nie dosięgnę do środka. Gdyby to było możliwe, chciałbym tam zamieszkać na zawsze. Uwielbiałem zajmować się Giną. To była fantazja, choć może trochę mroczna.”

Pączki, drożdżówki, golonka

- Przez tydzień otrzymywałam wiadomości opisujące, czym mnie dokarmia w swoich wyobrażeniach. Nie zabrakło pączków, drożdżówek, żeberek w zaprawie piwno-miodowej, golonki na sposób bawarski. Przy czym, pisał to niezwykle kulturalnie, wręcz uroczo. Chwilami miałam ochotę zapytać kim on jest, czym się zajmuje, jak wygląda. Nie zrobiłam tego jednak, a na brak zainteresowania z mojej strony zaprzestał korespondencji - opisuje Agnieszka Czerwińska, właścicielka agencji modelek size plus „Nobody’s perfect”, która zetknęła się z wypasaczem w wirtualnym świecie.

Kiedy opowiada o feedersach, denerwuje się. - To bardzo niebezpieczne zjawisko. Znam psychikę kobiety, która ma wiele kompleksów, która jest samotna i niedowartościowana. Sama borykałam się z brakiem akceptacji otoczenia i każde zainteresowanie moją osobą odbierałam zbyt dosłownie. Wystarczy podatny grunt, resztę wypasacz dopracuje, uwzględniając wszelkie aspekty psychologiczne. Jeżeli ja, pewna już dzisiaj siebie kobieta, zaintrygowałam się sposobem pisania wirtualnego wypasacza, to co dopiero kobieta nie akceptująca swojej osoby?

Polscy feedersi, podobnie jak ci z Wielkiej Brytanii czy USA, do poszukiwań partnerek wykorzystują internet. Przesiadują na czatach dla dorosłych, zaczepiają te, które mają w nicku słowa klucze – puszysta, gruba, okrągła. Na anglojęzycznych forach wymieniają sposobami na zwiększenie wagi partnerki.

- To inteligentni ludzie – nie ma wątpliwości Agnieszka Czerwińska. - Po co „urabiać” pewną siebie kobietę, lepiej wybrać ofiarę zagubioną w swoich kompleksach, samotną. W „czeluściach internetu”, czyli na portalach randkowych, na czatach logują się kobiety chłonne zainteresowania, docenienia. Poszukują idealnych mężczyzn, czułych, troskliwych, takich dla których ich kompleksy stają się walorami. Absolutnie nie generalizuję i nie twierdzę, że każdy mężczyzna lubujący się w większych kształtach jest feedersem. Na szczęście koneserów dużego piękna jest nieporównywalnie więcej niż wypasaczy. Dlaczego kobiety dają się manipulować feedersom? - A dlaczego wiele kobiet poddaje się operacji powiększenia biustu tylko ze względu na to, że ich partnerom podoba się duży? To taka wewnętrzna presja, chęć uszczęśliwienia swojego partnera, czasami dowód miłości. Kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko, żebyś był szczęśliwy – nawet kosztem swojego zdrowia – uważa Agnieszka Czerwińska. Jej zdaniem zbyt mało mówi się na temat
problemu wypasaczy w mediach. Lub mówi się nie tak, jak powinno. – Ostatnio spotkałam się z brutalną promocją feedersa na polskim portalu promującym otyłość. Po przeczytaniu tego wywiadu odniosłam wrażenie, że feedersi są wybawieniem dla wszystkich kobiet, które nie mają ochoty, tudzież możliwości schudnąć. Z takimi dewiacjami należy walczyć, a nie promować!

Krągłości czy otyłość?

Hanne Blank, pisarka zajmująca się problematyką size plus uważa, że mężczyzna, któremu podobają się puszyste kobiety, niczym nie różni się od tego, któremu podobają się brunetki. „To jedynie kwestia gustu. W dowolnym muzeum sztuki można znaleźć wiele dowodów na to, że już wieki temu ludzi pociągały pełne, obfite kształty. Popatrzcie na płótna Tycjana czy Rubensa! Popatrzcie na modelki i ich pozy. Świadczą o preferencjach seksualnych ówczesnych ludzi. Istnieje jednak rozgraniczenie między tymi, którzy zachwycają się krągłościami, a tymi którzy je tworzą. Można więzić kogoś w domu, w piwnicy, a nawet w jego własnym ciele. Wiele kobiet twierdzi, że tkwi w tego typu związkach za obopólną zgodą, ale tak naprawdę cierpią.” Feedersi nie przebierają w środkach. Na filmach krążących po sieci można zobaczyć, jak wlewają swoim partnerkom do gardła płynny tłuszcz. Stosują tez szantaż emocjonalny.

Marta, internautka, związana przez kilka miesięcy z wypasaczem: - To był mój pierwszy chłopak, a ja 25 – letnia studentka ucieszyłam się, że w końcu ktoś zwrócił na mnie uwagę. Na każdą randkę przynosił czekoladki, zabierał do restauracji, na pizzę. W fast-foodach wybierał najbardziej kaloryczne kąski. Frytki polewał sosem. I zamawiał dla mnie deser. Wciąż powtarzał, że to cudownie mieć kobietę, która cieszy się życiem i nie przejmuje dietami. Kolejnym etapem było wypytywanie o moją wagę. Czułość i komplementy, gdy przybywało kilogramów. Chodził ze mną po sklepach, interesował wymiarami. A ja się głupia cieszyłam się, że można z nim kupować sukienki… Nabrałam podejrzeń, że coś jest nie tak, kiedy postanowiłam schudnąć 10 kilo przed wspólnymi wakacjami w Egipcie. Obraził, że nie szanuję jego zdania. Że przecież podobam mu się taka, jaka jestem. Zachwycał zdjęciami pulchnych kobiet w internecie, żeby zrobić mi na złość. Ale ja nie chciałam więcej tyć. Zerwał ze mną, a ja wpadłam w rozpacz. Uratowała mnie
rozsądna przyjaciółka, która już wcześniej miała przeczucia, że coś jest nie tak.

Hanne Blank: „Sądzę, że dokarmiacze nie widzą w kobietach ludzi. Bawią się w eksperymenty”.

Gdzie przebiega granica między otyłością a rozmiarem size plus?

Agnieszka Czerwińska: - Jeżeli któregoś dnia budzisz się z bólem kręgosłupa, masz zadyszkę i czujesz się ospale tzn. że organizm krzyczy „zadbaj o mnie”. To jest ta granica, która, stopniowo przekraczana, może doprowadzić do chorobliwej otyłości. Większe kształty czy też rozmiar size plus wcale nie wskazują na chorobliwą otyłość. Wskazują na to problemy zdrowotne, ograniczenia fizyczne wynikające z dużej wagi.

Jacek Bilczyński, fit&lifestyle coach: - Nie można jednoznacznie powiedzieć, kiedy problem staje się realny. Kiedy mówimy o dbaniu o partnerkę, a kiedy o tuczeniu. Zwykle kobiety borykające się z tego typu traktowaniem siedzą lub leżą w łóżku przez większą część dnia, a ich BMI wynosi grubo powyżej 40 (odpowiada to skrajnej otyłości), oznacza to, że kobieta mająca 160 cm wzrostu waży powyżej 160 kg. Niezależnie od tego, jak szybki jest metabolizm i jak dobrymi genami obdarzona jest kobieta, w którymś momencie zostaje przekroczony próg kalorii, z którymi organizm bezkarnie potrafi sobie poradzić. Prowadzi to do szybkiego przybierania tkanki tłuszczowej. Im dłużej ów proces trwa tym większe komplikacje zdrowotne można zaobserwować.

Debbie, jedna z naśladowniczek Giny nieomal przypłaciła romans z feedersem życiem. Przez dwa lata była regularnie tuczona przez swojego partnera. Policja, zawiadomiona przez matkę, musiała zburzyć ścianę, żeby wydostać kobietę z mieszkania. Była wtedy o krok od śmierci z powodu powikłań związanych z otyłością. Spędziła w szpitalu długie tygodnie. Były partner wysyłał jej na oddział paczki z czekoladkami w środku.

Źródło: EKS Magazyn

Polecamy w najnowszym EKS Magazynie: Żeby tylko urosły!

Źródło artykułu:Eksmagazyn
Komentarze (24)