Blisko ludziInfluencerka dokonała samookaleczenia na wizji. Ekspertka radzi, jak rozmawiać o tym z dzieckiem

Influencerka dokonała samookaleczenia na wizji. Ekspertka radzi, jak rozmawiać o tym z dzieckiem

Statystyki dotyczące prób samobójczych wśród polskich nastolatków są zatrważające
Statystyki dotyczące prób samobójczych wśród polskich nastolatków są zatrważające
Źródło zdjęć: © Getty Images | Vladimir Serov
Katarzyna Pawlicka
17.01.2022 16:15

Influencerka Julia Pelc, znana w sieci jako Queen of the Black, podczas transmisji na żywo dokonała samookaleczenia. Powodem miał być zawód miłosny. 18-latka została przewieziona do szpitala, a nagranie usunięto z Instagrama. Niestety, filmik nadal krąży po sieci. – To jest osoba, która potrzebuje pomocy, ale tej pomocy nie dostaje. Niebezpieczne treści, które zamieściła w internecie, mogą być jednak pretekstem do psychoedukacyjnej rozmowy z naszymi dziećmi – mówi w rozmowie z WP Kobieta pedagożka i suicydolożka Lucyna Kicińska.

Katarzyna Pawlicka, WP Kobieta: Jak obejrzenie aktu samookaleczenia dokonanego przez idolkę może wpłynąć na dziecko czy nastolatka?

Lucyna Kicińska: Na pewno nie powinniśmy zakładać, że nasze dziecko, niezależnie od tego, czy ma sześć, czy szesnaście lat, poradzi sobie samo z treściami przedstawiającymi zachowania autoagresywne czy agresywne. Łatwo w tym przypadku, szczególnie u dzieci, które same mierzą się z problemami, o efekt naśladownictwa, kopiowania. Może pojawić się myśl: "ona bardzo cierpi, okaleczyła się, prawdopodobnie poczuła ulgę, ja również cierpię, więc zrobię to samo". Kontakt z takimi filmikami czy tekstami może wywoływać poczucie lęku, zagrożenia i niezrozumienia.

Wreszcie - przyswajanie takich treści i reakcji na nie niesie za sobą także ryzyko znieczulenia na trudne sytuacje, tendencję do ich wyśmiewania lub bagatelizowania. Komentarzy, że Queen of the Black jest atencjuszką, chce tylko zwrócić na siebie uwagę, przecież nie brakuje. Tymczasem to jest osoba, która potrzebuje pomocy, ale tej pomocy nie dostaje. Niebezpieczne treści, które zamieściła w internecie, mogą być jednak pretekstem do psychoedukacyjnej rozmowy z naszymi dziećmi.

Jak dobrze przeprowadzić taką rozmowę?

Można zacząć od tego, że słyszeliśmy, co się wydarzyło i zapytać dziecko, czy widziało to nagranie, co o nim myśli. Jeśli powie, że przecież nie ma się czym przejmować, powiedzmy, że to jest osoba, która potrzebuje pomocy. Możemy również zapytać, czy w otoczeniu dziecka jest ktoś, kto ma podobne problemy.

Ważne, by podczas tej rozmowy wybrzmiało, że jako rodzice akceptujemy to, że można mieć problemy, że naszym zdaniem zawsze warto szukać dla siebie adekwatnej pomocy, a nie sięgać po samookaleczenia, które nie rozwiązują problemów. Warto podkreślić także, że czasem trudno jest od razu dostarczyć skuteczną pomoc – zdarza się, że trzeba próbować więcej niż raz (Queen of the Black wcześniej korzystała z pomocy psychiatry – przyp. red.), ale nie można się poddawać, rezygnować ze wsparcia.

Najnowsze statystyki są przerażające – liczba prób samobójczych i samobójstw wśród dzieci i młodzieży znów wzrosła (według danych przekazanych przez Komendę Główną Policji od początku stycznia do końca listopada ubiegłego roku prób było prawie o 500 więcej w stosunku do roku 2020). Media społecznościowe mają w tym pani zdaniem swój udział?

Niestety tak: podsuwają niebezpieczne metody, które nie są rozwiązaniem problemów i przedstawiają je jako przynoszące ulgę, wytchnienie; w sieci pojawiają się także artykuły gloryfikujące osoby odbierające sobie życie. To może wywoływać tzw. efekt Wertera, czyli naśladownictwo zachowań samobójczych. Oczywiście powinniśmy podejmować wszelkie działania, by tych szkodliwych treści było w internecie jak najmniej, ale najważniejsze, żebyśmy uczyli dzieci, jak mają na nie reagować.

Nie udawajmy, że nie wiemy, co dzieje się w cyberprzestrzeni – to do niczego nie prowadzi. Nie możemy pozwolić, by młodzi zostawali z takimi przekazami sami – w moim przekonaniu najważniejszym czynnikiem wpływającym na rosnącą liczbę samobójstw wśród dzieci i młodzieży jest właśnie samotność: w przeżywaniu problemów, ale też odbieraniu świata takim, jaki on jest. Do naszych zadań należy objaśnianie dzieciom rzeczywistości.

Nie pozwólmy, by powielały stereotypy, nie reagowały, gdy sytuacja takiej reakcji wymaga. Powiedzenie: "przestań obserwować tę influencerkę" czy "nie oglądaj głupot w internecie" na pewno nie jest rozwiązaniem. Rozwiązaniem jest próba przezwyciężenia dziecięcej samotności, wpojenie, że proszenie o pomoc nie jest powodem do wstydu i bycie blisko – tak, by dziecko czy nastolatek miał poczucie, że odpowiedzialny dorosły jest zawsze obok.

Jak rozpoznać, że z dzieckiem dzieje się coś niedobrego? Na co zwrócić uwagę?

Do reakcji powinny skłonić nas wszystkie objawy charakterystyczne także dla kryzysu osób dorosłych, czyli płaczliwość, brak motywacji, utrata wcześniejszych zainteresowań, wycofanie się z kontaktów, negatywne wypowiedzi na temat świata i siebie samego. Warto jednak pamiętać, że w przypadku dzieci i nastolatków występują też inne objawy, niecharakterystyczne dla kryzysu osób dorosłych: drażliwość, problemy z koncentracją, które mogą odbić się na ocenach, wroga postawa, łamanie zasad, bunt – np. krzyk, trzaskanie drzwiami.

Ważne, żebyśmy umieli na takie zachowanie umiejętnie zareagować – gdy emocje opadną, powiedzieć: "Widzę, że jesteś bardzo rozdrażniony. Martwi mnie to. Zastanawiam się, co się u ciebie dzieje". Nigdy nie reagujmy gwałtownie, mówiąc: oddaj komórkę, komputer, masz szlaban.

Zachęcajmy do rozmowy, zastanawiajmy się, co stoi za danym zachowaniem. Jak to jest, że gdy z równowagi wyprowadzają nas inni dorośli, np. w pracy czy komunikacji miejskiej, nie krzyczymy na nich, a w relacji z dzieckiem krzyk wydaje nam się czymś naturalnym? Zanim coś powiemy w nerwach, warto wziąć 10 głębokich oddechów. Dziecko, które ma problemy, myśli samobójcze, odbierze naszą gwałtowną reakcję jak atak. Pomyśli: "nikt mnie nie rozumie, jestem sam, a oni są moimi przeciwnikami".

Wspomniała pani o pogarszających się ocenach, które mogą być jednym z symptomów kryzysu psychicznego. Zazwyczaj reakcją rodziców w takiej sytuacji jest złość, wprowadzenie szeregu zakazów, a to – jeśli dobrze rozumiem – może tylko pogorszyć sytuację?

Gdy dziecko mówi, że nie może się skupić, rozwiązaniem nie jest odpowiedź "postaraj się bardziej". Kryzys emocjonalny ma wpływ na nasze funkcje poznawcze, więc zawsze próbujmy dowiedzieć się, co stoi za tymi niższymi ocenami: po rozmowie z dzieckiem może okazać się, że zmaga się z problemami emocjonalnymi, przemocą rówieśniczą czy niezrozumiałymi wymaganiami ze strony nauczyciela. W każdej z tych sytuacji potrzebuje pomocy ze strony dorosłego, który wesprze i doceni.

Bądźmy uważni także, gdy idzie o samą komunikację: jest taka charakterystyczna odpowiedź rodziców: "dopiero teraz mi o tym mówisz?". Wiem, dlaczego dorosły to mówi – chce przekazać, że żałuje, bo nie mógł dowiedzieć się wcześniej i pomóc, ale też wiem, co słyszy dziecko, mianowicie: "jakbyś przyszedł wcześniej, to byłoby mi łatwiej, a teraz jest mi trudno i to jest twoja wina". Ważne jednak, żebyśmy byli otwarci na dziecko i nie wahali się, by poprosić o pomoc.

Często zdarza się, że rodzice oraz ich dzieci zwracają się po pomoc bardzo późno, zwlekają z wizytą u psychologa czy psychoterapeuty zbyt długo?

Niestety tak. Coraz więcej dzieci ma problemy ze zdrowiem psychicznym, natomiast ich rodzice przekonują sami siebie, że w tej rodzinie wszystko musi być w porządku. Tylko dlaczego, gdy dziecko ma kaszel i gorączkę, nie leczymy go na własną rękę, tylko idziemy do lekarza, a już tym bardziej nie mówimy: "spróbuj nie mieć kaszlu". Tymczasem gdy pojawiają się myśli depresyjne, stosunkowo często zarówno dzieci, jak i dorośli, słyszą "spróbuj ich nie mieć" czy "weź się w garść".

Sporo mówi się w ostatnich latach o kryzysie w psychiatrii dziecięcej: brakuje specjalistów, na wizytę trzeba czekać czasem miesiącami…

Trudno się z tym nie zgodzić. Natomiast pamiętajmy, że pomoc psychiatryczna jest dodatkiem do pomocy psychologicznej, psychoterapii, gdy objawy kryzysu są tak silne, że wymagają farmakoterapii. Dlatego tak ważne jest, by nie czekać - warto skonsultować się chociażby ze szkolnym psychologiem czy pedagogiem. Polecam też serwis Życie Warte Jest Rozmowy, gdzie rodzice mogą znaleźć wiele przydatnych treści oraz informacje gdzie szukać pomocy. Za jego pośrednictwem można również napisać do specjalisty, opisać konkretny przypadek i poprosić o konsultację.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.