Nauczyciele o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży. "Trudno uwierzyć, że mają tak niskie poczucie własnej wartości"
W szkole brakuje przestrzeni na budowanie relacji, a pandemia tylko ten problem spotęgowała. – Środowisko rówieśników buduje tożsamość, wzmaga fascynacje, pasje, pomaga w dokonywaniu życiowych wyborów, ono jest potrzebne. Aktualnie relacje przeniosły się do internetu, który rządzi się swoimi prawami – mówi nauczyciel i wykładowca Piotr Ślusarczyk.
24.01.2021 14:00
"Konieczność zrealizowana obszernej podstawy programowej i wysoki poziom biurokratyzacji sprawia, że niektórzy nauczyciele nie znajdują już przestrzeni na pracę nad relacjami. Często ciężko jest im znaleźć czas na zwykłą rozmowę z uczniem" – alarmuje Fundacja "Szkoła z Klasą" i publikuje najnowszy raport dotyczący zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży oczami nauczycieli.
Jak wynika z badań, najczęstszą przyczyną problemów psychicznych wśród uczniów jest niskie poczucie własnej wartości, brak zainteresowania ze strony opiekunów czy rodziców oraz brak akceptacji rówieśników. Dotyczy to wszystkich grup wiekowych, bez względu na płeć. – Dla mnie dojmującym wnioskiem jest to, że jak pokazuje raport, tego czasu dla młodego człowieka nie ma nauczyciel, rodzic, więc zostaje niewielu dorosłych, do których może się on zwrócić i porozmawiać o swoich problemach czy wątpliwościach – mówi WP Kobieta Marta Puciłowska, wiceprezes fundacji "Szkoła z Klasą".
Wykładowca akademicki i nauczyciel Piotr Ślusarczyk dodaje, że zestresowani i przeciążeni pracą są również nauczyciele. – Prowadząc zdalne nauczanie, jako pedagodzy, nie mamy do końca świadomości, do kogo mówimy, być może mówimy do klasy, ale jednocześnie możemy mówić do babci, do cioci, możliwości jest bardzo dużo. To wzmaga poczucie napięcia. Nauczyciel stracił kontrolę nad komunikacją. Na lekcji w szkole nie dopuściłby, aby osoby postronne wychodziły i wchodziły kiedy tylko chcą. To są sytuacje stresujące i żenujące, a naszemu społeczeństwu brakuje kultury lekcji online. Ta sytuacja sprzyja wypaleniu zawodowemu – ocenia.
Życie uczuciowe nastolatków
Jak pokazuje raport "Szkoły z Klasą", z roku na rok dzieciom i młodzieży coraz trudniej odnaleźć się w rzeczywistości. – To nie jest tak, że wraz z pandemią narodziły się problemy psychiczne u uczniów, tylko one zostały spotęgowane. Sytuacja izolacji wytworzyła pustkę w życiu młodych ludzi. Nie jest łatwo ją zapełnić. Rodzic nie jest w stanie zrealizować wszystkich potrzeb dziecka. Mama nie zastąpi przyjaciółki, a ojciec kumpla – mówi Piotr Ślusarczyk.
Dodaje, że dla wielu osób szkoła była kontaktem z normalnością i szansą na nawiązanie relacji. – Środowisko rówieśników buduje tożsamość, wzmaga fascynacje, pasje, pomaga w dokonaniu wyborów życiowych, ono jest potrzebne. W sytuacji pandemii na to jest szansa nieduża, relacje przeniosły się do Internetu, który rządzi się swoimi prawami. Nawiązanie prawdziwej, głębokiej, rzeczywistej relacji przez Internet jest bardzo trudne. Można relację podtrzymać, ale trudno jest nawiązać nową za pomocą komunikatorów – ocenia.
Inny nauczyciel i wychowawca w klasie maturalnej z 10-letnim stażem podkreśla, że wielu z jego podopiecznych ma problemy emocjonalne, bo stracili kontakt z bliską osobą.
– W swojej klasie mam ucznia, którego dziewczyna mieszka w innym mieście i nie mogą się spotkać. Chłopak ma 19 lat, chce się zobaczyć z osobą, którą kocha, a nie może tego zrobić. Wpływa to na jego motywację do nauki, do życia. Sytuacja tak mocno się odbiła na jego zdrowiu psychicznym, że musiał posiłkować się pomocą specjalisty. Osobiście mam bardzo dobre relacje z uczniami, rozmawiamy w ramach godziny wychowawczej i udało mi się zauważyć problem. Wielu uczniów jednak się zamyka na rozmowę i przez kamerkę trudno jest wychwycić emocje – ocenia nauczyciel z Warszawy, który chce pozostać anonimowy.
Uczniowie potrzebują szczerych relacji, partnerskiego traktowania i szacunku.
- Wydaje nam się, że dopóki nastolatek jest w szkole, to nie ma prawa do swoich problemów, w tym problemów sercowych. Tak jakby jego czy jej rozterki były mniej istotne niż nasze. A przecież uczeń czy uczennica to przede wszystkim człowiek, który ma prawdziwe problemy na miarę siebie i swojego momentu rozwojowego, i one są równorzędne z naszymi. Często mówimy o szkole jako o miejscu, które ma przygotować do życia, tak jakby uczniowie i uczennice mieli być gotowymi ludźmi, dopiero jak ją skończą. A tak nie jest, oni ogromną część pierwszych 18 lat swojego życia spędzają w szkole, to szkoła jest miejscem pierwszych miłości i przyjaźni – mówi nauczycielka Marta Puciłowska.
"W szkole jestem sama na ponad 400 uczniów"
Piotr Ślusarczyk zauważa, że konieczne jest, jak tylko na to pozwoli sytuacja epidemiczna, poświęcenie czasu na integrację uczniów. – Godzina wychowawcza powinna mieć wymiar warsztatów psychologicznych. Trzeba w  szkole stworzyć okazję do tego, aby dzieciaki mogły nawiązywać realne i głębokie relacje międzyludzkie – mówi. Również podnosi problem uważności na ucznia w kontakcie online. – Jeżeli wchodzi się w relację głęboko, to dostaje się informacje nie tylko, te które się słyszy, ale wiele komunikatów niewerbalnych. To ważny kanał informacji. Otworzyć człowieka jest dosyć prosto, ale przeprowadzić go przez proces zmiany i wesprzeć realnie, to jest sztuka. Narzędzia online są bardzo słabe – twierdzi.
"Smutek na twarzy, płacz, brak koncentracji, agresja, niepodporządkowywanie się poleceniom, zachowania ucieczkowe, zaniedbany strój. Takim typowym objawem moich uczniów jest nagłe brzydkie, niedbałe pismo. Każde dziecko to nowe spektrum. Naszym zadaniem jest uważność i umiejętność słuchania" – to oznaki, że coś z dzieckiem się dzieje, mówi nauczycielka z woj. mazowieckiego cytowana w badaniach "Szkoły z klasą".
Problemem w polskiej szkole jest również fakt, że nie ma dostępu do specjalistów w dziecinie psychologii. 16 godzin - tyle czasu tygodniowo (średnio) pracuje psycholog w szkołach – alarmują twórcy raportu "Zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oczami nauczycieli i nauczycielek".
Zobacz też: Dlaczego tak trudno znaleźć dobrego ginekologa? "Zamiast skupić się na badaniu, komentowała mój pedicure"
"Mam wrażenie, że z roku na rok kondycja psychiczna uczniów się pogarsza. Niepokoją mnie depresje, próby samobójcze i zachowania autodestrukcyjne wśród młodych ludzi. Trudno uwierzyć, że mają tak niskie poczucie własnej wartości" - czytamy w raporcie. "W szkole jestem sama na ponad 400 uczniów. Rozpiętość problemów uczniów jest ogromna. Od problemów z nauką i zachowaniem po problemy z tożsamością płciową. Nie ma warunków do pracy i terapii dziecka. Brak salki, brak terapeuty, nie wspomnę o pomocach edukacyjnych" – mówią nauczyciele cytowani przez "Szkołę z Klasą".
– Dla szkoły etat psychologa to za duży wydatek, a dostanie się do poradni psychologiczno-pedagogicznej graniczy z cudem. Jeden z moich uczniów, który potrzebował takiej pomocy otrzymał ją, ale w bardzo zawiły sposób. Najpierw wziął udział w warsztatach motywacyjnych, później zwierzył się prowadzącemu z problemów związanych z izolacją i tak trafił na terapię – potwierdza nauczyciel z Warszawy.
Niemal wszyscy nauczyciele i nauczycielki biorący udział w badaniu deklarują, że w ich szkole pracuje pedagog, jednak w 1 na 4 przypadków jest zatrudniony poniżej pełnego etatu. Psycholog pracuje w szkole wyraźnie rzadziej: jedynie w 6 na 10 placówek. 44 proc. nauczycieli, którzy deklarują obecność psychologa, zaznacza jednocześnie, że jest zatrudniony na mniej niż etat.
– Szkoła powinna stawiać w centrum człowieka. Tymczasem uczniowie i uczennice są oceniani na podstawie stopnia zrealizowania podstawy programowej, nauczyciele są z kolei strażnikami tej realizacji. W szkole jest niewiele miejsca na świadome budowanie poczucia własnej wartości, na rozpoznanie swoich mocnych i słabych stron, na rozwijanie pasji – ocenia jedna autorek badania na temat zdrowia psychicznego uczniów.
– Wnioski płynące z raportu są smutne i przygnębiające. Szkoła stała się szkołą dla szkoły, a nie dla dzieci, które do niej przychodzą – kwituje Marta Puciłowska.