Kiedy złość niszczy związek...
Często myślimy o złości, utożsamiając ją z reakcjami pod jej wpływem – atakami, agresją, złośliwością, przemocą. Złość jednak to nie jest zachowanie; złość to emocja. Bardzo niewygodna, doskwierająca, więc mamy tendencje do tego, aby jej unikać, uciekać od niej.
13.09.2011 | aktual.: 16.09.2011 13:06
Często myślimy o złości, utożsamiając ją z reakcjami pod jej wpływem – atakami, agresją, złośliwością, przemocą. Złość jednak to nie jest zachowanie; złość to emocja. Bardzo niewygodna, doskwierająca, więc mamy tendencje do tego, aby jej unikać, uciekać od niej.
Emocje, które przeżywamy, mają swoje fizjologiczne komponenty - są widoczne na zewnątrz. Po nich rozpoznajemy, że nawet jak tego nie chcemy, to jednak ich doświadczamy. Reakcja na poziomie ciała może być podobna dla różnych emocji o całkiem innej treści. Podwyższone tętno, spocone ręce, rumieńce na twarzy, błysk w oku, mogą równie dobrze oznaczać złość, jak podniecenie czy euforię. Aby rozpoznać złość, nie wystarczy więc skupić się na obserwacji mowy ciała. Potrzebne jest uświadomienie sobie tego, że siły tej emocji doświadczamy, gdyż jako istoty emocjonalne, nie możemy jej nie przeżywać.
Pojawia się w nas, wyzwala się pod wpływem katalizatora, np. agresywnego czy uległego zachowania innej osoby, okoliczności (np. korek uliczny, który uniemożliwia sprawne pokonanie zamierzonej trasy), sytuacji wskazującej na nierównowagę czy nadużycia (np. brak współpracy w wykonywaniu obowiązków domowych w rodzinie). Nie możemy złości nie przeżyć, natomiast możemy nad nią zapanować i świadomie zdecydować o tym, jak chcemy się zachować, gdy ona w nas wzmaga się i narasta.
Andrzej dowiedział się o zdradzie od swojej żony, która wyznała, że chce zacząć życie na nowo, gdyż ich miłość umarła. Wtedy dostrzegł dopiero, iż wskazywał na to brak ciepła i bliskości w ich relacji od prawie dwóch lat, coraz bardziej dotkliwe oddalenie i obcość. Już wtedy nie raz czuł złość, widząc, co się dzieje, głównie w sytuacjach, gdy Monika uciekała od wszelkich prób poruszenia tematu „temperatury” ich związku.
Andrzej próbował w tym czasie okiełznać swoje emocje, przekonując sam siebie, że takich kryzysów doświadczają wszystkie związki i że nic złego się nie dzieje. Zamiast otwarcie powiedzieć jej o tym, jak się czuje i co mu dolega, udawał, że emocji w nim nie ma, że nie są ważne, że ten trudny czas minie. Stłumił swoją złość, wyparł ją, więc Monika nie miała szans na dostrzeżenie tego, co naprawdę przeżywa jej mąż, co się w nim dzieje. W tym czasie odbierała jego milczenie, wyciszenie, wycofanie jako oznakę, że ten związek się zakończył, że Andrzej wyraźnie potwierdza jej to, iż nie ma już na czym budować ich relacji. Tym bardziej angażowała się w romans ze swoim kolegą z pracy, który był bardziej otwarty na jej potrzeby, rozumiał ją i był przy niej.
Andrzej tak stłumił swoje własne uczucia, że nie potrafił powiedzieć Monice, jak zraniła go jej zdrada. Z pozornym spokojem powiedział jej, że jeśli jest szczęśliwsza z kimś innym, to on jej na siłę zatrzymywał nie będzie. Brak świadomości własnych uczuć i tego, że o nich trzeba mówić wprost, stłumienie złości, smutku, żalu, rozgoryczenia itp. odezwały się u niego problemami z sercem i silnymi bólami kręgosłupa. Taka była cena niewyrażonych uczuć – rozpad małżeństwa i zdrowotne komplikacje.
Więcej na temat złości:
Nasza emocjonalność jest sferą, o którą wciąż zbyt mało dbamy, nie zdając sobie sprawy, jak jest ważna i jaki ma wpływ na nasze funkcjonowanie. Jeśli uświadamiamy sobie to, że złość jest uczuciem, którego w naturalny sposób doświadczamy, możemy znaleźć dla niej cywilizowane ujście. Zamiast zamykać się w sobie, izolować, albo stale pod wpływem złości wybuchać, atakować, wygrażać, obciążać winą, krytykować czy obrażać drugą osobę, możemy na przykład wziąć parę oddechów, wyjść na chwilę i ochłonąć przyglądając się temu, co się w nas dzieje.
Kiedy otworzymy okno, powdychamy spokojnie świeże powietrze, wsłuchamy się w przyspieszone bicie naszego serca, poczujemy jak energia złości w postaci mrowienia przechodzi po naszym ciele, dajemy szansę sami sobie na zrozumienie tego, czego doświadczamy. Wtedy informacje z ciała mają możliwość dotarcia do kory mózgowej i możemy zastanowić się, o czym nas ta złość informuje, czego w tym momencie potrzebujemy i w jaki sposób możemy o tym rozmawiać.
Gdy na przykład odczuwamy złość w relacji z partnerem, który bezproduktywnie narzeka, zamiast wybuchać, krzyczeć, że nie da się z nim wytrzymać, oskarżać go o to, że jest toksyczny itp., znacznie bardziej konstruktywne będzie skontaktowanie się z własną złością i uzyskanie wglądu w to, czego potrzebujemy na ten moment. Może ważny dla nas jest spokój, gdyż chcemy skończyć jakieś pilne prace. Albo wspólne poszukanie rozwiązań sytuacji konfliktowej. Gdy w takiej formie przekażemy informację o naszej złości, nie zrani ona „narzekającego” męża, a pozwoli mu wyjść ze stanu, który dla niego samego jest niewygodny i mało twórczy.
Złość może być postrzegana jako niepotrzebna, nieproduktywna czy niepożądana, ale głównie w tych sytuacjach, kiedy ignoruje się jej informacyjną rolę i szybko przechodzi do działania „na oślep”, bez wglądu w to, co się dzieje. Takie reakcje pod wpływem złości mogą zostać ocenione jako negatywne, destrukcyjne, toksyczne, a nie sama złość. Bo przecież na własne zachowania mamy jako istoty świadome wpływ.
Alicja Krata– mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.
(akr/bb)