Krótka historia mody: od krynoliny do "mini crini"
Kobiety je pokochały, gdyż optycznie wyszczuplały ich talię. Z marzeniami dam o atrakcyjnym wyglądzie wiązało się jednak wiele niebezpieczeństw. Na co przede wszystkim narażały się elegantki? Poznajcie historię jednego z najbardziej zabójczych elementów damskiej garderoby.
Choć metalowe stelaże nadające kształt damskim spódnicom znane były w modzie dużo wcześniej (dawniej eleganckie damy miały w swojej garderobie fortugały), charakterystyczne konstrukcje z obręczy noszące nazwę krynolin pojawiły się dopiero w połowie XIX wieku.
Kobiety je pokochały, gdyż optycznie wyszczuplały ich talię. Z marzeniami dam o atrakcyjnym wyglądzie wiązało się jednak wiele niebezpieczeństw. Na co przede wszystkim narażały się elegantki? Poznajcie historię jednego z najbardziej zabójczych elementów damskiej garderoby.
Swój marsz triumfalny po świecie zaczęła w XIX wieku. Zaczęło się od konstrukcji z kilku warstw nakrochmalonych halek, skończyło na metalowym stelażu przypominającym klatkę. Podstawą jej konstrukcji była stalowa krata, którą pokrywała bawełniana tkanina. Podobno na jedną krynolinę zużywano 60 metrów stalowych obręczy, a do podtrzymywanej przez nią spódnicy potrzeba było około 8 metrów materiału.
Płonące damy
Noszenie krynolin uważano za jeden z najgłupszych trendów w historii. Argumenty nie były bezpodstawne - na brak ofiar tej mody raczej nie narzekano. Nie dość, że damy w krynolinach były narażone na spłonięcie żywcem, to jeszcze modny stelaż skutecznie krępował ich ruchy. Podobno pewna niemiecka arystokratka, aby nie zostać przyłapaną na paleniu papierosa, próbowała ukryć go pod spódnicą, co w efekcie skończyło się wielkim pożarem i śmiercią właścicielki modnego stroju. W podobny sposób zginęły dwie przyrodnie siostry pisarza Oscara Wilde’a, które zaczęły płonąć podczas jednego z uroczystych przyjęć. Oddając się tańcu, jedna z nich za bardzo zbliżyła się do rozpalonego kominka, a jej piękna suknia momentalnie stanęła w płomieniach. Na ratunek Mary Wilde ruszyła jej starsza siostra Emily, jednak próby gaszenia pożaru niestety zakończyły się fiaskiem. Dwie młode kobiety zmarły wskutek poparzenia.
Ofiarami takich nieszczęśliwych wypadków najczęściej padały aktorki i baletnice, w których garderobie aż roiło się od wytwornych sukien z łatwopalnego muślinu. O innych zastępczych tkaninach nie było mowy, bo damy uważały je za brzydkie. Ta seria tragicznych śmierci zyskała nawet miano "holokaustu balerin".
Czego nie mogły robić kobiety w krynolinach?
Z tego morderczego elementu damskiej garderoby żartowano tak często, że stał się inspiracją dla wielu ówczesnych karykaturzystów. Suknie były tak rozłożyste, że trudno było się zbliżyć podczas spaceru czy rozmowy do ich właścicielki. Kobiety miały problem z podróżowaniem komunikacją miejską, nie mogły siadać w fotelach i często blokowały się w drzwiach, próbując wejść do jakiegoś pomieszczenia.
Takie żarty nie zniechęciły jednak słynnych entuzjastek krynolin, które wypromowały tę modę na całym świecie. Do grona wielbicielek modnego stelażu należały królowa Wiktoria, cesarzowa Sisi oraz cesarzowa Francji, Eugenia. Ta ostatnia przyczyniła się do ich znacznie większej objętości, kiedy zakrywała pod nimi swoją ciążę.
Krynolina osiągnęła największe rozmiary po 1860 roku, a następnie stopniowo się pomniejszała i powoli przesuwała do tyłu, tworząc tren sukienki. Taką konstrukcję, coraz bardziej przypominającą turniurę, zaczęto nazywać crinolette.
Turniura
Zmierzch wielkiej popularności krynoliny nastąpił około 1867 roku. Wówczas jej miejsce zajęła turniura, której cechą charakterystyczną była znacznie węższa konstrukcja, podkreślająca tylko tył sukienki. Skąd pojawił się ten pomysł? Rezygnacja z krynolin nie oznaczała końca mody na obszerne spódnice. Jako że coś trzeba było zrobić z nadmiarem materiału przy kreacjach, zaczęto spinać je z tyłu, tworząc różnego rodzaju węzły i drapowania.
W efekcie skończyło się na kolejnej drucianej klatce, która miała za zadanie podtrzymywać całą konstrukcję. Początkowo była ona robiona z fiszbinu, płótna i włosianki, które z czasem zastąpiła poduszeczka wypchana końskim włosiem przywiązywana do talii z tyłu pod suknią.
Groteskowe elegantki
W ówczesnych pismach satyrycznych turniura była obiektem częstych żartów, do których prowokowała jej charakterystyczna konstrukcja, nienaturalnie wyginająca sylwetkę kobiet. Moda na turniury z biegiem czasu stała się tak groteskowa, że element garderoby zaczęto porównywać do skorupy ślimaka, odwłoku owada czy końskiego zadu trącanego końcem parasolki przez wytwornych panów w cylindrach.
Z kolei w pismach dla modnych dam reakcje były entuzjastyczne - w końcu turniura wyzwoliła elegantki od znacznie mniej wygodnych krynolin. Zaczęto również w nich dostrzegać funkcje praktyczne. Otóż w czasach, kiedy jeszcze nie było torebek, służyły ona za schowki na portfele, a nawet bagaże. Podobno podczas kontroli celnej, jedna z kobiet chciała przemycić w swojej turniurze 10 funtów wieprzowiny.
Pod koniec XIX wieku kobiety pożegnały się z jakimikolwiek usztywnieniami spódnicy, a w modzie damskiej wreszcie zapanowała wygoda. Inspiracji słynnymi krynolinami w późniejszej modzie jednak nie brakowało.
Mini crini - krynolina w modzie punkowej
Vivienne Westwood, jak przystało na prawdziwą królową punkowej mody, zawsze lubiła iść pod prąd. Kiedy świat zachwycał się silnie romansującym z męską modą wizerunkiem "power woman" (marynarki z mocno podkreślonymi ramionami, luźne koszule i szerokie spodnie), ona postawiła na skrajnie damską sylwetkę. Wykorzystując swoją imponującą wiedzę na temat historii ubioru, wprowadziła do kobiecej garderoby spódnicę wyraźnie nawiązującą do dawnej krynoliny. Tym, co przede wszystkim różniło ją od typowego XIX-wiecznego stelażu była oczywiście długość - nie przez przypadek nowoczesny projekt Westood nosił nazwę "mini crini". Charaktystyczne wywatowania na pośladkach w połączeniu z gorsetem i butami na platformach budowały nowoczesny i awangardowy wizerunek kobiety lat 80.
Nowoczesne krynoliny
Obecnie kobiety w krynolinach to niewątpliwie niecodzienny widok na ulicach. Dzisiejsze entuzjastki mody są raczej dalekie od pomysłu męczenia się w krępujących ciało stelażach i prędzej wolą przymierzać ulice w niewygodnych szpilkach. Na wybiegach krynolin natomiast nie brakuje. W gronie projektantów, którzy zainspirowali się tym elementem damskiej garderoby można znaleźć takie nazwiska jak m.in. Sarah Burton, dyrektor kreatywna Alexander MCQueen, Gareth Pugh czy włoski duet Dolce & Gabbana.
Współczesne gwiazdy w krynolinach
Gwiazdy na czerwonym dywanie raczej rzadko decydują się na ten historyczny element ubioru, ewentualnie pojawiają się w takim wydaniu przy pracy na planie w filmach kostiumowych. A jednak są wyjątki - wśród nich oczywiście nie zabrakło piosenkarki Lady Gagi, wielbicielki niekonwencjonalnej mody. Na rozłożystą suknię usztywnioną krynoliną Oscara de la Renty zdecydowała się aktorka Sarah Jessica Parker, prezentując ją podczas imprezy Met Ball inaugurującej wystawę "Charles James: Beyond Fashion".