Blisko ludziKrystyna Janda wątpi w solidarność kobiet?

Krystyna Janda wątpi w solidarność kobiet?

Na 3 października zapowiadany jest ogólnopolski strajk kobiet. Inicjatorzy akcji uważają, że będzie to czarny poniedziałek w całym kraju. Zainicjowanie protestu przypisano Krystynie Jandzie. Słusznie?

Krystyna Janda wątpi w solidarność kobiet?
Źródło zdjęć: © East News | Mikolaj Zacharow/REPORTER
Magdalena Drozdek

27.09.2016 | aktual.: 30.09.2016 15:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie milkną komentarze na temat ogólnopolskiego strajku kobiet, który ma się odbyć 3 października. Ten wyjątkowy protest ma być inspirowany tym, co wydarzyło się 41 lat temu na Islandii, kiedy kobiety sparaliżowały cały kraj. To odpowiedź na oddanie pod obrady sejmowych komisji projektu całkowicie zakazującego aborcji w Polsce.
Niemal od razu z protestem połączono Krystynę Jandę, która na swoim profilu na Facebooku opublikowała tekst o islandzkiej historii. Niektórzy uważali więc, że to ona organizuje wydarzenie. Niedługo później pojawiło się jej oświadczenie.
- Szanowni Państwo, wczoraj na moim fanpage'u udostępniłam artykuł, zaczerpnięty z portalu wiadomości.gazeta.pl, miał on wielki odzew, także na moich stronach i natychmiast kilka osób, których nie znam, ogłosiło 3 października taki islandzki strajk, powołując się na mnie. Szanowni Państwo, po pierwsze wolałabym być informowana, jeśli ktokolwiek powołuje się na mnie, po drugie takie wielkie wydarzenie, jeśli ma się udać, musi być starannie przygotowane, a termin konsultowany z kimkolwiek, że użyję tego enigmatycznego określenia – pisze Janda.
W poniedziałek w warszawskim Och Teatrze ma odbyć się spektakl Krystyny Jandy, „Maria Callas. Master Class”. Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Czy aktorka odwoła spektakl? O komentarz poprosiliśmy Józefinę Bartyzel z biura Public Relations teatru. – Na razie sprawy nie komentujemy, ale będziemy informować na bieżąco – mówi.

Faktyczną pomysłodawczynią protestu jest jednak Marta Lempart. Działaczka w rozmowie z nami przyznała, że to jedyny sposób, by Polki pokazały swoją siłę i zwróciły uwagę rządzących na to, że kobiety nie zgadzają się na odbieranie im prawa do decydowania o sobie.
Do wtorku udział w proteście zgłosiło już ponad 40 tys. osób. Są wśród nich nie tylko ci z pierwszych stron gazet, ale także studentki i właścicielki firm, które tego dnia nie pójdą do pracy. Jak punktuje Janda, taki protest wymaga jednak starannego przygotowania.
- Czytam posty skonsternowanych kobiet, studentek, wykładowczyń, błagających o zmianę tej daty, ponieważ organizowanie strajku kobiet w dniu rozpoczęcia roku akademickiego skazuje go z góry na niepowodzenie. Wiem, że wszystkie, wszyscy - celowo używam tego określenia, wątpiąc w solidarność kobiet (wystarczy spojrzeć na listę pań głosujących w Sejmie) - tak więc wszystkie jesteśmy przerażone konsekwencjami dyskutowanej ustawy, ustawy przeciwko kobietom i wszystkie chcemy krzyczeć o zastanowienie, prosić o zastanowienie się przed zdecydowaniem o naszych losach i naszym życiu, ale spontanicznie organizowane tak wielkie wezwania do czynu muszą być konsultowane i przygotowane. Jeśli Państwo zorganizujecie taki protest, nagłośnicie go w całej Polsce, a nie tylko na Fb, przystąpię do niego z całym przekonaniem. Ale trzeba stworzyć minimum szansy, żeby się udał. Na razie organizowany jest 1 października protest pod Sejmem. Kłaniam się wszystkim, szczególnie organizatorom Czarnego Protestu, do którego dołączyłam. Pozdrawiam wszystkie Kobiety w Polsce. Bierna obserwacja tego, co się dzieje, jest klęską, ale trzeba do gorących głów przyłożyć kompres dobrej organizacji. A na koniec, jeżeli ta akcja dojdzie do skutku, będę z Wami – dodaje Janda.

Komentarze (300)