Cierpią studentki. "Wyjście do sklepu mnie przerastało"

Cierpią studentki. "Wyjście do sklepu mnie przerastało"

Studentki opowiedziały o swoich kryzysach psychicznych
Studentki opowiedziały o swoich kryzysach psychicznych
Źródło zdjęć: © Getty Images
Dominika Frydrych
07.10.2023 15:41, aktualizacja: 08.10.2023 09:36

- Przed każdymi ćwiczeniami musiałam łykać środki na uspokojenie. W niedzielę wieczorem nie mogłam zasnąć przez myśl, że muszę zabrać głos na zajęciach. To mnie przerażało - opowiada Paulina, u której zdiagnozowano zaburzenia lękowe. - Wyjście do sklepu mnie przerastało, tak samo jak spotkanie ze znajomymi - mówi z kolei Kasia, która zmagała się z depresją.

Paulina zaczęła studia w Warszawie w zeszłym roku. I ona, i jej rodzice byli naprawdę dumni. Miała być pierwszą osobą w domu, która sięgnie po wyższe wykształcenie. - Mama powtarzała tylko, jak jest szczęśliwa. Ja też, to był mój plan chyba od podstawówki - podkreśla.

Dawała sobie radę. Zamieszkała w akademiku, miała sympatyczną współlokatorkę. Szybko zaczęło się to psuć i trudno jej powiedzieć, co się stało. Dziewczyna nie miała nieprzyjemnych wykładowców, koleżanki z grupy, z którymi złapała kontakt, wydawały się przyjaźnie nastawione. Do sesji było jeszcze daleko. A jednocześnie coraz częściej czuła się źle. - Bolała mnie głowa, miałam problemy żołądkowe. Przed każdymi ćwiczeniami musiałam łykać środki na uspokojenie. W niedzielę wieczorem nie mogłam zasnąć przez myśl, że muszę zabrać głos na zajęciach. To mnie przerażało - opisywała.

Miała też coraz większy problem ze skupieniem się. Chociaż regularnie przygotowywała się na zajęcia, nie mogła niczego zapamiętać, łapała ją senność i kłopoty z koncentracją. - Radziłam sobie z tym w najgorszy możliwy sposób - piłam energetyki. Na potęgę - wyznaje. - Przez to miałam jeszcze większe problemy ze snem. I nie działało to na skupienie i przyswajanie nauki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W jej głowie powstawały czarne scenariusze. - Bałam się, że okażę się za słaba na dobrą uczelnię, że nie zdam egzaminów, wyrzucą mnie i wszystkich rozczaruję - Paulinie łamie się głos. - Nie mówiłam o tym rodzinie, nie chciałam pokazywać, że nie radzę sobie z tym, o czym przecież tak marzyłam.

Punktem przełomowym był atak paniki. Paulina podkreśla, że było to jej najgorsze doświadczenie w życiu. - Szczęście w nieszczęściu, byłam wtedy razem z koleżanką. Umówiłyśmy się na wspólną naukę w czytelni. Kiedy wchodziłyśmy do biblioteki, nagle poczułam, jakbym za chwilę miała umrzeć, dostać zawału albo udaru. Ugięły się pode mną nogi, było mi strasznie duszno, zaczęły mi się trząść ręce i nogi, i lecieć łzy - relacjonuje.

Jej koleżanka od razu zareagowała. Pomogła Paulinie usiąść i kazała jej powoli i głęboko oddychać. - Później powiedziała mi, że jej przyjaciółka ma zaburzenia lękowe. Poleciła też dobrego psychiatrę na NFZ. Wspiera mnie też teraz, bo niedawno zaczęłam terapię. Nigdy nie pomyślałabym, że znajdę się w takim miejscu – wyznaje.

Czuły się winne, że "zostawiają" matkę z alkoholikiem

- Studia są czasem, w którym bardzo często uaktywniają się zaburzenia depresyjne, lękowe, a także psychotyczne – przyznaje Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka. - Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, studia dla wielu osób oznaczają wyjazd z domu, a zatem również separację z rodzicami. Jeśli ktoś wcześniej miał bolesne doświadczenia separacyjne, czuje, że nie otrzymał w domu rodzinnym wystarczająco dużo bliskości albo boi się, jak jej rodzina poradzi sobie bez niego, ta rozłąka jest szczególnie dotkliwa. Znam historie, kiedy młode dziewczyny wyjeżdżając na studia, jednocześnie miały ogromne poczucie winy, że "zostawiają" matki z mężami alkoholikami. Terapia w tej sytuacji polegała na pracy z tzw. syndromem dorosłego dziecka alkoholika i zdjęciu nieadekwatnej odpowiedzialności za rodzinę pochodzenia.

To niejedyny problem. - Okres wczesnej dorosłości jest czasem, kiedy poznajemy siebie i swoje potrzeby, a także często zastanawiamy się nad tym, na ile wybrany kierunek studiów jest dla nas interesujący, a na ile jest to realizowanie pomysłu innych na nas samych. Nierzadko odkrycia, które czynimy, mogą być niewygodne – wskazuje ekspertka.

Myślała, że to spadek formy. Okazało się, że ma depresję

Kasia jest na drugim roku studiów magisterskich. Ma za sobą niełatwe lata. - Zmagałam się z depresją - mówi wprost. - Jest już znacznie lepiej, ale dalej chodzę na terapię i mam regularne wizyty u psychiatrki. Po prostu muszę o siebie dbać, być uważna na swoje emocje i na to, co się ze mną dzieje.

Problemy przyszły po pierwszym roku. - Wydaje mi się, że początek studiów był dla mnie mobilizujący. Stresowała mnie ta zmiana - wyjechałam aż 400 kilometrów od domu, ale jednocześnie zajęcia mnie ciekawiły, chciałam się uczyć i nawiązywać nowe relacje – opowiada.

Po kilku miesiącach zapał Kasi wygasł. W styczniu czy lutym, kiedy powinna cieszyć się feriami, coraz częściej czuła jakby spadł na nią cały świat. - Mogłam cały dzień chodzić w piżamie. Wyjście do sklepu mnie przerastało, tak samo jak spotkanie ze znajomymi. Nie miałam ochoty nikogo widzieć. Myślałam, że to po prostu zmęczenie i kwestia przeciągającej się zimy, chwilowy spadek formy... - wspomina. Którejś nieprzespanej nocy trafiła na stronę o depresji. - Była tam lista objawów. Zgadzało się praktycznie wszystko.

Na szczęście Kasia studiowała i mieszkała z przyjaciółką. Ta po powrocie z domu po feriach od razu zwróciła uwagę, że coś jest nie tak. - To ona wysłała mnie do lekarki, pilnowała, żebym brała leki, jadła ciepłe posiłki i wychodziła z domu. Bardzo mi pomogła.

"Nie miałam ataków paniki. Ale zamartwiałam się wszystkim"

Co w przypadku, gdy nie mamy obok siebie bliskiej osoby, która zwróci uwagę na nasz pogarszający się stan? - Nie chciałabym przechodzić przez to jeszcze raz – przyznaje Julia, dziś studentka trzeciego roku. - Zawsze byłam osobą lękową i wrażliwą. Kiedy tuż przed studiami rzucił mnie chłopak, a potem wyjechałam sama do nowego miasta, byłam w rozsypce.

Oczywiście zaciskała zęby i dawała sobie radę. To, podobnie jak w przypadku innych, działało - niestety tylko przez krótki czas. - Miałam problemy ze snem, dużo płakałam, bolała mnie głowa. Dobijało mnie, że nie mam nikogo naprawdę bliskiego obok siebie, chłopaka czy przyjaciółki, a jednocześnie strasznie bałam się wyjść do nowych ludzi. Błędne koło - ocenia. Zamartwiała się wszystkim – że już zawsze będzie sama, że nie poradzi sobie ze studiami i z życiem w obcym mieście, że do niczego się nie nadaje. - Bałam się o pieniądze, o mieszkanie, o przyszłość. W nocy przeżywałam gonitwę myśli. Taki stan trwał miesiącami - przyznaje.

Kryzys psychiczny na studiach? Psycholożka mówi o powodach

- Podczas studiów młodym ludziom towarzyszy stres adaptacyjny - musimy odnaleźć się w nowej grupie i wśród nowych zasad. Tak duża zmiana może przyczyniać się do rozwoju wcześniej niedostrzeganych zaburzeń lękowych - zaznacza Angelika Szelągowska-Mironiuk i dodaje: - Pamiętam pacjentkę, która bała się uczestniczyć w studenckich imprezach. W czasach szkolnych jej "nieśmiałość" była przez rodziców racjonalizowana jako chęć skupienia się na nauce. Kiedy zaczęła studia wyższe i zamieszkała z koleżankami, które lubiły się bawić, poczuła, że coś jest nie tak. Na szczęście po pewnym czasie trafiła do psychiatry i na terapię.

Psychoterapeutka wskazuje także na kontekst społeczny, który również może wpływać na zdrowie psychiczne. - Wielu studentów martwi się o sprawy bytowe, o to, czy będzie ich stać np. na wynajem mieszkania. Przewlekły stres, jak wiadomo, przyczynia się do pogorszenia funkcjonowania człowieka na wielu poziomach - mówi.

Angelika Szelągowska-Mironiuk przypomina też, że wczesna dorosłość to moment, w którym u osób predysponowanych pojawiają się pierwsze objawy chorób psychicznych, takich jak schizofrenia. Choroba nie rozwija się jako skutek samego studiowania, jednak pierwsze objawy występują zwykle w wieku 20-30 (lub 20-40) lat. - Oczywiście zaburzenie czy choroba psychiczna nie muszą być przeszkodą w zdobywaniu wykształcenia. Ważne jest to, by młoda osoba była pod opieką lekarza i uczestniczyła w psychoterapii – dodaje.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i potrzebujesz rozmowy z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Źródło artykułu:WP Kobieta