Lateksowa Dżoana
Po pierwszej edycji programu Top Model mamy niekwestionowaną królową tego konkursu dla początkujących modelek. Jest nią oczywiście sama prowadząca, czyli Joanna Krupa. Chyba nie ma osoby, której by się nie podobała. W dodatku jeszcze ten zabawny akcent. Amerykański sen o wielkiej karierze jest możliwy. Wszystko tylko wydaje się idealne.
Po pierwszej edycji programu Top Model mamy niekwestionowaną królową tego konkursu dla początkujących modelek. Jest nią oczywiście sama prowadząca, czyli Joanna Krupa. Chyba nie ma osoby, której by się nie podobała. W dodatku jeszcze ten zabawny akcent. Amerykański sen o wielkiej karierze jest możliwy. Wszystko tylko wydaje się idealne.
Nie czepiam się urody modelki. Pięknie „skrojona” twarz zachwyca, ale niektóre stylizacje gwiazdy już niekoniecznie. Brązowa suknia w hollywoodzkim stylu jest tandetna. Kolor postarza, jest nijaki. Materiał wydaje się plastikowy i źle się układa. Połysk na takiej powierzchni nie zawsze jest wskazany. Przypuszczam, że ta kreacja może być pozostałością po występie w amerykańskim „Tańcu z Gwiazdami”.
Wiadomo, stroje do tańca muszą być przerysowane. Nie tym razem. Za dużo przeplotów, skosów i golizna nie w tym miejscu, co trzeba. Najgorszą jednak rzeczą jest to „coś” na pępku Joasi. Podwieszony medalion, jako biżuteryjna ozdoba wokół pępka to szczyt złego smaku. Ze smakiem nosiła się do tej pory Ania Mucha. Wszyscy byli pod wrażeniem jej metamorfozy, kiedy schudła i wypiękniała. Wtedy też ewoluował jej styl ubierania. Zaczęła nosić dopasowane krótkie sukienki odsłaniające zgrabne nogi. Trzeba przyznać szczerze, że wyglądała naprawdę bardzo dobrze. No i te buty. Prasa rozpisywała się o wielkiej kolekcji obuwia aktorki.
Czas mija, Ania dużo pracuje. Czyżby nieregularny tryb życia powodował, że nie ma już tyle czasu dla siebie, co kiedyś. Bo coś się stało. Sylwetka zaczęła powracać do poprzednich rozmiarów. Nie jest jeszcze tragicznie, ale chyba warto wrócić do starych zwyczajów, czyli siłowni. Szara sukienka mini to bardzo nietrafiony wybór. Marszczone rękawy podkreślają masywne ramiona aktorki. Opięta dzianina nie zawsze dobrze wygląda bez bielizny. W tym przypadku jest to bardzo widoczne i bardzo źle się prezentuje. Po za tym sukienka jest zbyt krótka.
Odsłonięte uda również nie prezentują się zbyt ciekawie. Najbardziej nie podobają mi się jednak buty. Zbyt strojne, zbyt ciężkie, zbyt pstrokate. Gwoździem do trumny są kokardki w tym samym kolorze, co buty. Dużym zaskoczeniem jest dla mnie kreacja Justyny Steczkowskiej. Piosenkarka zawsze w rankingach na najlepiej ubraną gwiazdę była zazwyczaj na szarym końcu. Niestety jej stroje kojarzyły się bardziej z przebraniem niż ubraniem. Było teatralnie, tandetnie, groteskowo. Coś się jednak zmieniło i to chyba nie za sprawą sukienki projektu Macieja Zienia. Nie od dziś wiadomo przecież, że piosenkarka jest muzą projektanta i łączy ich przyjaźń. Bardzo często Justyna pojawiała się na salonach w sukienkach właśnie od Maćka. Może po prostu tym razem dobrze wybrała. A może posłuchała rady dobrego stylisty.
Szara sukienka w stylu lat pięćdziesiątych nie pozwoli pozostać Justynie na szarym końcu. Sukienka jest naprawdę ładna. Idealna w proporcjach, ma piękny kolor i dobrą długość. Piosenkarka wygląda świeżo i młodo. Może to zasługa niewymuszonej nonszalancji, naturalnej fryzury i makijażu, który nie szpeci, a podkreśla urodę gwiazdy. Dodatkowym plusem jest brak biżuterii, która w tym przypadku okazałaby się zbędna. Jedynym świetnym ozdobnikiem jest męski pasek. Wyjątkowo atrakcyjnie wygląda też Małgorzata Socha. Aktorka kojarzona z ultra kobiecymi, seksownymi stylizacjami zmienia się jak kameleon. Jako, że jej kariera nabrała szaleńczego tempa, jej wizerunek nie może pozostać w tyle. Małgosia udowadnia za każdym razem, że nie boi się mody, nie unika eksperymentów, poszukiwań. Co najważniejsze nie zalicza modowych wpadek. A drobne potknięcia szybko zamienia w sukcesy.
Tym razem aktorka postawiła na naturalność i niewymuszoną elegancję w młodzieżowym wydaniu. Prosty w kroju top na grubych ramiączkach, bardzo dobrze komponuje się z dopasowaną, drapowaną spódniczką mini.
Ten trochę boksersko-sportowy charakter bardzo pasuje do aktorki. Kto powiedział, że tylko długie suknie są eleganckie? I znów potwierdza się zasada, że im mniej tym lepiej. O co chodzi? O dodatki. W przypadku tej stylizacji wystarczyły duże, złote bransolety na jednej ręce. Bez obwieszania się błyskotkami jak choinka bożonarodzeniowa. Również prosta jasna kopertówka i naturalne włosy dodają aktorce młodzieńczego blasku i świeżości.