Mila Kunis walczy z seksizmem w Hollywood. Może mieć problemy z pracą?
Mila Kunis to bez wątpienia utalentowana i bardzo lubiana aktorka. Gwiazda uchodzi również za jedną z najpiękniejszych i najseksowniejszych kobiet. Okazuje się, że wygląd jest także jej przekleństwem. Aktorka wolałaby być oceniana przez pryzmat swoich umiejętności, a nie aparycji. Część filmowych producentów widzi to jednak zupełnie odwrotnie.
04.11.2016 | aktual.: 07.11.2016 13:03
Aktorka postanowiła rozprawić się z seksizmem w Hollywood. Na portalu, którego współzałożycielem jest jej mąż, Mila napisała felieton komentujący dyskryminację kobiet w pracy. Przywołała w nim sytuację, która niedawno jej się przydarzyła.
- Nie spodziewałam się, że spotka mnie na tym etapie sytuacja, w której producent filmu zażąda, abym promowała go, występując półnago na okładce magazynu dla panów. Kiedy odmówiłam, usłyszałam, że nie będę już nigdy pracować w tym mieście. Byłam wściekła, czułam się jak przedmiot i pierwszy raz w mojej karierze powiedziałam „nie”. I wiecie co? Świat się nie skończył, film okazał się kasowym sukcesem, pracowałam w tym mieście jeszcze nie raz. Wspomniany producent nie zdawał sobie sprawy, że nazwał po imieniu lęk niejednej kobiety, który czuje, kiedy spotyka się z dyskryminacją ze względu na płeć w pracy - napisała.
Gwiazda zdecydowała, że nie będzie promować filmu swoim nagim ciałem, ale to niejedyny problem, o którym postanowiła głośno powiedzieć. Kunis w swoim felietonie przywołała wyniki badań American Association of University Women, które pokazują, że upłynie 136 lat zanim kobiety zaczną zarabiać tyle, co mężczyźni. A różnica w wynagrodzeniach to tylko jeden z przejawów dyskryminowania kobiet w miejscu pracy.
- W trakcie mojej kariery były momenty, kiedy byłam obrażana, wykluczana, płacono mi mniej niż mężczyznom. Moja kreatywność była ignorowana i dyskryminowana ze względu na moją płeć. Nauczyłam się odnosić sukcesy jako kobieta w przemyśle, w którym musiałam grać według zasad klubu dla chłopców. Ale im jestem starsza i im dłużej pracuję, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko to nic niewarte kłamstwa. Co gorsza swoim zachowaniem dawałam temu przyzwolenie – pisała w felietonie dla aplus.com.
Mila wzięła sprawy w swoje ręce i założyła firmę produkcyjną z trzema kobietami. To właśnie tutaj, podczas prowadzenia jednego z projektów, jej partner wysłał e-maila, w którym chyba nie do końca świadomie zdegradował jej rolę do bycia żoną aktora odnoszącego sukcesy i do bycia wyłącznie mamą. - Mój zespół poczuł, że ignoruje się jego wkład twórczy w projekt. Wycofaliśmy się z niego. Tak, to tylko jeden mały komentarz. Ale właśnie z nimi zmagają się na co dzień kobiety np. w biurach. To mikroagresje, które sprawiają, że czujemy się niedowartościowane – skomentowała aktorka.
- Ten producent nie miał pojęcia, że jest coś złego w tym, co powiedział. To, co on potraktował, jako lekki komentarz, dla mnie było sygnałem, że ktoś nie traktuje mnie serio, jak partnera. (…) Skończyłam z kompromisami. Od tego momentu będę robić wszystko, aby ujawniać takie sytuacje i wspierać osoby, które się z tym zmagają. Nie mogę zagwarantować, że moje zastrzeżenia zostaną wzięte do serca, ale zamierzam o tym mówić. Jeśli to się dzieje ze mną, doświadczają tego kobiety na całym świecie – podsumowała.