Moje dziecko - zakała szkoły

Dzieci bywają bardziej okrutne niż dorośli. Jedne, już we wczesnym dzieciństwie zaczynają pielęgnować w sobie miłość i szacunek do drugiego człowieka, troszcząc się najpierw o ulubioną lalkę, domowe zwierzątko, młodsze rodzeństwo. Inne, wyrywają lalkom włosy, owadom skrzydła, a wobec swoich rówieśników są zaskakująco brutalne i bezwzględne.

Moje dziecko - zakała szkoły
Źródło zdjęć: © JupiterImages/EAST NEWS

Dzieci bywają bardziej okrutne niż dorośli. Jedne, już we wczesnym dzieciństwie zaczynają pielęgnować w sobie miłość i szacunek do drugiego człowieka, troszcząc się najpierw o ulubioną lalkę, domowe zwierzątko, potem młodsze rodzeństwo. Inne, wyrywają lalkom włosy, owadom skrzydła, a wobec swoich rówieśników są zaskakująco brutalne i bezwzględne. Problem jest szeroko dyskutowany, również wśród nauczycieli w szkołach podstawowych.

Okrutne dzieci okrutnych rodziców?

Dzieci skrajnie agresywne, zdolne do nieprzewidywalnych zachowań, sprawiają nam dużo trudności i stanowią, niestety, zagrożenie dla innych uczniów w klasie i w całej szkole – mówią nauczyciele ze szkół podstawowych. Zauważenie problemu takiego dziecka przez wychowawcę, rozmowy z psychologiem lub odizolowanie dziecka od grupy, nie rozwiązują problemu. Zagadnienie jest złożone, a jego źródeł nie należy szukać jedynie w pełnych przemocy kreskówkach i filmach. Wystarczy, że agresywne zachowania dziecka będą ignorowane przez rodziców, którzy sami wobec siebie stosują przemoc, zarówno werbalną, jak i fizyczną, aby działania pedagogów nie przyniosły rezultatu.

Psychologowie mówią o agresji naśladowczej, charakterystycznej dla dzieci, które od najmłodszych lat obserwują najbliższe otoczenie i uczą się pewnych modeli zachowań. Największy wpływ na rozwój emocjonalny maluchów mają osoby dla nich znaczące, rodzice i rodzeństwo, a nie rówieśnicy i szkoła, jak często próbują tłumaczyć prawni opiekunowie uczniów, którzy zaczynają interesować się dzieckiem dopiero w momencie, gdy do drzwi puka szkolny pedagog. Nie ma wątpliwości, że agresja wśród przedszkolaków i uczniów szkół podstawowych istnieje, nie istnieje natomiast, idealne rozwiązanie, które by korzystnie wpłynęło na relacje dziecka z otoczeniem, nie dezorganizując przy okazji życia klasy i całej szkoły. Jak zaznaczają psychologowie, każdy przypadek należy traktować indywidualnie i zamiast uzmysławiać dziecku, że jest zakałą szkoły, zastanowić się, gdzie leży źródło jego zachowania. Czasami, dziecko brutalnie traktujące rówieśników, woła o pomoc i próbuje zwrócić na siebie uwagę dalszego otoczenia dziecka, bo
otoczenie mu najbliższe pozostaje głuche na jego wołanie. Sytuację krytyczną mamy wtedy, gdy rodzice nie chcą współpracować z pedagogiem, bagatelizują problem lub w ogóle nie ma z nimi kontaktu. W innych rodzicach narasta niepokój i w trosce o dobro swoich pociech, domagają się usunięcia agresywnego dziecka ze szkoły lub jego izolacji. W tym momencie koło się zamyka, a cała sytuacja najbardziej negatywnie odbija się na niewygodnym uczniu, który czuje się jak zaszczute zwierzątko, co w efekcie prowadzi do zachowań jeszcze bardziej brutalnych - twierdzą psychologowie w szkołach podstawowych.

– Pracuję w szkole dwadzieścia lat i jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim okrucieństwem dzieci wobec siebie, jak w ostatnich latach pracy – mówi Pani Małgorzata, z małej podstawówki w województwie pomorskim. Uczeń stosujący przemoc staje się postrachem nie tylko rówieśników, ale również samych pedagogów. Ale co zrobić z dzieckiem, które nie ma dla kogo się starać, nie boi się konsekwencji ze strony swoich opiekunów, kiedy kolejny raz dostaje złą ocenę lub uwagę do dziennika? Problem dotyczy głównie tych dzieci, których rozwojem mentalnym i psychofizycznym nie interesują się najbliżsi – mówi Pani Małgorzata. Dla takiego wychowanka nie istnieją naturalne granice, których przekraczać zwyczajnie nie wolno, bo takich granic nie wyznaczyli rodzice. Granice wyznaczają rodzice

O niespotykanej dotąd agresji i wulgaryzacji, zwłaszcza małych dzieci, mówią również inni nauczyciele i psychologowie szkolni. – Miałam dyżur na korytarzu, podczas którego uczeń w taki sposób popchnął koleżankę z klasy, że dziewczynka upadła na posadzkę, tracąc przytomność – mówi Pani Janina, nauczycielka w szkole podstawowej w województwie warmińsko-mazurskim. Dziecko trafiło do szpitala, na szczęście po zdarzeniu pozostał tylko siniak. Uczeń był moim wychowankiem, dlatego wraz z psychologiem szkolnym odwiedziłam rodziców, mieszkających na wsi, niedaleko od miasta, w którym znajduje się szkoła. Ojciec ucznia, pozostający pod wpływem alkoholu kazał nam się "wynosić", grożąc nam pobiciem, a matka, cała w siniakach prosiła, aby nie zgłaszać na policję zachowania męża, bo on jedyny utrzymuje rodzinę. Kilka dni temu natomiast przyszło do mnie spłakane dziecko – dziewczynka z drugiej klasy podstawówki bez słowa położyła na biurku walentynkę, jaką dostała do anonimowego wielbiciela – tekst napisany dziecięcą ręką
był tak obrzydliwy i brutalny, że postanowiłam zwołać nadzwyczajną wywiadówkę. Dziecko samo z siebie nie byłoby zdolne do tak okrutnego czynu, musiało od kogoś się tego nauczyć...

Rodzina pod specjalnym nadzorem

Z obserwacji nauczycieli wynika, że dzieci, które wywołują konflikty, biją, skarżą, używają wulgarnych słów, niszczą lub uszkadzają przedmioty innych dzieci, nękają psychicznie i zastraszają swoich kolegów, jest coraz więcej. Opisane wydarzenia są jedynie wierzchołkiem góry lodowej – pedagodzy twierdzą, że coraz ostrzejszą formę przybiera przemoc słowna – wyzwiska, obrażające koleżankę sms-y wysyłane „spod ławki”, wulgarne dowcipy, donosicielstwo, niszczenie prywatnych przedmiotów to problemy, z którymi pedagodzy spotykają się codziennie i wobec których często pozostają bezradni. Psychologowie natomiast ostrzegają, że w zmaganiach z agresją w szkole, łatwo stracić z oczu to, co najważniejsze – - dobro dziecka. To nie szkoła jako instytucja ma kłopot z agresywnym, a przez to niewygodnym i uciążliwym uczniem, ale to uczeń ma problem i to uczeń oraz klasa, do której uczęszcza, powinien otrzymać profesjonalną pomoc. Zamiast więc na każdym kroku uzmysławiać dziecku, że jest zakałą szkoły, warto okazać mu
zainteresowanie i żadnego nagannego zachowania nie pozostawić bez reakcji i komentarza. I nie mamy tu na myśli kolejnej uwagi w uczniowskim dzienniczku...

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)