GotowaniePrzepisyNapój cesarzy i buddyjskich kapłanów

Napój cesarzy i buddyjskich kapłanów

Najpopularniejszy napój świata, ma długą i egzotyczną historię. Niegdyś uważana była za luksus, doceniano jej wartości lecznicze, a buddyjscy mnisi żywili przekonanie, że sprzyja ona osiągnięciu stanu najwyższego uduchowienia.

Napój cesarzy i buddyjskich kapłanów
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

24.08.2007 | aktual.: 27.06.2010 15:01

Najpopularniejszy napój świata, ma długą i egzotyczną historię. Niegdyś uważana była za luksus, doceniano jej wartości lecznicze, a buddyjscy mnisi żywili przekonanie, że sprzyja ona osiągnięciu stanu najwyższego uduchowienia.

Obecnie herbata kojarzy się z Anglią, gdzie picie herbaty to rodzaj narodowego rytuału. O zaletach herbaty, ale także o jej wadach (zawiera kofeinę) napisano wiele, choć nie zawsze zgodnie z prawdą. Faktem jest jednak, że jest napojem pokrzepiającym, od którego zaczynamy i na którym kończymy dzień. Herbata nie tylko ogrzewa, ale także gasi pragnienie, może pobudzać lub uspokajać. Jednym słowem od lat jest niezastąpiona.

Historia herbaty rozpoczęła się 2 tysiące lat p.n.e. w Chinach. Legendarny cesarz chiński Szen-nung miał podobno zapoczątkować zwyczaj jej picia i uroczystego zaparzania. To były jednak dopiero początki, bowiem herbata podawana na dworze chińskiego władcy należała wówczas do napojów prawie nieznanych. Podchodzono do niej z dużą rezerwą.

Herbata i buddyzm

Ogromne zasługi w rozpowszechnianiu picia herbaty w Azji położyła buddyjska sekta zen. Herbata stała się napojem rytualnym, prowadziła do osiągnięcia jasności umysłu i najwyższego stanu uduchowienia. Dzięki buddyjskim kapłanom rozwinęła się swoista ceremonia picia herbaty. Od XV wieku w Indii, Japonii, Indochinach i Birmie można było mówić o coraz powszechniejszym obyczaju "chanoyu", co dosłownie znaczyło "wrzątek z herbatą". Ceremoniał picia herbaty, uroczyste jej zaparzanie, częstowanie gości stało się pewnego rodzaju sposobem bycia tamtejszych ludzi.

Europa czekała na herbatę bardzo długo. Podczas gdy w Azji był to już napój rozpowszechniony i prawie święty, Europejczycy gasili pragnienie miodem, winem i wodą. Przełomowa datą w historii herbaty był rok 1610. Wtedy właśnie holenderscy marynarze przywieźli na swych statkach cudowny lek przeciw febrze. Była to właśnie herbata.

Z apteki do kuchni

Nie trafiła więc do kuchni, ale do aptek. Medycy po gruntownym zbadaniu egzotycznego napoju orzekli, że jest to lek dobry na wszystko. Leczono herbatą nie tylko febrę, ale także podagrę, sklerozę, a nawet katar! Był to jednak lek luksusowy, sprzedawany za zawrotne sumy. Wkrótce doceniono także łagodny smak herbaty i jej niepowtarzalny aromat. Herbata szybko trafiła więc na stoły zamożnych kupców, wielkich książąt i znudzonych królów szukających nowości.

ZOBACZ TEŻ:

WASZA BAZA PRZEPISÓW Najszybciej przyjęła się w Rosji, bo zaledwie 8 lat po jej przewiezieniu do Europy. Rosjanie wprowadzili własny sposób na zaparzanie aromatycznego napoju - wymyślili samowar. To praktyczne urządzenie, służące do przygotowania herbaty, stało się z biegiem lat niezastąpionym domowym sprzętem. Z nastaniem XIX wieku samowary obecne już były w każdym rosyjskim domu. Im bardziej zamożny był dom, tym samowary były bardziej kosztowne. W salonach rosyjskich dam, na stole nakrytym białym obrusem stał piękny srebrny samowar i przezroczysty porcelanowy serwis do herbaty. Takie wspomnienie samowaru zachowało się w zapiskach Lwa Tołstoja o rodzinnym domu. W takich samowarach pisarz kazał także parzyć herbatę swym powieściowym bohaterom - Annie Kareninie czy Kitty Szczerbackiej.

Nad Tamizą

Z kolei pełni dystansu Anglicy przekonywali się do herbaty bardzo powoli. Nad Tamizą nowy napój pojawił się dopiero w 1650 roku. Była to jednak miłość od pierwszej degustacji. Anglicy nie zdradzili od tej pory herbaty dla żadnego napoju. Wypijają dziennie aż 6 filiżanek. Prawdziwy angielski gentleman i prawdziwa angielska lady pierwszą filiżankę herbaty wypijają w łóżku tuż po przebudzeniu. Potem podaje się ją do śniadania i obiadu, następnie jest czas na najważniejszą popołudniową herbatę tzw. afternoon tea, co należy do narodowego obowiązku prawdziwego Anglika.

Herbatę pije się jeszcze wieczorem i tuż przed snem. Większość Anglików pija swój ulubiony napój z mlekiem. W ten sposób przyrządza się herbaty indyjskie, które są przez Brytyjczyków faworyzowane ze zrozumiałych względów.

Indie - wspomnienie imperium

Indie to w końcu nostalgiczne wspomnienie dawnej wielkości brytyjskiego imperium. Gdy w 1876 roku królowa Wiktoria została cesarzową Indii, Anglicy byli dumni z tego, że herbatę uprawiają "u siebie". To właśnie historia zadecydowała o tym, że na Wyspach Brytyjskich pija się herbatę z mlekiem, a nie z cytryną. Cytryna nadaje się bowiem jedynie do herbat chińskich lub sprowadzanych z Cejlonu i tę regułę jest w stanie wydeklamować każdy mały mieszkaniec Londynu.

Jest to jednak herbaciany bon ton, który funkcjonuje już tylko po drugiej stronie Kanału La Manche. W pozostałej części Europy panują pod tym względem reguły dużo swobodniejsze. Herbata pozostała, ale zmieniły się czasy. Zrezygnowaliśmy z samowarów, nie wierzymy także już w to, że aromat herbaty wyleczy nam katar. W studenckich barach podają nam herbatę w plastykowych kubkach, a gdy mamy niewiele czasu decydujemy się na herbatę z automatu, często o wątpliwym smaku.

Wtedy dopiero można zamarzyć o prawdziwej angielskiej "afternoon tea". Dlatego każdy, kto jedzie do Londynu, oprócz zwiedzenia Tower, zobaczenia pałacu królowej, pospacerowania po Soho nie zapomina o tym, by uczestniczyć w najbardziej angielskim spektaklu - w popołudniowej londyńskiej herbacie.

ZOBACZ TEŻ:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)