Blisko ludziNie chcieli na swoim weselu alkoholu. Pandemia okazała się wymówką

Nie chcieli na swoim weselu alkoholu. Pandemia okazała się wymówką

Wesele bez alkoholu może się udać?
Wesele bez alkoholu może się udać?
Źródło zdjęć: © Pexels
18.05.2021 08:56

– Dla nas reżim sanitarny był dobrym powodem, żeby zrezygnować z wódki, wina i szampana – opowiada w rozmowie z WP Kobieta Sylwia Kamińska, która na swoim weselu nie podała gościom alkoholu. Przyznaje jednak, że drugi raz by się już na to nie zdecydowała.

Czy wesele bez alkoholu jest możliwe? W naszym kraju wysokoprocentowe napoje są normą na tego typu uroczystościach, więc nikogo nie dziwi ani nie gorszy widok butelek wódki, wina czy innych trunków na stołach. Goście wznoszą toasty, stukają się kieliszkami i piją "za zdrowie" nowożeńców. Alkohol zwykle pomaga im się rozluźnić, zintegrować i bawić na parkiecie do białego rana. Co jednak w przypadku, gdy para młoda nie pije alkoholu i nie chce go podać gościom na swoim weselu? Jak to wygląda z perspektywy organizatorów, a jak z perspektywy uczestników przyjęcia?

– Ten trend na wesela bez alkoholu pojawił się już kilka lat temu. Częściej niż kiedyś pary młode sięgają po to rozwiązanie – mówi w rozmowie z WP Kobieta ślubna ekspertka Izabela Janachowska.

– Żeby na trzeźwych przyjęciach atmosfera była naprawdę dobra, warto uprzedzić gości, że nie pojawi się na nim alkohol. Dzięki temu nie będą zaskoczeni i odpowiednio nastawią się do uroczystości. Oczywiście, są tacy goście, którzy nie wyobrażają sobie świętowania bez mocniejszych trunków, jednak z mojego doświadczenia zawodowego wiem, że wiele osób naprawdę nie ma problemu z tym, żeby bawić się bez kieliszka w dłoni – podkreśla Janachowska.

W ocenie specjalistki od wesel, na tego typu przyjęciach w czasie pandemii było zdecydowanie mniej alkoholu. Jednak nie dlatego, że Polacy w dobie koronawirusa pili mniej. – To wynika faktu, że wprowadzono limity osób na weselach, a ilość alkoholu dostosowywano do liczby gości – zauważa ekspertka.

Gdyby nie wodzirej, mogłoby się nie udać

Wesele bez alkoholu zorganizowali Sylwia i Maciej Kamińscy. Pobrali się we wrześniu ubiegłego roku. Z racji tego, że ich przyjęcie odbywało się w miejscu objętym czerwoną strefą, mogli zaprosić jedynie 50 osób. Pandemia okazała się dla nich świetnym pretekstem, by nie postawić na stołach wysokoprocentowych trunków. Nie chcieli, by goście zanadto się rozluźnili i skracali dystans.

– Pierwotnie mieliśmy się pobrać w kwietniu 2020 roku, ale przez lockdown musieliśmy przesunąć datę właśnie na wrzesień. Przed pandemią braliśmy pod uwagę, że choć my nie pijemy, to nasi goście będą chcieli wypić alkohol i planowaliśmy kupić dla nich symbolicznie kilka butelek. Zmieniliśmy podejście, gdy wybuchła pandemia i weszły w życie obostrzenia. Na weselu po wypiciu kilku drinków, nie oszukujmy się, nie jest możliwe, by utrzymywać dystans, więc dla nas reżim sanitarny był dobrą wymówką, żeby zrezygnować z wódki, wina i szampana – opowiada w rozmowie z WP Kobieta Sylwia Kamińska.

Panna młoda obawiała się, że brak wysokoprocentowych napojów zostanie źle odebrany przez gości i przez to nie będą się dobrze bawić lub po cichu wniosą na salę swój alkohol.

– Miałam takie myśli, że moi przyjaciele i rodzina będą niezadowoleni, a potem powiedzą, że to było najgorsze wesele w ich życiu. Bo nie dość, że w czasie pandemii, w okrojonym składzie, to jeszcze bez wódki. Ale na szczęście na naszej imprezie mieliśmy świetnego wodzireja, który tak rozerwał gości, że tańczyliśmy do rana. Co prawda nie było zabawy w wężyka czy pociąg, żeby zachować ten dystans między ludźmi, za to w zamian mieliśmy zawody w duetach i gry dla par. Teraz z perspektywy czasu wiem, że gdyby na weselu nie było wodzireja, to mogłoby być ciężko, żeby goście na trzeźwo tak imprezowali – wspomina Kamińska.

Sylwia w rozmowie z nami przyznaje, że gdyby drugi raz miała organizować wesele, to nagięłaby swoje zasady i postawiła na stołach alkohol. – ­To jest głęboko zakorzenione w naszej tradycji. Dla większości z nas nieodłącznym elementem wesela jest wódka, po prostu. Goście potrzebują dodać sobie animuszu, nie potrafią przełamywać barier bez drinka. Gdybym ponownie miała urządzać takie przyjęcie, to dałabym za wygraną – mówi nasza bohaterka.

Izabela Janachowska uważa jednak, że nowożeńcy nie powinni ustępować bliskim, jeśli ta decyzja nie będzie z nimi w zgodzie. – Wszystko zależy od tego, kogo tak naprawdę chce zadowolić para młoda. Jeśli zdecydowali, że na przyjęciu nie pojawi się alkohol, to mają do tego pełne prawo. Wiem, że w niektórych przypadkach nacisk z zewnątrz jest tak silny, że nowożeńcy decydują się ustąpić bliskim, bo zależy im, żeby wesele spełniło oczekiwania rodziny i znajomych – mówi w rozmowie z WP Kobieta ślubna ekspertka.

Niedaleko był monopolowy

– Na początku było drętwo. Goście z obu stron pary młodej nie mieli odwagi poznać się ze sobą i wspólnie bawić. Zrobiły się grupki – mówi w rozmowie z WP Kobieta Klaudia Modrzejewska, która była gościem na "trzeźwym weselu".

Para jej przyjaciół stroni od alkoholu i nie świętuje ważnych wydarzeń z kieliszkiem w dłoni. Dlatego znajomi i rodzina nowożeńców nie byli zaskoczeni faktem, że na weselu nie zostaną poczęstowani wódką.

– Już na zaproszeniu była informacja, że na przyjęciu nie będzie żadnego alkoholu. Młodzi chcieli cieszyć się tym dniem na trzeźwo, mieli takie życzenie, żeby ich goście też byli trzeźwi, więc postanowiłam to uszanować. Nie schowałam do torebki wódki, nie piłam po kryjomu. Miałam podejście, że dla mnie to będzie jedno z wielu wesel, na których byłam i jeszcze w przyszłości będę, ale dla moich przyjaciół to wyjątkowa uroczystość, więc chcę z nimi świętować tak, jak oni to sobie wymarzyli – opowiada nam Klaudia.

Nowożeńcy nie uraczyli gości alkoholem i nie puszczali disco polo, to były dla nich dwa priorytety. – Z muzyką trafili w dziesiątkę, bo DJ grał przeboje zarówno z lat 80., jak i nowoczesne, radiowe. Mimo to goście długo nie potrafili się rozkręcić. Po obiedzie, kiedy zwykle zaczynają się tańce na parkiecie, wszyscy siedzieli przy swoich stolikach i rozmawiali. Rodziny się nie integrowały, dopiero po kilku godzinach, kiedy zrobiło się ciemno, towarzystwo było śmielsze – zauważa Modrzejewska.

Dlaczego goście stali się bardziej odważni, gdy impreza powoli chyliła się ku końcowi? – Wielu z nich pod pretekstem przewietrzenia się i wyjścia na papierosa, piło wódkę z małych buteleczek. Niedaleko był monopolowy i co jakiś czas rodzina młodych urządzała sobie wycieczki do sklepu. To, co dla mnie było najbardziej uderzające, to że nie robili tego młodzi ludzie, znajomi czy rodzeństwo pary młodej, tylko starsi - wujkowie, ciocie, dziadkowie. Słyszałam, jak ktoś z nich powiedział: "Nie chcę robić im przykrości, ale ja napić się muszę" – mówi Klaudia.

Modrzejewska po przyjęciu rozmawiała z nowożeńcami. Panna i pan młody zorientowali się, że nie wszyscy zaproszeni bliscy uszanowali ich prośbę.

– Powiedzieli mi, że w pewnym momencie zauważyli, że niektórzy są pod wpływem alkoholu. Przecież to i widać, i czuć, a do tego raptownie grupka osób zerwała się do tańca. Mojej przyjaciółce zrobiło się smutno, bo sądziła, że zaprosiła tak wąskie grono przyjaciół i rodziny, że wszyscy będą respektować jej zasady i tej jednej nocy sobie odpuszczą... Niestety, niektórzy nie przepuszczą żadnej okazji, nawet jeśli to oznacza, że zrobią komuś przykrość – podkreśla Klaudia.

W ocenie Janachowskiej zachowanie gości, którzy mimo wszystko sięgają po alkohol na trzeźwym weselu, jest niestosowne. – Uważam to za duży nietakt. Ślub i wesele to przede wszystkim święto pary młodej i goście powinni uszanować wizję nowożeńców. Nigdy nie wiadomo, z jakiego powodu para zdecydowała się na taki krok. Może mieć prywatny powód, może jeden z małżonków nie może pić procentowych trunków. Jeśli podjęli taką decyzję, to należy ją bezwzględnie respektować. Nikt nie przychodzi na wesele z dodatkowym jedzeniem czy własną muzyką. Tak samo powinno być z alkoholem – dodaje specjalistka.