Nie jestem kurą domową!
Według stereotypowego postrzegania życia rodzinnego to kobieta powinna zajmować się domem, świetnie gotować i uwielbiać małe dzieci. Czy kobieta, która nie spełnia tych warunków, nie cierpi domowych obowiązków i nie ma zamiaru iść na kurs gotowania może być jednocześnie dobrą i szczęśliwą żoną?
11.07.2008 | aktual.: 25.05.2010 22:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według stereotypowego postrzegania życia rodzinnego to kobieta powinna zajmować się domem, świetnie gotować i uwielbiać małe dzieci. Mimo zwiększającej się liczby młodych (i nie tylko) ludzi idących z duchem czasu i równouprawnienia, wciąż wielu panów szuka na partnerkę życiową dobrze wychowanej pani domu. Czy kobieta, która nie spełnia tych warunków, nie cierpi domowych obowiązków i nie ma zamiaru iść na kurs gotowania może być jednocześnie dobrą i szczęśliwą żoną?
Oczywiście, że pytanie postawione w powyższym akapicie jest tendencyjne. Być żoną może i to bardzo szczęśliwą. Jednak, być może, w naszym wciąż bardzo konserwatywnym kraju mężczyźni wciąż wolą wiązać się z kobietami, które nie tylko są piękne, inteligentne i zabawne, ale i świetnie gotują oraz sprzątają.
Nie posiadając tych cech kobieta może stać na przegranej pozycji i nawet, jeśli znajdzie partnera, to niekoniecznie na całe życie. Bo gdy mężczyzna zrozumie, że nie ma prawa liczyć na darmową pomoc domową, z czasem może dojść do wniosku, że taki układ mu nie pasuje...
Wielu mężczyzn oczekuje, że kobieta będzie przede wszystkim dobrą panią domu. Nawet, jeśli się do tego nie przyznają, skrycie wolą przejść przez życie z partnerką zorganizowaną, potrafiącą ugotować obiad, przygotować dzieci do szkoły i zadbać o porządek w domu. Tak jest łatwiej, wygodniej i bezpieczniej. Mało który mężczyzna jest uczony przez rodziców gotowania, prania, sprzątania. I chociaż to się, na szczęście, zmienia to jednak bardzo powoli. Wciąż wielu panów nagle traci rozum, siły witalne i chęci do życia gdy daje się im gąbkę do mycia naczyń czy odkurzacz do ręki.
Często zdarza się, że przed ślubem, a może nawet na początku małżeństwa podział obowiązków jest równy, ale to się powoli zmienia wraz z upływem czasu. Pan domu ma coraz mniej wolnych chwil na trudne prace domowe, znajduje za to coraz więcej ciekawych wymówek, by nie zmywać naczyń, nie gotować i nie zajmować się dzieckiem czy wychodzić z psem na spacery. Żona robi wszystko za niego, bo wpojono w nią, że taki już kobiecy los. Więc z czasem to ona przejmuje wszystkie zajęcia domowe, pracuje i opiekuje się dzieckiem, a on jest ciągle zmęczony.
Zdarza się, że kobieta, która nie lubi sprzątać, zmywać czy gotować z góry mówi o tym swojemu mężczyźnie, a ten przejmuje większość domowych spraw. Biega na zakupy, zmywa, gotuje i robi wszystko w domu, a jeśli trzeba, zajmuje się dzieckiem i wstaje do niego w nocy. Nie każdy mężczyzna uważa, że to uwłacza męskiej godności, są przecież tacy, którzy bez problemu zmyją podłogi i ugotują obiad. Jednak nie znaczy to, że przegięcie w drugą stronę jest sprawiedliwe. Czasami, niestety, trzeba się zmusić i robić rzeczy, których się nie lubi, na tym także polega wspólne życie.
W niektórych związkach żony, które nienawidzą sprzątać, uważając ten obowiązek za krzyż pański, robią to jednak, bo uważają, że muszą. Z miną męczennicy wyręczają we wszystkim męża, zamiast dać mu do ręki odkurzacz. Podział obowiązków jest dla nich nie do przyjęcia, bo myślą, że one robią wszystko najlepiej, a poza tym, lubią stwarzać wokół siebie aurę nieszczęśliwej, wiecznie zajętej i przemęczonej pani domu. Jednak taka postawa z czasem jest męcząca dla wszystkich. Dla kobiety, która nienawidzi sprzątać i zajmować się domem, a to wciąż robi i mężczyzny, który musi wysłuchiwać jej żali.
Kobieta, która nie lubi obowiązków domowych nie jest, oczywiście, skazana na wieczne staropanieństwo, ale jeśli ktoś ma zamiar stworzyć udane małżeństwo, którego podstawą jest partnerstwo, musi przekonać się do pewnych rzeczy. Bez względu na to, jakiej jest płci. Bo przecież czasami trzeba robić coś, by wszystkim żyło się lepiej, wygodniej i przyjemniej. Jednak nie znaczy to, że trzeba kochać nudne domowe prace by móc liczyć na znalezienie kochającego partnera.
Przecież, żartobliwie mówiąc, najgorsza bałaganiara może spotkać kogoś, kto zachwyci ją na tyle iż sama zacznie po sobie sprzątać... A idealnym rozwiązaniem jest zarabianie takich pieniędzy, by móc zatrudnić sobie kogoś do sprzątania i wtedy problem zniknie!