Niesamowite życie i twórczość Guya Bourdin
Nie znał słowa kompromis, interesowała go mroczna strona mody, a o swych fetyszach opowiadał za pomocą perwersyjnych fotografii. Wielokrotnie oskarżano go o eksploatację kobiecej cielesności i przedmiotowe traktowanie płci pięknej. Na kadrach jego autorstwa pojawiały się kobiety bez głów i tułowia, w otoczeniu odciętych łbów zwierząt i pokryte w całości czarnymi perłami, a to wszystko by zaspokoić artystyczne fantazje. Guy Bourdin do dziś jest uznawany za jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii fotografii, a jego burzliwe życie nie przestaje intrygować.
25.02.2016 | aktual.: 06.02.2019 13:39
Na świat przyszedł w Paryżu w 1928 roku, jednak nie tam przyszło mu stawiać pierwsze kroki w fotografii. Wojna zawiodła go aż do Dakaru, gdzie odbywał służbę wojskową we Francuskich Siłach Powietrznych. Tam też odkrył siłę zdjęcia jako wspaniałego narzędzia do dokumentowania otaczającej go rzeczywistości. Po wypełnieniu swego dwuletniego obowiązku obywatelskiego powrócił do stolicy Francji i przez przypadek dowiedział się, że w jego pobliżu zamieszkuje legenda surrealizmu Man Ray. Bourdin udał się do jego domu aż pięć razy, jednak za każdym razem zostawał odprawiony z kwitkiem przez żonę artysty. Za szóstym razem drzwi otworzył mu sam Man Ray, który zafascynowany determinacją początkującego fotografa zaprosił go do środka. Tak stał się jego mentorem i wprowadził w fascynujący świat surrealistycznej sztuki.
Przy takim wsparciu na debiut artysty nie trzeba było długo czekać. W 1952 roku w Paryżu odbyła się pierwsza wystawa Guya Bourdin, która pokazywała efekty jego współpracy z Man Rayem. Przyniosła mu ona sławę i uznanie w branży, co zaowocowało zatrudnieniem w prestiżowym zespole kultowego pisma „Vogue Paris”. Dzięki temu został zauważony przez markę Charles Jourdan, dla której przez 14 lat tworzył niesamowite kampanie będące połączeniem jego obsesji na temat ciała, seksu i przemocy. Makabryczne kadry pokazywały rozczłonkowane ciała i na zawsze zmieniły oblicze branży mody. Od tej pory kampanie modowe przestały skupiać się na samym produkcie i zaczęły rozwijać własną niezależną od niego narrację. W jego przypadku były to bardzo abstrakcyjne, ale jednocześnie sugestywne obrazy. Zdjęcia Bourdin zawsze wykorzystywały intensywne kolory, które pokazywały perwersję, obłęd i kobiece ciała.
Do historii przeszło zdjęcie jego autorstwa z 1970 roku, które ukazało się na łamach świątecznego wydania francuskiego „Vogue’a”. Wówczas pełnił on funkcję naczelnego fotografa tego kultowego pisma, a każda jego – nawet najbardziej szalona – wizja musiała zostać urzeczywistniona. Kompromis? To słowo nigdy nie padło z ust artysty. Przekonały się o tym modelki, których ciała zostały całkowicie pokryte najpierw klejem, a potem imponującą liczbą czarnych pereł. Jak wspomina tę sytuację jedna z nich: Guy nie zdawał sobie z tego sprawy, że to może doprowadzić do tego, iż nasza skóra po prostu przestanie oddychać, a my zemdlejmy. Jedna z redaktorek próbowała go zatrzymać i ostrzegła, że nie możemy kontynuować, bo umrzemy. Wtedy Guy wykrzyknął zachwycony, że to byłoby piękne zrobić zdjęcie nam dwóm martwym w łóżku”.
Poniżenie, degradacja i namiętna eksploatacja kobiecej tematyki. Guy Bourdin miał skomplikowane relacje z płcią żeńską. Jego żona Solange Greze zginęła w niejasnych okolicznościach w 1969 roku. Najprawdopodobniej przedawkowała narkotyki, a jej ciało znaleziono na fotelu przed telewizorem. Wieloletnia miłość artysty Sybille Danner popełniła samobójstwo w 1981 roku. Czy miał z tym jakiś związek? Bywał okrutny, bezwzględny i nie miał litości w stosunku do kobiet. Nie tylko w życiu, ale także w pracy. W studiu oczekiwał od modelek ekstremalnego poświęcenia i zaangażowania w imię sztuki. Tak stał się jedną z najbardziej ekscentrycznych postaci w branży mody.
Wielokrotnie bohaterką jego zdjęć była rudowłosa elegancka kobieta pokazywana z profilu. Miało to bezpośredni związek z życiem artysty. Guy Bourdin został bowiem porzucony przez matkę, co stało się nie tylko jego osobistą traumą, ale też motywem twórczości. Widział ją tylko raz w życiu i zapamiętał jako bladą, rudą i bardzo elegancką postać. Przez długi okres skrywał w sobie tę mroczną historię.
Kiedy miał taką potrzebę, naginał rzeczywistość i próbował zmieniać jej naturę. Każda następna jego praca była próbą przekroczenia kolejnych granic. Była dyrektor kreatywna „Vogue US” Grace Coddington, która współpracowała z nim przy okazji sesji zdjęciowych, wspomina jak Guy Bourdin chciał wzmocnić kolor oceanu na bardziej intensywny, by uzyskać jedno idealne ujęcie. Asystenci wlewali w tym celu ogromne ilości niebieskiej farby do morskiej wody, jednak ich wysiłki zakończyły się fiaskiem i horrendalnym wydatkiem dla redakcji.
Obok zdjęć Guya Bourdin trudno było przejść obojętnie, bo jego ujęcie kobiecej cielesności było zupełnie inne od tego, które znaliśmy z przeszłości. Świadczą o tym słowa eksperta w dziedzinie modowej fotografii Phillippa Garnera. Jak mówi: „Nie było drugiej takiej osoby w historii fotografii. Prace Irvinga Penna są emanacją szacunku do kobiet. Seksualne odniesienia pojawiają się w twórczości Avedona. Ale to co widzisz w pracach Guya Bourdin to próba połączenia dwóch najbardziej intrygujących tematów – pragnienia i śmierci. Dążenie do zrealizowania tego sprawiło, że jego fotografie wzbudzały tak silny niepokój”. Podobnego zdania jest Albert Watson, który mówi o nim w mniej zawiły, ale równie pochlebny sposób -„Jego twórczość była najbliższa osiągnięcia poziomu sztuk plastycznych w historii tej branży”.
Jedno jest pewne. Fotografia nie miała w swej historii drugiej takiej osoby. Guy Bourdin wzbudzał skrajne emocje, a koło jego prac nigdy nikt nie przeszedł obojętnie. Tak pozostało do dziś.
Cytaty pochodzą ze strony poświęconej życiu Guya Bourdin guybourdin.net