Po latach wróciła do rodziców. "Matka przypomina mi, że mój zegar tyka"

Po latach wróciła do rodziców. "Matka przypomina mi, że mój zegar tyka"

30-latkowie często są zmuszeni do powrotu do domu rodzinnego
30-latkowie często są zmuszeni do powrotu do domu rodzinnego
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Dominika Frydrych
30.04.2024 10:24, aktualizacja: 30.04.2024 15:44

- Nie jest tak źle. Uważam, że podjęłam najlepszą decyzję z możliwych - swój powrót do domu rodzinnego po latach komentuje 31-letnia Kasia. Inaczej podchodzi do tego rok młodsza Ola. - Czuję się jak kompletny przegryw - wyznaje.

- Zarabiam 5 tysięcy na rękę i nie uważam, że to mało. Czuję ogromną frustrację, że nie mogę się za to utrzymać samodzielnie i wynająć choćby kawalerki - mówi 31-letnia Kasia, która pochodzi z Warszawy.

Kilka miesięcy temu, po tym, jak właściciel wynajmowanego przez nią mieszkania kolejny raz podniósł czynsz, przeprowadziła się do rodziców. - Doszłam do kwoty trzech tysięcy plus media. To mnie przerosło - przyznaje kobieta. - Gdyby doliczyć prąd, internet i inne opłaty, zostałoby mi około 1200 zł. Jak mam z tego przeżyć miesiąc i oszczędzać na wkład własny na coś swojego? Nie ma szans.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rozglądała się za innym, tańszym mieszkaniem, ale nie mogła znaleźć żadnej oferty. - Albo cena była taka, jaką miałam teraz, albo były to typowe patomieszkania, które miały 15 metrów kwadratowych. Właściwie jedyną opcją było znalezienie współlokatora albo przeprowadzka do rodziców - tłumaczy. - Żadna z nich mi nie odpowiadała. Nie jestem już studentką, nie chcę ustalać z kimś grafiku sprzątania czy wynoszenia śmieci. Z drugiej strony powrót do rodziców wydawał mi się upokarzający. Ale musiałam przełknąć dumę.

"Po cichu liczyłam, że z kimś się zwiążę"

Kasia postanowiła mieszkać z nimi przez rok, a w tym czasie zbudować sobie poduszkę finansową i odłożyć na wkład własny. Ale, jak przyznaje, nie ma nadziei, że uda jej się kupić mieszkanie. - Nie przyznaję im się, ale jestem przerażona wizją trzydziestoletniego kredytu - przyznaje. - Po cichu liczyłam, że w tym czasie z kimś się zwiążę, zamieszkamy razem i będzie mi łatwiej. Nie udało się.

Jak mieszka jej się z rodzicami? Wzdycha wymownie i śmieje się.

- Nie jest tak źle. Uważam, że podjęłam najlepszą decyzję z możliwych.

Na pytanie, co przeszkadza jej w takim układzie, nie ma wątpliwości. - Notoryczne pytanie mnie, co robię, dokąd idę i o której będę, a gdy wracam późno, wypytywanie, co robiłam i z kim byłam - mówi. - Raz czy dwa pokłóciliśmy się o to mocno. Matka krzyknęła, że dopóki jestem pod ich dachem, mam się spowiadać z tego, co robię. Przeprosiła mnie później, ale byłam wtedy o włos od wyprowadzki. Poza tym w ogóle rodzice zaczęli znów traktować mnie, jakbym była nastolatką i tak, to jest nie do zniesienia. Wchodzą do pokoju bez pukania, zwracają mi uwagę, że nie jem śniadania.

Chociaż dorzuca się do rachunków czy zakupów, i tak zaoszczędziła sporo. - Najgorsze, że boję się kupować mieszkanie sama. Z kolei wynajem kompletnie mi się nie opłaca. Czuję się w impasie i przeraża mnie kolejny krok.

Przeprowadzka może być postrzegana jako "krok w tył"

Jak podejść do sytuacji powrotu do domu rodzinnego? - Wiele zależy od tego, jakie mamy relacje z rodzicami. Jeśli są wspierający, to łatwiej jest poradzić sobie z tą zmianą - a zmiana miejsca zamieszkania, jak zresztą wiele ważniejszych zmian w życiu, wywołuje stres i wymaga zaangażowania umiejętności adaptacyjnych - podkreśla Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka.

- Tego typu przeprowadzka może być przez niektóre osoby postrzegana jako "krok w tył", cofnięcie się do wcześniejszych etapów życia i być przeżywana jako porażka - tłumaczy.

- Mamy oczywiście prawo do przeżycia tych emocji. Jednocześnie warto pamiętać, że wysokie ceny nieruchomości nie są naszą winą. To, że tak wielu młodych, pracujących ludzi nie może sobie pozwolić na mieszkanie, świadczy o systemie społecznym, w którym żyjemy, a nie o ludziach, których na mieszkanie po prostu nie stać - dodaje.

"Komentuje każdy wybór"

- Od dwóch lat mieszkam z rodzicami - mówi 30-letnia Ola. Jest w bardzo podobnej sytuacji do Kasi – też mieszka w Warszawie, zarabia około 5,5 tysiąca złotych i wynajmowanie mieszkania zupełnie przestało jej się opłacać. Nie może jednak odnaleźć się w sytuacji. - Czuję się jak kompletny przegryw – komentuje. - Czytam w mediach teksty o "gniazdownikach", o tym, że młodzi nie potrafią się usamodzielnić i dla wygody żyją z rodzicami. Za każdym razem po takim artykule nie mogę powstrzymać się od płaczu i jest mi jeszcze bardziej wstyd. Ale co mam zrobić?

Ola wróciła do domu rodzinnego po rozstaniu z partnerem. - On wyprowadził się ode mnie. Nie było mnie stać na dwupokojowe mieszkanie, tylko na czynsz wydawałabym ponad cztery tysiące. Łatwo policzyć, ile by mi zostało - a jeszcze opłaty. Musiałam szybko się wyprowadzić - a rodzice oczywiście powiedzieli, że mogę zająć swój pokój. Już od nich zaczęłam przeglądać oferty kawalerek, ale ręce mi opadły. Były niewiele tańsze.

Najtrudniejsze w mieszkaniu z rodzicami jest dla Oli ich ciągłe kontrolowanie i krytykowanie jej wyborów

- Mama sprawdza, co kupiłam, komentuje każdy mój wybór. Byłam na diecie, jadłam proteinowe jogurty - dziwiła się, że wybieram tak drogie i "dziwne" rzeczy. Albo komentowała to, jakich kosmetyków używam - jej zdaniem złych, bo "mało kobiecych", jakaś pianka do twarzy i krem, a nie cienie czy szminka. No i najgorsze, że cały czas przypomina mi, że mój zegar tyka, powinnam sobie kogoś znaleźć i nie być tak wybredna, bo zostanę starą panną. A gdybym miała męża, nie miałabym problemów z mieszkaniem – relacjonuje Ola.

"Warto nie rezygnować z bycia dorosłym"

- Oczywiście powrót do rodziców może wiązać się z uruchomieniem mechanizmu regresji - powrotem do pozycji dziecka zależnego od mamy i taty – mówi Angelika Szelągowska-Mironiuk. - Dlatego właśnie warto nie rezygnować z bycia dorosłym: wywiązywać się z "dorosłych" zobowiązań, podejmować własne decyzje czy na przykład przyrządzać dla siebie posiłki. Potrzebne będzie także ustalenie zakresu obowiązków domowych z rodzicami. Nie chodzi tutaj tylko o to, by życie domowe toczyło się gładko, ale także o to, byśmy mieli poczucie własnej sprawczości i dojrzałości.

Jak podkreśla psycholożka, pomocne mogą być także rozmowy z innymi dorosłymi w podobnej sytuacji. - Jest ich wielu, gdyż według statystyk około połowy młodych Polaków "gniazduje", czyli mieszka ze swoimi rodzicami. Nie wszystko od nas zależy - ceny wynajmu mieszkań czy żywności to coś, na co - jako jednostki - mamy wpływ w znikomym stopniu – kwituje.

Imiona bohaterek zostały zmienione

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

© Materiały WP

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta