- Kiedy wracam do domu, krzyczę do dzieci, żeby nie podchodziły. Biegnę prosto do łazienki i czasem nawet w ubraniu wchodzę pod prysznic. Mamy taki swój żarcik w pracy, że po "hardkorowym" zleceniu szorujemy się domestosem – mówi Justyna Arciszewska, która pokazuje w internecie, jak doprowadza do błysku "hardkorowe chaty".