Blisko ludziPokolenie grubasów

Pokolenie grubasów

30.05.2012 14:23

Polskie dzieci są grubo za grube – tak wynika z raportu Światowej Organizacji Zdrowia. Nie chcą uprawiać sportu, za to chętnie spędzają czas przed komputerem. Czas zacząć działać, drodzy rodzice! - grzmią media. Trzeba coś zrobić, bo wyrośnie nam pokolenie grubasów, co to siedzą, jedzą tłuste kiełbasy i dostają zadyszki biegnąc na autobus.

Polskie dzieci są grubo za grube – tak wynika z raportu Światowej Organizacji Zdrowia. Nie chcą uprawiać sportu, za to chętnie spędzają czas przed komputerem. Czas zacząć działać, drodzy rodzice! - grzmią media. Trzeba coś zrobić, bo wyrośnie nam pokolenie grubasów, co to siedzą, jedzą tłuste kiełbasy i dostają zadyszki biegnąc na autobus.

Zewsząd słyszy się, żeby karmić zdrowo, mądrze i lekko. Podobno najbardziej winni zaistniałej sytuacji są rodzice zapychający dzieci chipsami, słodyczami, lodami, hamburgerami, hot dogami i innymi świństwami. I nawet skłonna jestem częściowo przyznać rację. Rzeczywiście, z lenistwa często katujemy dzieciaki paskudztwem, które z terminem „żywność” niewiele ma wspólnego. Jednak czasami robimy to samo będąc święcie przekonanymi, że karmimy je zdrowo. Albo zrezygnowani poddajemy się i podajemy im to, co w sklepie dostępne. A tam rządzi marketing. I ściema.

Samo wybranie parówek to pół godziny stania przy półce. Sprawdzenie ile mięsa w mięsie i czy parówka z cielęciną oznacza prawdziwą cielęcinę czy też raczej wieprzowinę, która bardzo długo leżała obok cielęciny - to już robota na całe popołudnie. Człowiek w swej naiwności sięga po te wszystkie smakołyki z Kubusiami, Tygryskami i Miśkami, a potem wczytuje się w drobny druk i odkrywa, że Misiaczki i inne Pysiaczki robią nas w konia.

Kupienie normalnego jogurtu też zaczyna graniczyć z cudem. Do wszystkich dodawane są dropsy, kuleczki, płatki, syropki. A jeśli wciąż się opierasz i obstajesz przy zwykłym kefirze i maślance, to producent dołoży w pakiecie magnesiki, bransoletki, kolczyki, łańcuszki, naklejki. Aż się złamiesz i kupisz to, co chcą, żebyś kupił. I proszę mi tu nie wciskać, jak to dla dobra dziecka można ominąć te cuda i spokojnie zakończyć zakupy. W końcu ile płaczu o głupi jogurt można znieść? I dlaczego każde wspólne wyjście po zakupy musi zakończyć się walką? Rozumiem, że toczymy boje o czekoladki. Ale o serek waniliowy? Jogurt (w którym, nie wiadomo czemu, pływa czekolada)?

Wszyscy rozliczają rodziców, ale agresywny marketing robiący dzieciakom wodę z mózgu ma się dobrze, bo nikt go nie tknie. A to on właśnie ma często wpływ na to, jak karmimy i tuczymy swoje dzieci. Reklamy, które kłamią, gadżety, które kuszą i zestawy, które napędzają sprzedaż – ta branża kwitnie dalej.

Reklama dźwignią handlu, a więc sączą się z telewizji i komputera wesolutkie pieśni o tym, jak coś tam ma dużo wapnia, jest naturalnie słodzone i ma witaminę C. Nikt nie wspomina, że przy okazji pakujemy w dzieciaka porcję cukru, której nie powstydziłyby się czekoladowe cukierki oraz dawkę kalorii równą obiadowej wyżerce.

Rozumiem, że to rodzice rozliczani są ze stanu zdrowia swoich pociech, ale czasami po prostu nie mamy wyjścia. Nie zawsze pod ręką są ekologiczne szynki, otręby i miód, nie zawsze wiemy, jak dziecko do tego przekonać, nie wiemy, jak czytać etykiety, co jest naprawdę zdrowe, a co tylko reklamowane jako zdrowe. Dokładna inspekcja produktów z działu nabiał stałaby się szybko lekcją chemii. Skąd mamy wiedzieć, których symboli się wystrzegać, co to jest MOM, ile mięsa powinna zawierać parówka?

W zdrowej kampanii nie pomagają sklepiki szkolne, w których najzdrowszym produktem często jest drożdżówka.

Przydałaby się jakaś pomoc, szkolenie, strona internetowa, kampania promocyjna, ale zrobiona z pomysłem i z nastawieniem na realizację celu „zdrowe żywienie”, a nie „zróbmy akcję i przepuśćmy w ten sposób trochę funduszy” (taka była w szkole mojej córki). Inaczej rzeczywiście wyrośnie nam pokolenie grubasów od kiełbas z pilotem od telewizora i smartfonem zamiast rąk. Biorę w pełni odpowiedzialność za zdrowie swoich dzieci, ale jeśli mam robić to świadomie, przydałaby się odrobina pomocy.