Przychodzi ich coraz więcej. Chcą, by było jak w filmach dla dorosłych

Przychodzi ich coraz więcej. Chcą, by było jak w filmach dla dorosłych

Mężczyźni nie zawsze rozumieją kobiecą seksualność - zdjęcie ilustracyjne
Mężczyźni nie zawsze rozumieją kobiecą seksualność - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | &#169 Getty Images
Agnieszka Woźniak
20.01.2024 16:44, aktualizacja: 24.01.2024 14:05

Myślą, że kobiety pragną siarczystych klapsów, gigantycznego przyrodzenia i akrobacji rodem z filmów dla dorosłych. Seksuolog Andrzej Gryżewski zdradził, co słyszy od mężczyzn w gabinecie. Opowiedział również, co się zmieniło w sypialniach Polaków oraz dlaczego coraz rzadziej uprawiamy seks.

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Przychodzi mężczyzna do seksuologa. Co mówi?

Andrzej Gryżewski, seksuolog i psychoterapeuta: Zazwyczaj mężczyźni, którzy przychodzą do seksuologa, ukrywają, w czym tkwi problem. Mówią o złym samopoczuciu, depresji, kryzysie w związku. Dopiero potem okazuje się, że podłożem tego są zaburzenia erekcji lub zmniejszony popęd seksualny, czyli hipolibidemia. Kiedyś jednak wśród mężczyzn panowało jeszcze większe tabu. Teraz coraz więcej panów przyznaje, że potrzebuje pomocy i nie boi się udać do specjalisty.

Lawirują między tematami, żartują?

Zwykle rozmawiają ze mną tak, jakby opowiadali mi jakiś dowcip. Używają prostego języka, bo ten medyczny ich przeraża. Często gubią się w semantyce, myląc erekcję z ejakulacją.

Ostatnio miałem pacjenta, który opisał swój problem słowami: "Trzy ruchy i suchy". Nie za bardzo rozumiałem, o co dokładnie chodzi. "No trzy ruchy i suchy, wie pan..." - powtórzył. Dopiero później okazało się, że nie ma on wcale problemu z przedwczesnym wytryskiem, co byłoby pierwszym skojarzeniem do powyższej frazy, ale miał na myśli zaburzenia erekcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy często mężczyźni mają zakrzywiony obraz rzeczywistości?

Niestety tak. Wielu ma poczucie, że muszą zrobić to, co widzieli w internecie na filmie pornograficznym. Myślą, że seks mają uprawiać kilka godzin, a penis powinien sięgać przez pół pokoju, mimo że przeciętnie ma on od 12 do 14 cm.

Widzą, że aktor filmu dla dorosłych podczas wytrysku ma szklankę spermy, a ich zmieściłaby się na łyżeczce do herbaty. Mają poczucie, że kobieta oczekuje akrobatyki w łóżku albo trwających godzinami stosunków.

Jaka jest wiedza mężczyzn o kobiecej seksualności?

Często mają przeświadczenie, że kobiety erotycznie funkcjonują tak jak oni. Myślą, że w ciągu minuty czy dwóch się podniecą i osiągną orgazm. Zazwyczaj jest im przykro, że ta gra wstępna trwa 10 albo 15 minut, a oni już dawno są podnieceni i chcieliby osiągnąć orgazm. Często winę biorą na siebie, sądzą, że są złymi kochankami albo nie imponują partnerkom. Są zawiedzeni, że "urobili się po łokcie", a one wciąż nie są wystarczająco podniecone. Nie rozumieją, że u wielu kobiet to normalne.

Coraz więcej mężczyzn chce jednak stanąć na wysokości zadania i stara się wydłużać czas stosunku. Można powiedzieć - chwała im za to!

Jako seksuolog jestem dużym przeciwnikiem "stawania na wysokości" przez mężczyzn. Ponadto, niestety, biologię trudno jest oszukać. Jeśli mężczyzna w nieskończoność przedłuża stosunek, musi w tym celu jakoś rozproszyć to swoje pożądanie (np. myśleć o częściach motoryzacyjnych lub analizować wynik ostatniego meczu). Wtedy seks będzie trwał dłużej, ale mężczyzna będzie po drodze gubił tę przyjemność.

Poza tym niektórzy panowie wydłużający na siłę czas stosunku odczuwają wiele fizycznych dolegliwości. Bolą ich jądra i najądrza, czyli narząd, w którym gromadzi się sperma. Z kolei inni w ogóle czegoś takiego nie doświadczają.

Pozostaje słowo kompromis. Ile w takim razie powinien trwać stosunek, aby zrównoważyć potrzeby obydwu stron?

To zależy. Mam takie pacjentki, które dochodzą do orgazmu w ciągu minuty, więc mężczyzna, któremu zajmuje to pięć minut, będzie ich frustrował. Większość kobiet potrzebuje jednak znacznie dłuższej gry wstępnej.

W Polsce stosunek, liczony od momentu wprowadzenia członka do pochwy do wytrysku, trwa od dwóch do ośmiu minut, przy czym, najwięcej mężczyzn uprawia seks około trzech minut, na drugim miejscu dwie minuty, a na trzecim cztery i tak dalej. Powyżej ośmiu minut to są mężczyźni, którzy mają utrwalony nawyk masturbacyjny, który znacząco utrudnia im dojście do orgazmu.

W takim czasie z reguły kobieta nie ma szans dojść do orgazmu, jeśli wcześniej nie poświęci się jej czasu na pocałunki, pieszczoty... Trzeba też pamiętać, że około 75 proc. kobiet nie doświadczy orgazmu pochwowego, bez względu na czas penetracji.

Jakie problemy biorą się z niezrozumienia kobiecej seksualności?

Zdarza się, że w kilkuletnich związkach mężczyźni wpadają na pomysł, by wieczorem, podczas gdy ona kroi marchewkę lub obiera ziemniaki, obdarować swoją wybrankę siarczystym klapsem. Myśląc, że właśnie tego pragnie i liczą, że uda im się doprowadzić do aktywności z pogranicza BDSM. Są ogromnie zaskoczeni tym, że nie zawsze kobiecie to odpowiada. Mówią: "Przecież naczytałaś się tego Greya", ale zapominają, że do tego potrzebny jest odpowiedni klimat, nastrój...

Bez tego ani rusz...

Kobieta nie w każdych okolicznościach może uprawiać seks. Potrzebuje do tego, bezpieczeństwa, zaangażowania, czułości. Oczywiście nie każda, ale większość.

To nie znaczy, że nie może iść do łóżka z mężczyzną, którego dopiero poznała, ale on też musi jej czymś zaimponować, np. wyglądem, zapachem, intelektem.

Ciężko jest w obecnych czasach dogodzić kobiecie, szczególnie takiej, która osiągnęła sukces na wielu płaszczyznach?

Kobiety są coraz bardziej selektywne i wymagające. Chciałyby mieć atrakcyjnego partnera, zarówno fizycznie, intelektualnie, jak i społecznie. I jest to ok, gdyż dzięki temu społeczeństwo nam się rozwija. Natomiast niektóre cierpią na "zespół cech niemożliwych", czyli syndrom czekania na prawdziwego księcia. Szukają kogoś, kto w tym samym momencie będzie brutalny i wrażliwy. Żeby był zabawny, spontaniczny i frywolny, ale równocześnie zorganizowany i poważny.

Czy obecnie uprawiamy mniej seksu niż kiedyś?

Tak, mówią o tym badania zarówno polskich, jak i zagranicznych naukowców. Przyczyną jest m. in. to, że seks stał się jedną z wielu aktywności, z którymi musi konkurować. Czasem wygrywa granie na konsoli, oglądanie Netfliksa, uprawienie sportu czy po prostu masturbacja. To dla wielu nie jest priorytet, ale jedna z opcjonalnych przyjemności.

Co jeszcze się zmieniło na przestrzeni lat?

Coraz więcej ludzi swinguje. Chodzi do klubów dla swingersów albo spotyka się w wynajętych apartamentach. Wiele osób korzysta z seksu wirtualnego, używając do tego komunikatorów. Coraz częściej w sypialniach pojawiają się gadżety erotyczne. Wśród kobiet króluje pingwinek, czyli mały wibrator, który próżniowo zasysa łechtaczkę.

Obserwuję też większą liczbę związków otwartych. Para żyje w układzie, gdzie w sytuacji, gdy partnerowi lub partnerce przydarzy się romans, np. podczas wyjazdu integracyjnego, w myśl zasady "co było na Mazurach, zostaje na Mazurach", nie wpływa to negatywnie na ich relację.

Książka "Sztuka obsługi penisa 2"
Książka "Sztuka obsługi penisa 2"© materiały prasowe

Andrzej Gryżewski - seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT) i psycholog; certyfikowany edukator seksualny; założyciel Instytutu Arte Vita, autor bestsellerowych książek: "Sztuka obsługi waginy", wielokrotnie wyróżnianych "Dialogi waginy i penisa" oraz świeżo wydanej "Sztuka obsługi penisa 2".

Rozmawiała Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta