Blisko ludziWchodzisz do sklepu bez maseczki? Jesteś "karolakopodobny". Sprzedawczynie nie wiedzą, co robić

Wchodzisz do sklepu bez maseczki? Jesteś "karolakopodobny". Sprzedawczynie nie wiedzą, co robić

Sprzedawcy często nie wiedzą jak reagować, gdy do sklepu wchodzi klient bez maseczki
Sprzedawcy często nie wiedzą jak reagować, gdy do sklepu wchodzi klient bez maseczki
Źródło zdjęć: © Getty Images
Agnieszka Mazur-Puchała
09.09.2020 13:45

Coraz częściej słyszy się o klientach, którzy wchodzą do sklepów bez maseczek. Jak Tomasz Karolak. Czy sprzedawcy się boją? – Ja bym się z panem Karolakiem nie użerała, tylko normalnie go obsłużyła – przyznaje Ilona, sprzedawczyni z 20-letnim stażem. Gosia, która pracuje w czerwonej strefie, wciąż zwraca klientom uwagę. – Boimy się – tłumaczy.

Gosia mieszka w Nowym Sączu, który od sierpnia jest w tzw. czerwonej strefie. Kobieta pracuje w galerii handlowej. Czy reżim sanitarny jest tam przestrzegany?

"Jestem w czerwonej strefie. Boimy się"

– Mamy problem z klientami, którzy nie noszą maseczek – przyznaje w rozmowie z WP Kobieta. – Maseczki są u nas wymagane, policja kontroluje i spisuje osoby, które ich nie mają. My zwracamy klientom uwagę, żeby zakryli usta. Są tacy, co grzecznie przeproszą i założą maseczkę, ale zdarzają się sytuacje, że klient się buntuje. Ostatnio koleżanka zwróciła uwagę jednej pani, która zaczęła ją straszyć policją i poszła na skargę do naszego kierownika.

Czy Gosia się boi?

– Staram się uważać. Zawsze są obawy, że ktoś coś przywlecze do sklepu. Regularnie myję i dezynfekuję ręce. Koleżanki tak samo. Boimy się, że któraś mogłaby coś złapać i zastanawiamy się, co by było, gdyby któraś faktycznie zachorowała na COVID-19. Z jednej strony przymykamy oko na to, co się dzieje, bo chyba jest to trochę naciągane, ale z drugiej są ludzie, którzy poważnie chorują i przebywają w szpitalach pod respiratorami. Ja wolę nie ryzykować – zapewnia.

Obawy Gosi podsycają sytuacje takie jak ta z Tomaszem Karolakiem w roli głównej. Aktor ostatnio odmówił założenia maseczki w jednym ze sklepów sieci IKEA. Został wtedy wyproszony ze sklepu, o czym później informował w mediach społecznościowych. Biuro prasowe IKEA wydało z kolei oświadczenie, w którym czytamy, że zdrowie klientów i pracowników traktowane jest przez firmę priorytetowo.

"Nie obsługujemy klientów, którzy nie zakrywają ust i nosa przy pomocy odzieży lub jej części, maseczek lub przyłbic ochronnych, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom oraz osobom odwiedzającym nasze sklepy. Informujemy o tym klientów za pośrednictwem mediów, komunikaty na ten temat umieściliśmy również w naszych sklepach" – komentowano dla Wirtualnej Polski.

Wczoraj na facebookowym profilu Psy Mają Głos znów zawrzało po tym, jak pojawił się tam post o osobach "karolakopodobnych". "To post w obronie ludzi, którzy nie są lekarzami, nie są prawnikami. Pracują w sklepach i się boją. Szanowni kasjerzy oraz osoby pracujące w handlu. Skoro wasze firmy i zatrudnieni tam prawnicy nie potrafią wam doradzić, jak zachować się w kontekście klientów epatujących swoją 'niemaseczkowatością', informuję, że macie pełne prawo, aby nie obsługiwać tego typu osób" – czytamy.

Dalej autor wpisu przytacza przepisy prawne, które umożliwiają sprzedawcy, by ten odmówił obsłużenia osobie niezasłaniającej twarzy, nawet jeśli nie jest to zgodne z polityką firmy, dla której pracuje. Pod postem jest już ponad 500 komentarzy. I znów, Polacy prześcigają się w bitwie na argumenty. "Jak można egzekwować coś, co jest nielegalne i niezgodne z konstytucją? Rozporządzenie to nie ustawa, a sprawy kierowane są z powództwa cywilnego i można się wtedy powołać na konstytucję", "a skoro sprzedawcy w większości przypadków stoją za plastikową szybą, plus mają na sobie maseczki, to nawet jeśli klient takowej maseczki nie ma, to jakie zagrożenie życia czy zdrowia jest dla sprzedawcy?" – zastanawiają się internauci.

Wśród komentarzy właściwie nie ma takich, które popierają tezę autora. Jest nawet wypowiedź sprzedawczyni: "a ja właśnie zapraszam do swojej kasy klientów bez kagańców. Zapraszam, na pewno obsłużę i będę się śmiać w twarz tym, którzy je mają".

"Klienci są chamscy, już ich nie upominam"

Wygląda na to, że sprzedawców, którzy już się nie boją, jest zdecydowanie więcej. Ilona od ponad 20 lat pracuje w małym sklepie spożywczym. W marcu, kiedy zaczął się lockdown, wprowadzono "godziny dla seniora" i limit klientów, poczuła się zagrożona.

– W mediach pisali, że tacy jak ja są na pierwszej linii frontu, jak lekarze – mówi w rozmowie z WP Kobieta. – Szefowa załatwiła nam rękawiczki, płyn do dezynfekcji i maseczki. Nie było jeszcze pleksy. Co chwilę odkażałam ręce, aż pojawiały się strupy. Bałam się każdego klienta, właściwie się go brzydziłam – wspomina.

Wiele osób przeszło wtedy na pracę zdalną. Ona musiała zostać na "posterunku".

– To było takie strasznie niesprawiedliwe – opowiada. – Oni bezpieczni w domu, a ja zaraz trafię pod respirator, zarażę moją mamę. Wszyscy poumieramy. Naprawdę straszny czas.

A jak jest dzisiaj, kiedy tyle osób obchodzi obostrzenia i rezygnuje z noszenia maseczek?

– Ja też się zmieniłam – przyznaje Ilona. – Tyle miesięcy i nic się nie stało. To gdzie jest ten wirus? Jeszcze niedawno upominałam klientów, którzy wchodzili bez maski. Byli chamscy i mnie wyzywali. Dałam sobie spokój. Czy się boję? Chyba już nie. Jeśli mam się zarazić, to może się to stać wszędzie. A z pracy nie zrezygnuję, bo nie mogę. Ja bym się z panem Karolakiem nie użerała, tylko normalnie go obsłużyła.

Biedronka i IKEA wysłały oświadczenia

O komentarz do wpisu na profilu Psy Mają Głos poprosiliśmy dwa sklepy: IKEA i Biedronkę.

"IKEA działa zawsze zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Obowiązek zasłaniania ust i nosa wynika z § 24 ust. 1 lit. d) Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 7 sierpnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Rozporządzenie jest aktem powszechnie obowiązującym i weszło w życie z dniem 8 sierpnia b.r." – otrzymujemy odpowiedź. "Wobec powyższego odmawiamy sprzedaży oraz prosimy o opuszczenie sklepu osoby, które nie stosują się do nakazu, o którym mowa w rozporządzeniu. Takie działanie podejmujemy wobec wszystkich osób, które nie zasłaniają ust i nosa".

Czy sprzedawcy sklepów IKEA mogą czuć się bezpieczni?

"Każdego dnia dokładamy wszelkich starań, aby nasze miejsca spotkań z klientami spełniały wymogi określone przez polskie służby sanitarne, ale także światowe standardy IKEA. Zapewniamy środki dezynfekcji w naszych sklepach, jak również zachęcamy do zachowania bezpiecznego dystansu społecznego w trakcie zakupów. Wierzymy, że dbając o siebie wzajemnie, jesteśmy w stanie zmierzyć się z tym trudnym dla nas wszystkim czasem" – zapewnia biuro prasowe IKEA.

Sieć sklepów Biedronka również deklaruje, że stara się zadbać o bezpieczeństwo swoich pracowników.

"Pracownicy sieci zostali kompleksowo poinformowani o nowych wytycznych dotyczących noszenia maseczek przez klientów, w tym również o obowiązujących wyjątkach" – odpowiada biuro prasowe sieci dla WP Kobieta. "Pracownicy nie mają uprawnień do legitymowania osób powołujących się na wyłączenia dotyczące noszenia maseczek, natomiast zwracają uwagę osobom niestosującym się do obowiązku zakrywania nosa i ust na terenie sklepu. W przypadku przedstawienia stosownego zaświadczenia lekarskiego o przeciwwskazaniach zdrowotnych do noszenia maseczki, pracownicy obsłużą go. W sytuacjach spornych może zostać wezwana policja" – czytamy w komentarzu.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (375)
Zobacz także