GwiazdyZ czym Polacy chodzą do psychologa?

Z czym Polacy chodzą do psychologa?

Z czym Polacy chodzą do psychologa?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
17.02.2009 13:18, aktualizacja: 18.05.2018 11:23

Jakie problemy mają małżeństwa, kiedy niepokój jest niepokojący, kto jest nową grupą pacjentów, czyli z czym Polacy przychodzą do gabinetu psychologa opowiada Daniel Bąk, psycholog i terapeuta.

Jakie problemy mają małżeństwa, kiedy niepokój jest niepokojący, kto jest nową grupą pacjentów, czyli z czym Polacy przychodzą do gabinetu psychologa opowiada Daniel Bąk, psycholog i terapeuta.

Z czym ostatnio przyszedł do pana klient?

Była to osoba uskarżająca się na jedne z najczęściej zgłaszanych trudności: obniżony nastrój, niską samoocenę, oraz problemy w relacji z małżonkiem. Obniżony nastrój, poczucie beznadziei, bezradność, kłopoty ze snem, mobilizowaniem się – innymi słowy objawy depresji, należą do najczęstszych powodów decyzji o udaniu się do psychoterapeuty.

Nie bez powodu depresję nazywa się czasami epidemią XXI wieku. Tej osobie zaproponowałem terapię długoterminową, a więc nie wyznaczyliśmy wspólnie konkretnej daty zakończenia spotkań. Z doświadczenia wiem, że depresja wymaga zwykle dłuższej pracy terapeutycznej. Dodatkowo, klient opowiedział o szeregu krzywd, jakich doznał w domu rodzinnym, jako dziecko. Trudna historia rodzinna klienta przekonała mnie, że długotrwała terapia może być najlepszym rozwiązaniem.

Jak długo trwa taka terapia?

Mówiąc o terapii długoterminowej, myślę o spotkaniach odbywających się raz w tygodniu, przez okres od półtora roku do dwóch lat. W takich ramach czasowych zamyka się zwykle terapia długoterminowa prowadzona przez terapeutę pracującego, tak jak ja, w podejściu Gestalt.

Warto pamiętać, że czas terapii może się różnić w zależności od podejścia teoretycznego, jakie reprezentuje terapeuta. Przykładowo, psychoterapia u specjalisty pracującego w podejściu psychodynamicznym byłaby pewnie dłuższa, a spotkania mogłyby się odbywać częściej niż raz w tygodniu. Czasem terapeuci proponują krótkoterminowe formy psychoterapii – do kilkunastu spotkań. Taki rodzaj terapii może być szczególnie efektywny w pracy z konkretną trudnością, np. fobią. Zachęcam, by wybór psychoterapeuty był poprzedzony zebraniem informacji o formie pracy i częstotliwości spotkań oraz, jeśli to możliwe, długości trwania terapii. Od tego zależeć będzie przecież nasz komfort, nie tylko psychiczny, ale i finansowy.

Czy zaobserwował pan w swojej pracy zwiększoną liczbę pacjentów w związku z panującym na rynku kryzysem?

W swoim gabinecie nie czuję „oddechu kryzysu” na karku. Choć w grudniu i styczniu zgłosiło się więcej klientów, to już w lutym liczba zgłoszeń ponownie się ustabilizowała. Z drugiej strony, z zainteresowaniem przeczytałem ostatnio informację, że jeden z podwarszawskich szpitali psychiatrycznych szykuje się do udzielania pomocy biznesmenom, dla których obciążenie psychiczne, związane z kryzysem finansowym, okazało się zbyt duże.

Gdyby pan miał wymienić najczęstsze problemy Polaków, to jakie by one były?

Bazując na doświadczeniach ze swojego gabinetu, w tej grupie wymieniałbym z pewnością obniżenie nastroju, depresję. Wielu klientów zgłasza się do mnie mówiąc: „Nic mi się nie chce, nie chce mi się wstawać z łóżka, nie chce mi się o siebie dbać, nie chce mi się starać o cokolwiek”. Taka informacja to zwykle pierwsza „warstwa”. Pod nią kryją się kolejne. Dowiaduję się o nieudanych relacjach z bliskimi, samotności, ciągle towarzyszącym lęku, rodzicach, którzy pili przez całe dzieciństwo klienta. Warto tu wspomnieć o Dorosłych Dzieciach Alkoholików, czyli DDA - to istotny odsetek osób poszukujących pomocy psychologicznej. O tym, że jest to duża grupa klientów można się przekonać odwiedzając fora internetowe. Często smutek klienta ma związek z trudnościami w relacji z partnerem lub partnerką, niepowodzeniami we wspólnym życiu małżonków.

A jakie problemy małżeńskie są najczęstsze?

Często małżonek żyjący od dwudziestu paru lat w związku ze swoją „drugą połową”, mówi o straceniu wrażliwości i uważności na siebie nawzajem. Tak więc nie chodzi tu, jak niektórzy mówią, o nudę. Raczej o rodzaj rozminięcia się w oczekiwaniach, planach, poszukiwaniach wspólnej drogi. Żyjące razem osoby, jakby przestają się sobie przyglądać, przestają się wzajemnie poznawać. A przecież wraz ze stażem wspólnego życia, zmieniamy się także my – razem z naszymi potrzebami i oczekiwaniami.

Spotkania z psychoterapeutą służą przyjrzeniu się, co stało się z naszą wrażliwością, czułością oraz intymnością w związku. Inną grupę klientów stanowią osoby zgłaszające się indywidualnie w trakcie separacji czy trwającego rozwodu. Rozpad małżeństwa jest zwykle bardzo trudnym doświadczeniem. Zadaniem regularnych spotkań z terapeutą jest w pierwszej kolejności towarzyszenie klientowi w tych ciężkich chwilach. Dalsza praca dotyczy zaakceptowania tego, że małżeństwo przestało istnieć i zrozumieniu, że czas rozpocząć nowe życie.

Czasy się zmieniają, czy jest jakaś nowa grupa pacjentów?

Tak. Po pomoc i wsparcie psychologiczne częściej sięgają np. osoby homo- i biseksualne. Dla niektórych tematem do pracy terapeutycznej jest brak akceptacji swojej orientacji seksualnej. Dla innych trudność stanowi obawa przed reakcją rodziny, znajomych, współpracowników, na fakt ujawnienia swojej orientacji seksualnej. Osoby takie akceptują swoją orientację seksualną, ale boją się odrzucenia i napiętnowania po własnym coming-oucie.

Odrębną grupę problemów stanowią te, związane z faktem bycia homo- czy biseksualnym rodzicem, lub pragnieniem zostania rodzicem w ogóle. Ponadto, pary homoseksualne – w równym stopniu, jak małżeństwa i pary heteroseksualne, przeżywają trudności we wzajemnych relacjach. Tu wsparcie psychoterapeuty także może okazać się pomocne. Ponadto, obserwuję zmianę podejścia Polaków do korzystania z pomocy psychologicznej. Przychodzą do mnie osoby w różnym wieku. Z pomocy psychoterapeuty korzystają zarówno młode osoby „na dorobku” np. studenci, ale także dobrze sytuowani biznesmeni. Bywa, że mężczyźni równie często, jak kobiety. To znak, że wizyta w gabinecie psychoterapeuty stała się czymś zwyczajnym i coraz mniej wstydzimy się korzystać z pomocy.

Źródło artykułu:WP Kobieta