Zacznijmy mówić o naszych uczuciach!
Komunikujemy: „czuję się dobrze”, „czuję się okropnie”, „czuję się beznadziejnie”, będąc przekonani, że mówimy o naszych uczuciach. Tymczasem w ten sposób nie wyrażamy emocji, tylko nasze myśli, interpretacje, oceny. W ten sposób ani sami nie wiemy, co czujemy, ani nie wie tego nasz rozmówca, do którego kierujemy nasze słowa.
08.11.2011 | aktual.: 24.11.2011 15:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Komunikujemy: „czuję się dobrze”, „czuję się okropnie”, „czuję się beznadziejnie”, będąc przekonani, że mówimy o naszych uczuciach. Tymczasem w ten sposób nie wyrażamy emocji, tylko nasze myśli, interpretacje, oceny. W ten sposób ani sami nie wiemy, co czujemy, ani nie wie tego nasz rozmówca, do którego kierujemy nasze słowa.
Gdy wyrażamy uczucia często trudno nam użyć słów odnoszących się do konkretnych emocji. Na przykład gdy mówimy: "Czuję się dobrze", słowo "dobrze" może oznaczać zadowolenie, podniecenie, ulgę, wyciszenie, spełnienie, uszczęśliwienie, uspokojenie oraz wiele innych emocji. Słowa "dobry" czy "zły" nie nazywają uczuć, nie są więc informacją o tym, co naprawdę czujemy. Używając tego typu zwrotów właściwie nie docieramy więc w ogóle do tego, co odzywa się w naszej sferze emocjonalnej.
Chcąc wyrażać uczucia nie musimy wcale używać formy "czuję". Zamiast mówić: "czuję irytację", możemy powiedzieć: "jestem poirytowana", zamiast: "czuję radość" - stwierdzić: "jestem radosna", a w miejsce „czuję złość” powiedzieć: „jestem rozzłoszczona”. Warto zwracać uwagę na to, aby nazywać emocje, zamiast opisywania naszego stanu emocjonalnego za pomocą myśli, interpretacji.
Mówiąc: "Czuję, że coraz mniej owocna jest nasza współpraca" wyrażamy tylko hipotezę, która nasuwa się nam w związku z zaistniałą sytuacją, a nie nasze uczucia. Najczęściej nasze emocje nie są też jasno wyrażone w tych wypowiedziach, w których po czasowniku "czuję" używamy: "że", "jak", "jakby". Ilustrują to następujące przykłady: „Czuję, że powinieneś mieć więcej rozsądku”, „Czuję, że moje starania nic nie dają”, „Czuję się, jakbym rozmawiała ze ścianą”. Najczęściej mówiąc sami o sobie, też nie wyrażamy tego, co czujemy. Komunikat „Czuję, że jestem marnym piosenkarzem”, jest opinią wydaną na swój temat. Wcale nie informuje on o tym, co czujemy, tylko ocenia nasze umiejętności. Używając przymiotnika "marny" dokonujemy samooceny, pod którą mogą kryć się takie uczucia jak: rozczarowanie, zniecierpliwienie, zniechęcenie, zmęczenie, rozgoryczenie, rozżalenie itp.
Gdy żona komunikuje mężowi: „Czuję, że jestem dla Ciebie nieważna”, nie mówi w ten sposób o swoich emocjach, choć początek zdania wskazuje na to, że o nich chce bardzo powiedzieć. Określenie "nieważna" nie nazywa uczuć wprost, tylko jest oceną, jakiej we własnym przekonaniu ta osoba doczekała się w oczach męża.
Będąc w kontakcie z własnymi uczuciami, wyraziłaby je inaczej, mówiąc np. „Jest mi smutno...”, czy „Jestem zniechęcona...”, albo też „Jestem zrozpaczona”, w zależności od tego, jakie uczucia w niej są żywe i wybrzmiewają w danej sytuacji rozmowy. Gdy mąż mówi do żony: „Czuję się niezrozumiany”, dokonuje oceny jej "pojętności" w stosunku do tego, co chce jej przekazać. Nie wyraża swoich uczuć, tylko własną opinię, w której uznaje, że żona nie rozumie jego wypowiedzi. Znacznie łatwiej uzyskałby empatię żony, gdyby zamiast interpretacji tego, co ona rozumie, a czego nie rozumie, wyraził własne emocje, które w tej konkretnej sytuacji przeżywa, czyli np. złość, irytację, niepokój, smutek, rozczarowanie.
Kolejny przykład. Gdy mąż mówi do żony: „Czuję się ignorowany.”, nie wyraża w ten sposób swoich uczuć, a interpretuje działania żony, ocenia jej postawę wobec jego próśb czy zachowań, sprzeczną z jego oczekiwaniami. Prawdopodobnie w tej sytuacji, jeśli dotarłby do własnych uczuć, powiedziałby, że czuje się np. smutny, rozgoryczony, gdyż potrzebuje rozmowy, kontaktu czy bliskości.
W takich słowach jak "ignorowany", "niezrozumiany", "nieważny" zawarta jest interpretacja cudzych poczynań, zamiast określenia naszych własnych uczuć. Wprowadzają one w błąd rozmówcę i mogą być odebrane jako blokady komunikacyjne, gdyż ukryte są w nich oskarżenia wobec innych osób. Mówiąc o własnych emocjach, unikajmy więc zwrotów: manipulowany, oszukany, wyzyskany, niewspierany, niechciany, uciemiężony, odtrącony, zagrożony, wyzyskany, wykorzystywany, zmuszany, opuszczony, przytłoczony, stłamszony, sprowokowany, naciskany, zakrzyczany, lekceważony itp.
Uczucia „niewygodne” („nieprzyjemne”), choć często nie chcielibyśmy ich odczuwać, odgrywają pozytywną rolę. Są dla nas informacją, że jakieś nasze potrzeby w danych okolicznościach nie są zaspokojone. Możemy dzięki temu sprawnie znaleźć strategię ich realizacji, podjąć negocjacje lub zaakceptować to, że nie możemy ich zaspokoić.
Mając świadomość tego, co czujemy, mamy możliwość zastanowić się nad tym, jaki głód w nas domaga się zaspokojenia, czy potrzebujemy troski, ciepła, czy też docenienia, uznania, albo szacunku czy współpracy. W ten sposób lepiej poznajemy siebie, i możemy świadomie podejmować decyzje. Łatwiej też wtedy o empatię we wzajemnych relacjach z ludźmi.
_ Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki._