Zostały zdradzone. Tak zemściły się na byłych partnerach

Zostały zdradzone. Tak zemściły się na byłych partnerach

Zemsta na byłym partnerze może się obrócić przeciwko nam
Zemsta na byłym partnerze może się obrócić przeciwko nam
Źródło zdjęć: © Getty Images | irinamunteanu
26.01.2023 16:39, aktualizacja: 26.01.2023 18:23

Zdrada jest bolesnym doświadczeniem i często rodzi potrzebę zemsty. Co niestety może się obrócić przeciwko nam. - Choć wyobrażenia o zemście mogą sprawiać, że człowiek przez moment czuje się lepiej, to już realne czyny, w efekcie których wcześniej bliski człowiek mógłby ucierpieć, takiego efektu nie dadzą - mówi w rozmowie z Wirtualna Polską Ewa Kaczorkiewicz, psycholożka i psychoterapeutka.

Bolesne rozstanie po ośmiu latach wspólnego życia ma za sobą Magdalena. Partner zdradził ją z koleżanką z pracy. - W pierwszych emocjach powiedziałabym: "klasyka gatunku". Płakałam, krzyczałam, zrobiłam mu awanturę na ulicy, a nawet chciałam mu porysować samochód, ale mi się klucz złamał i tylko drasnęłam karoserię. Potem razem z koleżankami zorganizowałyśmy zemstę - relacjonuje.

- Wykorzystałyśmy fakt, że "ktoś zna kogoś" i ta osoba poinformowała dziewczynę, że koledzy w pracy bawią się jej łatwowiernością. Musiało w tym być ziarnko prawdy, bo szybko się zwolniła. Wtedy zrobiło mi się głupio. Zrozumiałam, że zemściłam się nie na tej osobie, co trzeba – wyznaje, po czym dodaje, że dziś się tego trochę wstydzi i raczej nie zachowałaby się ponownie w ten sposób.

Były mści się na niej od 10 lat

Z kolei do rodzinnej miejscowości, właśnie ze względu na mściwość byłego chłopaka, od lat nie chce wracać Anna. Od ponad 10 lat mieszka w stolicy.

- Trafiłam na klasycznego narcyza, który sprawił, że kompletnie przestałam w siebie wierzyć. Gdy wyjechałam na studia, a on został w domu, zaczęłam mu się wymykać spod kontroli, więc zaczął kombinować. Flirtował z innymi dziewczynami, chciał, żebym była zazdrosna, a światu opowiadał, jaka jestem zaborcza. Skończyłam związek, a jego urażona duma zaczęła wymyślać niestworzone historie - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Wie o tym od osób, które podzieliły się z nią zasłyszanymi opowieściami. - Po kilku latach potrafił napisać do mojego obecnego partnera, że jestem chora i powinien mnie zostawić? A sam ma żonę. Mogę jej tylko współczuć - dodaje.

"Nie żałuję"

Katarzyna w nerwach po rozstaniu spakowała pozostawione przez byłego partnera w jej mieszkaniu rzeczy i wystawiła je przed blok z kartką "do wzięcia". - Szybko się rozeszły, bo było tam sporo markowych ubrań i butów, fajny plecak, który mu sama kupiłam. Może to głupie i dziecinne, ale ja poczułam się lepiej. Czy teraz postąpiłabym inaczej? Pewnie tak, dłużej poczekałabym na to, aż odbierze te rzeczy. Czy żałuję? Ani trochę. Akceptuję swoje emocje, a wtedy poczułam się lepiej, więc już tego nie analizuję - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Z kolei Aleksandra, po tym, gdy dowiedziała się, że jej ówczesny chłopak spotykał się z kilkoma innymi dziewczynami, wyśledziła dokładne z kim i utworzyła grupowy czat, gdzie wszystkie partnerki potwierdziły swoje historie i postanowiły działać wspólnie.

- Gdyby potrafił zachować się z klasą i rozstał się, mówiąc, że po prostu ma kogoś, może bym odpuściła. Nie jestem zwolenniczką oczerniania kogoś dla samej satysfakcji. W tym przypadku jednak w grę wchodziły kontakty z – jak się okazało - bardzo młodymi dziewczynami oraz alkohol i skręty, więc nie miałyśmy skrupułów i napisałyśmy o używkach do klubu. Miał nie tylko rozmowę dyscyplinującą, ale nie przedłużono mu kontraktu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Aleksandra przyznaje, że dzisiaj zachowałaby się dokładnie tak samo. - Sądzę, że nasze działanie uchroniło kilka dziewczyn przed rozczarowaniem, a może i czymś gorszym - mówi i dodaje, że pozytywnym dla niej finałem całej historii jest fakt, że z jedną z dziewczyn, które poznała w przykrych okolicznościach, utrzymuje kontakt do dziś.

Niespodziewana, drobna zemsta po latach

Po 25 latach małżeństwa o zdradzie męża dowiedziała się także pani Małgorzata, która najpierw sama wyjeżdżała do Niemiec do pracy, a następnie do Holandii wyjechał mąż.

- I z tej Holandii przywiózł sobie nową partnerkę, która, jak się okazało, była z nim w ciąży. Początkowo nie chciał rozwodu, jednak nie dałam się przekonać. W dniu rozprawy okazało się, że na wokandzie była także sprawa rozwodowa nowej partnerki mojego męża. Gdy ją zobaczyłam, podeszłam do niej i po prostu podziękowałam. Powiedziałam, że gdyby nie ona, to nigdy bym się z nim nie rozstała, a już dawno powinnam była i dodałam, że chętnie postawię jej dobry trunek i nawet się z nią napiję. Była w szoku, a mnie ulżyło, choć w środku targały mną emocje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Małgorzata.

Rozstanie zawsze wiąże się z silnymi emocjami

Ewa Kaczorkiewicz, psycholożka i psychoterapeutka, prowadząca blog "Psychoterapeutka po godzinach", w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że rozstanie to bardzo emocjonalne doświadczenie, poprzedzone często licznymi wahaniami. Jej zdaniem, każde rozstanie, nawet jeśli jest się stroną inicjującą, jest stratą i wiąże się ze stresem.

Terapeutka przyznaje, że nie zdarzyło jej się być świadkiem świadomego planowania i realizacji zemsty na partnerze przez jej klienta lub klientkę, ale zwraca uwagę na inny rodzaj zachowań, o których słyszy w gabinecie.

- Nazwałabym to wycofaniem się z dotychczasowej współpracy lub uległości. Mam na myśli zachowania typu: "Wcześniej często godziłam się, że wezmę na siebie większą część obowiązków, ale teraz będę pilnowała podziału" lub "Zwykle, gdy prosił o zmianę terminu, to się godziłam, nawet jeśli nie było mi to na rękę, ale teraz w analogicznej sytuacji tego już nie zrobię". Trudno tu mówić o zemście, ale rzeczywiście życie drugiej strony może stać się dużo bardziej skomplikowane - przyznaje.

Fantazjowanie o zemście może rozładować złe emocje

Ekspertka przyznaje jednak, że dość często spotyka się fantazjami na temat zemsty lub potencjalnych nieprzyjemności, jakie mogłyby dotknąć byłego partnera lub partnerkę, co - jej zdaniem - w pewien sposób może pomóc poradzić sobie z trudną sytuacją, jaką jest rozstanie.

- To wyobrażenia o sprawczości, sile, kontroli, wpływie, czyli zaprzeczenie bezradności, lęku i niepewności, w które często może wpędzić nas rozstanie. Mam wrażenie, że fantazje o zemście i cierpieniu byłego partnera, ewentualnie także myśli o nim jako o wyłącznie złej osobie, po prostu nas chronią przed emocjami i myślami, które w pełnej sile byłyby dla nas nie do udźwignięcia - mówi Ewa Kaczorkiewicz.

"W głowie nie krzywdzimy realnego człowieka"

Psycholożka zwraca uwagę, że tego typu słowa czy myśli dobrze wyrzucić z siebie np. w gabinecie lub w rozmowie z najbliższymi.

- Fantazjując w głowie, nie krzywdzimy realnego człowieka. Tego, którego z jakichś istotnych dla nas powodów wybraliśmy jako partnera w bliskiej relacji. Choć wyobrażenia o zemście mogą sprawiać, że człowiek przez moment czuje się lepiej, to już realne czyny, w efekcie których wcześniej bliski człowiek mógłby ucierpieć, takiego efektu nie dadzą. Przez moment być może mielibyśmy nawet pewną satysfakcję, ale w dłuższej perspektywie, gdy już nieco ochłoniemy i emocje opadną, należy się spodziewać raczej poczucia winy - mówi.

Jeśli jednak emocje wezmą górę, warto - w zależności od skali zemsty - albo przeprosić, albo przynajmniej, jeśli tak to odczuwamy, przyznać się do przesady przed samym sobą, by iść do przodu.

Psychoterapeutka stanowczo przestrzega przed przekierowywaniem całej energii i intensywnych emocji przeciwko samemu sobie.

- To najgorsze, co możemy zrobić, bo prowadzi nawet do prób samobójczych. Stanowczo lepiej zbić dowolną liczbę zastawy stołowej lub też w myślach dowolnie długo złorzeczyć na byłego partnera, niż fizycznie lub psychicznie krzywdzić siebie. Dlatego tak ważne jest, by w trudnych okresach naszego życia sięgać po każde możliwe wsparcie - przyjaciół, rodziny, kolegów, specjalistów - apeluje terapeutka.

Dodaje też, że długotrwałe walki po o rozstaniu, wieloletnie batalie o dzieci, ciągnące się udowadnianie winy, uporczywe odmawianie współpracy tam, gdzie byłaby możliwa, po to, by utrudnić życie drugiej osobie sprawiają, że zadajemy sobie nawzajem bardzo dużo dodatkowych ran, które potem także trzeba leczyć.

- Jednocześnie, gdy takie praktyki trwają latami, robimy się zapiekli w swej złości i goryczy oraz stopniowo sami o sobie zaczynamy źle myśleć. To przeciwieństwo swobodnego przepływu, jakim jest życie - podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta