32 lata temu Danuta Wałęsa odebrała Nobla w imieniu męża
- Nie zapytał, czy chcę jechać, czy czuję się na siłach. A ja się nie buntowałam. Skoro mam jechać, to pojadę. Niczym automat, maszyna - przyznaje Danuta Wałęsa, która 32 lata temu w imieniu męża odebrała Pokojową Nagrodę Nobla.
10.12.2015 | aktual.: 10.12.2015 11:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Nie zapytał, czy chcę jechać, czy czuję się na siłach. A ja się nie buntowałam. Skoro mam jechać, to pojadę. Niczym automat, maszyna. Wyjeżdżałam jako kura domowa oderwana od kuchni, domu, dzieci - przyznaje Danuta Wałęsa, która 32 lata temu w imieniu męża odebrała Pokojową Nagrodę Nobla.
Podczas gali w Oslo towarzyszył jej 13-letni syn Bogdan. Lech Wałęsa nie zdecydował się na osobisty odbiór prestiżowej nagrody. Obawiał się, że nie zostanie wpuszczony z powrotem do kraju.
- Tak, to były dla mnie wielkie emocje. Chociażby dlatego, że po raz pierwszy sama wyjeżdżałam za granicę. Żartobliwie mówiłam, że wyjeżdżałam jako kura domowa, bo przecież wcześniej cały czas wyłącznie opiekowałam się rodziną. I było mi dane wejść w tak zwane życie publiczne, dałam się poznać jako żona człowieka, który współtworzył Solidarność – mówiła Danuta Wałęsa w jednym z wywiadów.
Komitet Noblowski zdecydował o przyznaniu Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla 5 października 1983 roku w uznaniu działalności Solidarności na rzecz wolności i demokracji w Polsce.
Wałęsa dowiedział się o tym zaszczycie w nocy. Rano pojechał na ryby lub na grzyby. Wspomnienia zatarły się w ciągu minionych 32 lat. Nie poprosił żony, bo odebrała za niego ten laur. Poinformował o tym podczas którejś z konferencji prasowych. Ona dowiedziała się o swoim prestiżowym zadaniu od dziennikarzy.
Początkowy plan zakładał, że odbierze nagrodę w towarzystwie Tadeusz Mazowieckiego, ale ten nie dostał od władz zgody na wyjazd. Wówczas pojawił się pomysł, bo do Norwegii pojechał z nią 13-letni wówczas syn Bogdan. W dniu ich wylotu warszawskie lotnisko Okęcie zostało niemal odcięte od świata. Na jego teren wpuszczano tylko pracowników i pasażerów po skrupulatnej weryfikacji tożsamości.
- Nie pojadę po Nobla jako Danuta, żona Lecha Wałęsy, lecz jako Danuta, kobieta Polka. Kobieta, która będzie reprezentować polskie kobiety - wspominała w swojej autobiograficznej książce „Marzenia i tajemnice”.
Przemówienie, które wygłosiła, ćwiczyła przed synem, jednak tuż przed wystąpieniem dopadła ją trema.
- Jak zobaczyłam wzruszonych ludzi, niektórych płaczących, mając w pamięci słowa o chłodnych Norwegach, poczułam w sobie siłę. Ten widok utwierdził mnie, że jednak sobie poradzę. Oni słuchali tego, co mam do powiedzenia - napisała w książce „Marzenia i tajemnice”.
Z kolei Bogdan był podwójnie szczęśliwy, ponieważ w Oslo dostał w prezencie biegówki.
- Myślę, że w jakimś sensie człowiek otrzymuje w życiu zapłatę. Może otrzymać w życiu nagrodę czy też być wyróżnionym. Tak, jak wraca do nas dobro, które uczyniliśmy komuś czy zło, do którego się przyczyniliśmy - przyznaje Danuta Wałęsa.
- Jeśli ma się problemy, trudności, wówczas trzeba ufać Bogu, że kiedyś człowiek jednak otrzyma nagrodę czy też w odpowiedni sposób ową zapłatę. Tylko nie trzeba wątpić i ciągle rozmyślać negatywnie. Należy myśleć pozytywnie, że jednak kiedyś spotka nas coś dobrego i ten mój wyjazd po Nobla był taką swoistą dobrą zapłatą dla tej wcześniejszej kury domowej - dodaje.
Do dziś wspomina ten wyjątkowy wyjazd. - Od wizyty w Oslo już nigdy czegoś podobnego nie przeżyłam, nie doznałam takiego dowartościowania własnej osoby i jeśli można tak powiedzieć, mojego ja - napisała w swojej autobiografii.
Katarzyna Gruszczyńska/(kg)/(gabi), WP Kobieta